Jednym z najistotniejszych elementów interfejsu jest walka. Wywołała ona u mnie na początku dość mieszane uczucia. Potyczki są rzeczywiście szybsze, jak to zapowiadał producent. Łatwiej wydaje się polecenia, sprawniej rzuca czary i skuteczniej łomocze mieczem. Z drugiej strony, za dużo w tym wszystkim salt, skoków i wybuchów. Wygląda to tak trochę jak wyciągnięte z Anime. Zamiast iść w stronę efekciarstwa, BioWare mogło zwyczajnie zmodyfikować to, co znaliśmy z pierwowzoru i wszyscy byliby happy.
Po kilku godzinach zabawy zacząłem się w sumie przyzwyczajać do przebiegu bojów i zauważyłem pewne plusy nowego podejścia. Im dalej jesteśmy, tym więcej fajnych zaklęć, tudzież ciosów się otwiera, a te w nowym wykonaniu są zaiste imponujące. Czuć, że stajemy się prawdziwym Championem i wkrótce nikt nam nie podskoczy. Takiego uczucia brakowało w jedynce. Nie brakowało mi natomiast systemu regeneracji życia, będącego największą głupotą w Dragon Age II. Jakbym był złośliwy to za sam pomysł przyciąłbym kilka oczek z oceny końcowej. Nasz bohater jest bowiem praktycznie niezniszczalny. Nawet gdy dostaniemy jakimś konkretnym zaklęciem magicznym i nasz wskaźnik życia zejdzie prawie do zera, nie musimy się zbytnio tym faktem przejmować. Automatycznie powróci on do maksymalnego poziomu jeśli przez chwilę będziemy unikać ciosów. Rozumiem takie rozwiązanie w strzelankach, ale w rasowym, mrocznym RPG w klimatach fantasy? No ludzie! Po kiego czorta mamy mikstury, skoro nie ma potrzeby z nich korzystać?! Nie mam pojęcia kto mógł wpaść na tak idiotyczny pomysł.
Podczas walki brakuje też kamery taktycznej. Osoby, które grały w „jedynkę” pamiętają na pewno, że bardzo często przydatne okazywało się odsuwanie kamery od pola bitwy i odpowiednie zarządzanie zasobami ludzkimi. W Dragon Age II widoku nie podniesiemy już tak wysoko. Nadal niby jest aktywna pauza jednak wydawanie poleceń klikając myszką w perspektywie trzeciej osoby do najwygodniejszych nie należy. Ponownie mam wrażenie, że producent nie mógł się zdecydować na jedno rozwiązanie i zrobił jakąś dziwaczną hybrydę kamery akcji i kamery taktycznej. Tylko dlaczego?
Każda napotkana przez nas postać posiada odmienny charakter, osobowość oraz filozofię życiową. To akurat zrealizowano równie dobrze, jak w jedynce. Kompani nadal są ciekawymi personami, warto z nimi pogadać, dowiedzieć się czegoś na temat ich życia, a nawet podsłuchać konwersacje prowadzone pomiędzy skrzydłowymi. Czasem potrafią przysadzić jakimś soczystym żartem albo zauważyć coś istotnego. W tej kwestii nie mam nic do zarzucenia. Opiernicz BioWare powinno zgarnąć zaś za skrypty zarządzające zachowaniem pomocników w trakcie walki. Często gęsto potrafią oni gdzieś utknąć i zamiast atakować, stoją niczym kołki. Problemy są też z ustawieniami taktycznymi, wśród których najbardziej irytujący jest break reakcji na spadający pasek energii. Mimo tego że mamy ustawiony rozkaz spożywania mikstur w krytycznych sytuacjach, nasi podwładni uparcie niczym osły nie chcą tego robić. Mam nadzieję, że jakaś łatka wyeliminuje to niedociągnięcie, bo potrafi doprowadzić do szewskiej pasji.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler