Nier: Automata (PS4)

ObserwujMam (10)Gram (1)Ukończone (2)Kupię (3)

Nier: Automata (PS4) - recenzja gry


@ 17.03.2017, 14:51
Łukasz "LuKaS77PL" Konieczny

Nie wszystko zagrało jak powinno, ale mimo to Platinum Games stworzyło jednego z najlepszych slasherów ostatnich lat.

Marzec rozpieszcza w tym roku fanów elektronicznej rozrywki, jeśli chodzi o wysokobudżetowe produkcje. Na początku miesiąca posiadacze konsol Sony otrzymali rewelacyjne Horizon: Zero Dawn, a bliżej jego końca, miliony graczy wyruszą eksplorować odległą galaktykę w kontynuacji kultowej serii studia BioWare, Mass Effect: Andromeda. Nie oznacza to jednak, że w środku miesiąca, nie ma na czym położyć łapek. O to, aby było zadbała firma Square Enix wraz z ekipą Platinum Games. Mowa oczywiście o NieR: Automata, niezwykle oryginalnej wizji świata opartej na mocno eksploatowanym w książkach, filmach oraz grach motywie konfliktu ludzkości z maszynami.

Przedsięwzięcie twórców legendarnej Bayonetty jest sequelem - chociaż nie bezpośrednim - pierwszego NieR, wydanego w 2010 roku. Mimo że Platinum Games opowiada zupełnie nową historię, pokusiło się o sporo nawiązań do pierwowzoru. Mamy więc powracające postacie, uwielbiane przez fanów motywy ze ścieżki dźwiękowej oraz mnogość zakończeń przedstawionej opowieści. Fabuła kręci się wokół postaci 2B, kobiecego androida z oddziału YorHa, formacji inteligentnych maszyn, stworzonych przez ludzi w jednym celu - odbicia Ziemi, po tym, jak wrogie maszyny z odległej galaktyki przejęły ją w swoje władanie.

New Game+:
Po włączeniu New Game+ obserwujemy akcję z odmiennej perspektywy, jako 9S. Są też nowe misje.

Scenarzystom z Platinum Games udało się napisać jedyną w swoim rodzaju opowieść. Scenariuszowi sporo brakuje do arcydzieła, ale podjęta tematyka i sposób jej przedstawienia bez wątpienia wypadły rewelacyjnie. Cieszy fakt, iż twórcy nie zrobili wszystkiego na jedno kopyto i uniknęli utożsamienia wrogich maszyn wyłącznie ze złem. Owszem naszym zadaniem jest niszczenie każdej możliwej ich działalności, ale po pewnym czasie okazuje się, że część z nich jest przyjaźnie nastawiona - tworzy swoje własne enklawy, żyjąc w zgodzie z naturą i ludźmi.

Protagonistka, 2B,  to kolejny ciekawy przypadek. W tle zmagań przewija się bowiem dylemat pomiędzy byciem maszyną, a pragnieniem odczuwania ludzkich emocji. Bohaterka jest prawdziwą profesjonalistką, zawsze skupia się na swoim zadaniu i nie dopuszcza do siebie tego typu przemyśleń, co rodzi to całkiem zabawne sytuacje, zwłaszcza podczas rozmów z androidem o imieniu 9S, towarzyszącym jej przez większość zabawy. Kompan jest bardzo bezpośredni, ciekawy świata i lubiący czasami pofilozofować. 2B z kolei co chwila hamuje jego marzycielskie zapędy i przypomina o chłodnym profesjonalizmie, jaki winien kierować poczynaniami androida.Twórcy nie tylko świetnie ukazali pogłębiającą się więź między bohaterami, ale również wyśmienicie wpletli w opowieść role postaci niezależnych, m.in. Pascala z wioski maszyn, handlarza Emila i kilku innych nietuzinkowych osobowości. Wszystkie wymienione motywy zostały całkiem nieźle odzwierciedlone w dialogach i wykorzystane w misjach, zarówno tych głównych, intensywnych i porywających, jak i pobocznych, nieco mniej wyrafinowanych, ale zgrabnie uzupełniających uniwersum. Co więcej, przygotowano aż dwadzieścia sześć zakończeń, wynikających z naszych poczynań względem postaci niezależnych i kompanów, a także konkretnych zadań.

Początek mojej przygody z NieR nie należał do porywających. Po dość intensywnym prologu, gdzie zaraz po ubiciu pierwszych kilku przeciwników twórcy raczą nas epicką walką z gigantycznym bossem, akcja się nieco uspokaja, a my trafiamy na rozległe ruiny ogromnej metropolii. Zmiana tempa rozgrywki sama w sobie nie jest zła, gdyż po zawrotnie szybkich i wieloetapowych sekwencjach walki graczowi należy się trochę odpoczynku. Niestety, przeskok zrodził w mojej głowie obawy odnośnie tego, czy produkcja utrzyma wysoki poziom wykonania do samego końca przygody. Lokacja oddana do mojej dyspozycji, jak i kilka kolejnych, jakby to rzec, swoim wykonaniem nie urywają części ciała, gdzie, jak to rzekł wampir Regis w dodatku do trzeciej odsłony Wiedźmina, “plecy tracą swą szlachetną nazwę”.

Część miejscówek występujących w grze jest po prostu pusta i uboga wizualnie, na co składa się kilka czynników. Pierwszy to słabe tekstury otoczenia, miejscami wyglądające jakby pamiętały czasy poprzedniej generacji konsol. Czasem wystarczy zatrzymać się i zwrócić kamerę ku podłożu, po którym stąpa główna bohaterka, by nasze oczy poraziła czysta pikseloza. Modele budynków, drzew i wszelkiej innej roślinności również nie porywają, a sama kompozycja elementów składowych w niektórych lokacjach nie prezentuje się zbyt estetycznie. W pewnym sensie można zrozumieć, że Platinum Games starało się przedstawić surową atmosferę, a pustka ma za zadanie podkreślenia faktu, iż zwiedzamy tak naprawdę ponure cmentarzysko ludzkiej cywilizacji, ale zabieg udał się połowicznie. Klimat poszczególnych lokacji, zaakcentowany przez rewelacyjną muzykę oraz udźwiękowienie, wypada wyśmienicie, szkoda natomiast, że często musimy się sporo nabiegać zanim zrobimy cokolwiek sensownego, a rozglądając się dookoła nie zawsze mamy się czym zachwycać - chyba, że komuś nie przeszkadza duża, pusta przestrzeń i minimalizm w detalach.


Screeny z Nier: Automata (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?