Wielka szkoda, ale dyplomacja w dziele studia Triumph występuje tylko jako swoista sztuka dla sztuki. Za jej pomocą możemy, co prawda, nawiązać sojusz czy poprosić o otwarcie granic, ale nie przynosi to wymiernych korzyści. Komputerowe SI jest na tyle bezmózgie, że nawet w takich przypadkach potrafi odwrócić się tyłkiem do nas i olać sprawę swojego kompana. Sama formuła gry nie ułatwia też zadania sztucznej inteligencji – w Age of Wonders III zwyciężamy wyłącznie poprzez podbicie wrogich nacji. Żadnego pokonania oponenta ilością bilonu, surowców naturalnych etc. – huzia na Józia i tłucz się „za wolność naszą i waszą”. Generalnie to tylko za nasze złoto, które dostaniemy z podbitych plemion, ale to już pomińmy.
W tym momencie na scenę wchodzi bardzo ciekawy aspekt, a mianowicie nieliniowość kierowania swoim zapleczem militarnym. Wiecie, ogólnie wygląda to tak, że warto mieć najlepiej wyszkoloną armię, najlepiej działający sprzęt, wszystko naj. W tej produkcji napomknięta zasada wcale nie ma stuprocentowego odzwierciedlenia. To fakt, nadal opłaca się inwestować w nowinki technologiczne (czytaj: nowe czary, droższe jednostki), ale nic się nie stanie, jeśli wystawisz do boju wiele jednostek z tańszymi wojakami na czele. Chodzi o tzw. masówkę – produkowanie na ogromną skalę np. tanich i mało wydajnych goblinów (podstaw tu jakąkolwiek inną rasę) i zasypanie nimi wroga. Uzupełnieniem takiego sposobu prowadzenia wojny jest księga czarów poszczególnych bohaterów. W trakcie gry po prostu co jakiś czas wydajemy odpowiednią ilość specjalnych punktów „wiedzy” na nauczenia się jednego poziomu z kilku aktualnie dostępnych zaklęć, by – kiedy dojdzie do ataku – móc skuteczniej siać zamęt w szeregach oponenta.
À propos ras, to w Age of Wonders III jest ich naprawdę wiele! Wspomniane gobliny, orkowie, ludzie, elfy, drakoni oraz krasnoludy. Przywództwo nad wszystkimi będzie nam dane objąć w trakcie kampanii, ale nie tylko w niej. Alternatywą dla dosyć powolnego, ale nie nadto nużącego poznawania zawiłości opowieści jest tryb dowolny lub pojedynczy scenariusz. Pierwszy typ to losowa kraina, określenie liczby grających i wio – po hegemonię. Drugi zaś to zbiór gotowych lokacji, a zasady rozgrywki ustalamy sami poprzez przeróżnej maści suwaki. Decydujemy o takich czynnikach jak ilości przeciwników, typ terenu i rozmiar mapy, poziom trudności SI, ilości miast, początkowych surowców, jednostek neutralnych czy odległości pomiędzy miastami. Niemniej jednak w obu przypadkach naprzeciw siebie staje x liczba grających i stara się… pokonać wszystkich, a o tym już pisałem. Interesujące wydaje się również tworzenie własnego bohatera, którym w danym momencie pokierujemy. Oczywiście określamy przynależność do jednego z wymienionych społeczeństw, zaś dodatkowo możemy pobawić się edytorem wykonanym w bardzo podobny sposób, jak w serii The Sims – ustalmy w nim np. wygląd protagonisty, dobierając nawet ciuchy.
W przypadku oprawy audiowizualnej nie mogę powiedzieć nic więcej, niż Kazimierz Kaczor – wielki fan cyklu, jednocześnie znana persona – który wystąpił w serii filmików promujących Age of Wonders III, przygotowanych przez rodzimego wydawcę – firmę Techland. Grafika, jak i muzyka, to nic ponad przeciętność - dobre uzupełnienie wydarzeń rozgrywających się na ekranie monitora. Soundtrack wpada w ucho, podtrzymuje nastrój fantasty – po prostu solidnie wykonana robota. Wizualny aspekt produkcji studia Triumph to udoskonalona koncepcja szóstej części HoMM. Takie 2,5D w bardzo przyjemnych dla oczu odcieniach i ciepłej palecie barw. Warstwa graficzna nie odstaje także pod względem technologicznym. Silnik użyty do stworzenia tego tytułu wprost idealnie nadaje się do strategicznej turówki. Chciałem też rzec słowo na temat sieciowych potyczek, aczkolwiek napotkałem nierozwiązywalny na ten moment problem – niemożność połączenia się z serwerami dewelopera. O ile w przypadku przedpremierowej wersji gry, było to dosyć logiczne, o tyle już po premierze może nieco dziwić i frasować.
W dobie wszelkiego rodzaju „tasiemców” (jak ja nie lubię tego określenia!), czyli kolejnych reprezentantów serii gier goszczących na półkach bardzo często, nawet i rokrocznie, Age of Wonders III jest pewnym rodzynkiem. Cykl ten miał blisko 10 lat przerwy, a mimo to najnowsza część nie zmieniła modelu zabawy nic, a nic – wszystko działa tutaj tak, jak dekadę temu. Jedni włączają ten fakt do minusów, inni nie robią z nim nic. Zdecydowanie należę do tej drugiej grupy. W „trójkę” bawiłem się wyśmienicie i przez najbliższe dni, a może i tygodnie, nic się nie zapowiada, by taki stan rzeczy uległ zmianie. AoW III to doskonałe połączenie kultowych i wielokrotnie wypominanych przy okazji tej recenzji trzecich „Hirołsów” oraz piątej Cywilizacji, a więc wszystkiego najlepszego, co mogło spotkać warstwę strategiczną z turowym systemem walki!
Dobra |
Grafika: Pod względem technologicznym, jak i stylistycznym, jest bardzo dobrze! |
Świetny |
Dźwięk: Dźwięk to doskonałe uzupełnienie wydarzeń rozgrywanych na ekranie. Świetnie buduje on nastrój. |
Świetna |
Grywalność: Jeszcze jedna tura! To nic, że dochodzi 7... rano! |
Dobre |
Pomysł i założenia: Innowacji czy też zmian tutaj nie ma zbyt dużo... ale co z tego? |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Górki złota ulokowane na ziemi w magiczny sposób wpadają nam do kieszeni. Królewski skarbiec powiększa się! |
Słowo na koniec: Age of Wonders III to fantastyczny miks piątej odsłony Cywilizacji oraz trzeciej części "Hirołsów"! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler