Skoro mowa o sztuczkach, trzeba wspomnieć, że mamy ich w zanadrzu kilka. Bezimienny podczas bójki może w każdej chwili zrobić użytek z jakiegoś nie-do-końca-fair zagrania. Sypnie piaskiem w oczy wroga, ewentualnie zdezorientuje adwersarza atakiem papugi, albo wymierzy kokosem w łeb. Bardzo przyjemnie różnicuje to potyczki i sprawia, że czujemy się jak prawdziwy pirat. Sama walka przebiega w sposób znany z edycji poprzedniej. Możemy zatem wyprowadzać słabsze i mocniejsze ciosy, blokować, odskakiwać oraz kontratakować. Początkowo machanie szpadą nie idzie nam najlepiej, ale w miarę progresji w grze, a z nim związanych inwestycji punktów chwały i złota, robimy się zaiste skutecznym szermierzem. Do osiągnięcia zadowalającego poziomu konieczne są wprawdzie spore nakłady czasu i złota, ale zdecydowanie warto.
Prócz umiejętności bitewnych, szkolić możemy się także w wielu innych sztukach. Kiedy znajdziemy odpowiedniego właściciela poznamy tajniki skradania się, otwierania zamków wytrychem, kradzieży kieszonkowej, robienia własnej broni, pozyskiwania trofeów ze zwierząt, a nawet wyszkolimy małpkę, która przyjdzie z pomocą gdy będziemy chcieli ukraść coś z niedostępnego dla nas miejsca. Rozwijać możemy się w wielu kierunkach i jest to bardzo wskazanie, niemniej jednak na drodze stają surowce, szczególnie złoto, które w Risen 2 nie sypie się tak obficie, jak to miało miejsce w części poprzedniej.
Na szczęście zawsze istnieją dodatkowe sposoby zarobkowania. Pomijając kradzież, możemy np. uczestniczyć w mini grze polegającej na piciu Rumu. Siadamy wówczas przy stole, a przed sobą widzimy jedynie ikonę obrazującą naszą dłoń. Przy pomocy myszki staramy się chwytać kolejne butelki (jest ich sześć), a im więcej pijemy, tym bardziej trzęsą się nam ręce i trudniej złapać trunek, nie przewracając go. Gdy to się stanie, musimy czekać aż pojawi się przed nami nowa butelczyna, a przez to tracimy cenny czas i przewagę nad przeciwnikiem.
Wracając jednak do samej gry, pirackie klimaty sprawiły, że świat stał się trochę bardziej rzeczywisty. Nie chodzi o to, że nie ma elementów fantasy, co to, to nie – wszak dalej walczymy z różnymi dziwacznymi stworami, np.: wielkimi krabami i czymś na wzór ogrów; oraz tytanami. Istotną różnicę widać natomiast w systemie magii. Wcześniej były to wszelakie dziwaczne zaklęcia (kule ogniste, zamrażanie itd.), a teraz mamy tajemnicze, mroczne Voodoo z laleczkami pozwalającymi przejąć kontrolę nad wrogiem, w roli głównej. Nowa koncepcja świetnie komponuje się z resztą świata, nadając jej posępnego, bardzo mistycznego charakteru.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler