Nie ma co jednak ukrywać, kampania w Titanfall 2 jest jedynie przystawką, bo prawdziwa rywalizacja zaczyna się w multiplayerze. Ten nie zmienił się zbytnio względem pierwowzoru, bardzo mocno czerpiąc z "jedynki". Będąc szczerym, na pierwszy rzut oka można by się nawet zastanowić, którą część cyklu ogrywamy.
Nie oznacza to jednak, że multi jest słabe. Wręcz przeciwnie - przynosi masę frajdy. Tryby rozgrywki są w większości tym, co widzieliśmy wcześniej, z klasykami takimi, jak Capture the Flag czy standardowy Deathmatch na czele. Twórcy ponownie wprowadzili umiejętną selekcję, dzięki czemu gracze, w zależności od preferencji, mogą wybrać czy chcą bawić się przy udziale samych Pilotów, czy w towarzystwie Tytanów. Część trybów pozwala też połączyć zmagania ludzi i maszyn, więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Jeżeli chodzi o zawartość, początkowo jest nieźle. Do naszej dyspozycji oddano aż 6 Tytanów (w singlu jest jeden, ale z wymiennym "w locie" uzbrojeniem), z czego każdy różni się dostępnym arsenałem i specjalnymi umiejętnościami. Mamy więc mocne, ale powolne maszyny nastawione na tankowanie, a z drugiej strony słabsze i zdecydowanie bardziej mobilne, sprawdzające się przy pełnych zakamarków terenach. W przypadku Pilotów możemy liczyć na całkiem pokaźny zasób pukawek, choć już teraz można mówić o pewnych problemach z balansem. Bardziej boli jednak fakt, że - podobnie, jak w przypadku pierwowzoru - dość szybko daje się nam we znaki niezbyt obfita ilość ulepszeń dostępnych do odblokowania. Mamy niby nowe gnaty, perki i możliwość dostosowania tego wszystkiego pod własne założenia, ale na dłuższą metę wcale nie ma tego aż tak wiele, co z pewnością nie będzie zachęcać do dalszej rozgrywki. Czyżby twórcy powtórzyli jeden z większych grzechów pierwszego Titanfall?
Docenić wypada za to projekty lokacji, które idą w parze z szybką rozgrywką. Pełno na nich wąskich przesmyków, dachów i ścianek do biegania, po których śmigają zwinni Piloci, nie brakuje jednak też szerszych korytarzy dla mechów oraz bardziej otwartych przestrzeni, na których może zmierzyć się jednocześnie większa liczba maszyn. W dniu premiery udostępniono 9 map, a kolejne są podobno w drodze - i to jako darmowa zawartość, bo twórcy postanowili zrezygnować z płatnego Season Passa. Nie wiemy czy wynikło to z kiepskiej sprzedaży przepustki w przypadku pierwszej części, ale gest doceniamy, o ile faktycznie dostaniemy kolejne plansze za friko.
Finalnie multik wypada bardzo pozytywnie i jeżeli dobrze bawiliście się w pierwszym Titanfall, to dwójka, rozwijająca nieco koncepcję, powinna Was tym bardziej wciągnąć. Kwintesencją są tu zarówno starcia Tytanów, jak i bardzo dynamiczna rozgrywka w skórze Pilota, nastawiona na ciągłe bieganie, skakanie i robienie wślizgów (a przy okazji - strzelanie). Poruszanie się jest zarazem bardzo płynne i szalenie łatwe, przez co nawet początkujący gracz szybko będzie czerpał satysfakcję. W kwestii nowości na tym polu, doszedł wspomniany wślizg, ale też linka z hakiem, pozwalająca nieco korygować trasę naszego szalonego biegu lub łatwo wskoczyć na plecy wrogiego mecha.
Jako że recenzuję wersję PC, mogę śmiało pochwalić optymalizację. Nie ma co ukrywać, że Titanfall 2 nie jest wyznacznikiem jakości oprawy wizualnej i podobnie jak "jedynka", śmiga najprawdopodobniej na zmodyfikowanym silniku Source (albo Source 2 - brakuje konkretów w tej kwestii). Graficznie grze daleko chociażby do Battlefielda 1, a i pewnie nowe Call of Duty będzie wyglądać lepiej, ale tytuł prezentuje się po prostu dobrze i śmiga świetnie nawet na słabszych maszynach. Na laptopie z Core i5 4210H, 8 GB RAM i GTX 960M osiągam stabilne 60 klatek w 1080p przy średnio-wysokich ustawieniach, zaś komputer z lekko kręconym Core i5 2500K, 8 GB RAM i GTX 970 bez problemu wyciągał stałe 60 fps przy tej samej rozdziałce i maksymalnych detalach.
Ogrywając Titanfall 2 towarzyszył mi efekt deja vu. Gra bardzo mocno czerpie z wydanej w 2014 roku "jedynki" i widać to na każdym kroku. Kontynuacja nie jest pod żadnym względem rewolucją, ale udanie rozwija sprawdzone schematy ze swojego poprzednika, dorzucając przy tym całkiem niezłą kampanię. W multiku to nadal klasa sama w sobie pod względem rozgrywki, ale zastrzeżenia można mieć do niezbyt obszernej ilości sprzętu do odblokowania. Mam spore obawy czy Titanfall 2 nie umrze po kilku miesiącach, jak jego poprzednik. Tym bardziej, że gra zadebiutowała w szalenie dziwnym przedziale czasowym - jesteśmy świeżo po premierze Battlefield 1 i tuż przed premierą Call of Duty: Infinite Warfare. Póki co na serwerach nie brakuje chętnych, ale zagadką jest czy za kilka miesięcy ten stan rzeczy nie ulegnie zmianie, a produkcja będzie potrafiła utrzymać przy sobie graczy. Być może pomoże w tym zapowiedziana darmowa zawartość. W każdym razie, otrzymaliśmy świetną strzelankę, dlatego pozostaje trzymać kciuki, by studio Respawn zapewniło jej odpowiednie popremierowe wsparcie.
Dobra |
Grafika: Graficznie tytuł odstaje od Battlefielda 1 czy nawet wielu gier z zeszłego roku, ale nadal wygląda nieźle i jest przy tym świetnie zoptymalizowany. |
Dobry |
Dźwięk: Udźwiękowienie nie wpada specjalnie w ucho, ale też niczym nie wadzi. |
Świetna |
Grywalność: Dynamiczna i wciągająca kampania, pod warunkiem, że lubicie być ciągle w ruchu (w tym przypadku - wirtualnym ruchu). Multik to klasa sama w sobie. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Twórcy mocno opierali się na pierwowzorze, wprowadzając kilka nowości i usprawnień. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Świetnie zrealizowany system poruszania się Pilotem - skakanie, bieganie po ścianach, używanie linki. To wszystko przynosi masę frajdy i jest niesamowicie płynne. |
Słowo na koniec: Kontynuacja Titanfall garściami czerpie ze swojego poprzednika, dorzucając przy tym garść nowości. Nie ma rewolucji, ale dostajemy po raz kolejny udaną strzelankę. Dalszy jej los pozostaje w rękach twórców. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler