Nier: Automata (PS4)

ObserwujMam (10)Gram (1)Ukończone (2)Kupię (3)

Nier: Automata (PS4) - recenzja gry


@ 17.03.2017, 14:51
Łukasz "LuKaS77PL" Konieczny

Oprawa wizualna nie porywa, ale są zakątki, w których jest na czym oko zawiesić. Do takowych zalicza się m.in. pustynia, równie piękna, jak ta w grze Podróż; urzekający park rozrywki, w którym maszyny urządziły sobie karnawał oraz kilka ukrytych miejscówek, pojawiających się w kluczowych momentach głównego wątku. Część z nich potrafi wywołać opad szczęki, tym bardziej więc szkoda, że cała gra nie prezentuje się równie wyśmienicie. Jest to najpewniej spowodowane jej rodowodem, sięgającym konsol poprzednich, ale niesmak pozostaje. Kwestia budowy świata i jego atrakcyjności wypada więc dwojako. Kiedy scenariusz się rozkręca, wrzucając nas w szereg dynamicznych misji, jest wybornie, a gdy przychodzi do samej eksploracji, jest po prostu tak sobie. Jak na grę wymagającą od dwudziestu do trzydziestu godzin naszego czasu, świat jest zbyt duży. Udostępniono na szczęście punkty szybkiej podróży, trzeba je jednak najpierw oczyścić z okupujących je maszyn i zwierząt.

Kluczowym elementem NieR: Automata jest system walki. Platinum Games wzięło wszystko to, co w przypadku slasherów zapewnia najwięcej emocji i ubrało w swoją własną, unikalną formę. Poruszanie się głównej bohaterki to prawdziwa poezja. Samo to, że jest ona androidem pozwoliło projektantom popuścić wodzę wyobraźni. 2B jest więc zabójczo szybka, precyzyjna i agresywna, a jednocześnie niesamowicie elegancka i seksowna. Przygotowano wiele efektownych animacji, zarówno dla wymyślnych akrobacji naszej wojowniczki, jak ciosów. Pod prawym spustem  na padzie znajduje się unik - bardzo przypominający ten z Bloodborne - którym możemy odskakiwać w dowolnym kierunku. Wykonany w momencie ataku przeciwnika, powoduje krótkie spowolnienie czasu - niczym w Final Fantasy XV - co okazało się mądrym rozwiązaniem. Pojedynki są bardzo szybkie i często walczymy z hordami przeciwników. Gdy pochłania nas bitewny chaos, a oponenci zasypują bohaterkę atakami, “ficzer” ten pozwala nam się odnaleźć i kontrolować działania.

Do dyspozycji 2B oddano także "Poda", małego wyposażonego w działko drona. Urządzonko, mimo że z pozoru niegroźne, może rozpętać prawdziwe piekło. W grze występuje kilka jego rodzajów: jeden wyposażony w mini gun, inny zaś w wyrzutnię rakiet. Drony przydatne są w starciach z opancerzonymi oponentami, ułatwiając rozbijanie ochraniających ich żelastw; lub z dużymi grupami mniejszych maszyn, których szeregi możemy przerzedzić zanim przystąpimy do właściwego ataku. We wspomnianym pomocniku możemy również zainstalować umiejętności specjalne, jak tarcza ochronna dla 2B, skaner wspomagający szukanie przedmiotów i wiele więcej. Jeśli chodzi o bronie, mamy do dyspozycji m.in duże dwuręczne miecze, katany, miecze krótkie, topory oraz włócznie.

Podobnie jak w grach From Software, każda broń to inny zestaw ciosów i animacji, co daje nam wiele unikatowych stylów walki oraz ciosów kończących. Co więcej, 2B zawsze dzierży przy sobie dwa typy oręża, dostępne pod innym przyciskiem - domyślne pod ciosem szybkim oraz silnym - a my możemy swobodnie łączyć je w pary. Jest to o tyle ciekawe, że niezwykle responsywny system walki pozwala nam się dowolnie pomiędzy nimi przełączać, także w trakcie trwania kombosa. Mało tego! Jest również możliwość dobrania więcej niż jednego zestawu oręża i przełączania się między nimi jednym kliknięciem... również podczas boju. Wyobraźcie sobie więc, że niezależnie od tego czy biegacie, skaczecie, robicie unik na ziemi czy w powietrzu, ostrzeliwując przy okazji wroga swoim dronem, możecie w tym samym czasie wykonywać kombinacje z wykorzystaniem aż czterech broni jednocześnie, w kolejności na jaką macie ochotę. To, co się dzieje na ekranie podczas pojedynków jest prawdziwą ucztą dla oka, a przy okazji, wszystko jest płynne (spadki animacji praktycznie nie występują), intuicyjne i zachęca do eksperymentowania.

Walka w nowym NieR jest lekka i przyjemna, co nie znaczy, że łatwa. Twórcy dali graczom szerokie pole do manewru, oferując cztery poziomy trudności. Najniższy sprawia, że gra wykona wiele czynności za nas, a na najwyższym zginiemy nawet od jednego ciosu. Pojawia się również mnóstwo sekwencji zmieniających perspektywę rozgrywki. Osobiście nie zawsze byłem z tego zadowolony. Czasem parłem np. do przodu, siekając oponentów z perspektywy trzeciej osoby, a kamera nagle wrzucała mnie w widok 2D, rodem z platformówek, rzut izometryczny, bądź z góry. Najczęściej żonglerka perspektywą sprawdzała się mizernie. Przykładowo, podczas ukazywania zabawy z boku obiektyw bywał tak bardzo oddalony, że bohaterka stawała się niemalże miniaturką. Były to sekwencje przygotowane głównie pod korzystanie z działka, ale nawet w nich nie zawsze grało mi się przyjemnie.


Screeny z Nier: Automata (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?