Dragon Age II (XBOX 360)

ObserwujMam (27)Gram (13)Ukończone (12)Kupię (11)

Dragon Age II - już graliśmy! (XBOX 360)


bigboy177 @ 17:46 06.11.2010
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Pierwszy Dragon Age na pewno nie był pozbawiony błędów, mimo to, produkcja BioWare była pierwszym od wielu lat, porządnym RPGiem osadzonym w realiach przypominających średniowieczne, który wymagał od gracza czegoś więcej niż tylko naparzania w przycisk „uderz”.

Pierwszy Dragon Age na pewno nie był pozbawiony błędów, mimo to, produkcja BioWare była pierwszym od wielu lat, porządnym RPGiem osadzonym w realiach przypominających średniowieczne, który wymagał od gracza czegoś więcej niż tylko naparzania w przycisk „uderz”. Ogromnym plusem była rozbudowana fabuła, przepełniona wyborami moralnymi o dalekosiężnych, często nieprzewidywalnych konsekwencjach. Osobiście w Dragon Age: Początek zagrywałem na komputerze. Tamtejsze sterowanie dalece bardziej mi odpowiadało, a dzięki temu do każdego starcia podchodziłem taktycznie, miast na przysłowiowy „krzywy ryj”. Dragon Age II zapowiadany jest jako rozwinięcie wszystkiego, co działało oraz likwidację elementów wytykanych przez graczy jako kiepskie. Jednym z nich jest podobno system walki, uznany przez rzesze fanów action RPG za mało intuicyjny, pozbawiony widowiskowości i przede wszystkim mało zróżnicowany. Ten właśnie aspekt produkcji BioWare postanowiło najbardziej zmodyfikować. Jaki jest rezultat? Uczucia mam mieszane, zacznę jednak od początku.



Pierwsza, zasadnicza zmiana dotyczy postaci głównego bohatera. Tym razem protagonista jest jeden, dwóch jeśli liczyć jego żeńską wersję. Nazwany Hawke wojownik, tudzież wojowniczka (konkretną klasę możemy zdefiniować, wybór natenczas standardowy: mięśniak, łotrzyk, mag) nie wywodzi się z poprzedniej edycji gry. Nie jest też członkiem Szarych Strażników. Jest jednym z ocalałych z masakry pod Lothering, który za swe czyny zyskał od ludzi przydomek Czempiona. W tym akurat aspekcie widzę zarówno potencjał, jak i szereg ograniczeń. Najpierw to, co dobre. Otóż jeden bohater ułatwia skuteczne prowadzenie wątku fabularnego oraz stopniowe serwowanie jego historii. Sprawia też, że gracz utożsamia się ze swoim wirtualnym alter ego. Zaletą jest również możliwość nagrania kwestii dialogowych dla tegoż herosa. Wcześniej było to nierealne. Każdy tworzył przecież własnego wojownika, maga, czy łotrzyka, a jako że głos musi pasować do prezencji, deweloper musiałby zarejestrować całe mnóstwo tych samych kwestii dialogowych, acz wypowiadanych przez innych aktorów. Tak więc, jeden bohater sporo spraw ułatwi i wyklaruje. Minusy? Hawke nie przypadnie do gustu wszystkim. Hardkorowcy mogą pomyśleć, że deweloper ich ogranicza. Opozycja będzie też na pewno serwować nam hasła o tym, jak gry są obecnie „ukonsolowiane”, czego wynikiem jest większa prostota i mniejsza głębia. Czy rzeczywiście któraś ze stron będzie miała rację? No cóż, przeszłość pokazała, że nie da się zadowolić każdego. Mnie osobiście jeden bohater w zupełności wystarczy. Wszak Mass Effect czy Gothic (z wyłączeniem Gothic 4 – oczywiście), wychodzą z takiego samego założenia, a na brak głębi w nich nie narzekamy. Aha… zapomniałbym – nie będzie możliwości przenoszenia postaci z pierwszego Dragon Age, zapisane stany natomiast będą przydatne. Wybory dokonane w „jedynce” znajdą swe odzwierciedlenie w akcji, tudzież wydarzeniach „dwójki”.



Fabuła, w znacznej mierze pozostaje jeszcze tajemnicą. Wiemy jedynie kim jest Hawke oraz, iż cała historia jest osobliwą relacją, wykładaną nam przez dwie enigmatyczne osoby. Każda z nich ma własną wersję wydarzeń, w związku z czym, szereg wyborów w grze będzie korzystał z tego unikatowego podejścia do fabuły. Gracz, decydując się na taką, a nie inną reakcję, tudzież określony sposób realizacji misji, będzie niejako wybierał ścieżkę jednego z opowiadających. Przyznam, że ten aspekt gry interesuje mnie najbardziej. W końcu w grach RPG najważniejszy jest scenariusz!

Screeny z Dragon Age II (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosRavnarr   @   12:58, 07.11.2010
Oczywiście, większość Twoich argumentów jest trafna, ale nie zapominaj, że DA II, to kontynuacja, nie nowa, samodzielna gra. My tu wszyscy marudzimy nie dlatego, że ta gra przypuszczalnie będzie prostą siekaniną z okrojonym tworzeniem postaci, tylko dlatego, że pierwsza część przyzwyczaiła nas do czegoś innego, podobnie dodatek. W związku z tym 99% graczy miało nadzieję, że kontynuacja będzie utrzymana w podobnej konwencji.

Inną sprawą jest to, że są gracze, którzy preferują właśnie taki bardzie hardcore'owy styl gry, w którym trzeba limitować sobie te apteczki, kombinować, jak nie zrobić z siebie pasztetu dla Darkspawn'ów, myśleć taktycznie. Pierwszy DA swój sukces zawdzięczał głównie takiemu modelowi rozgrywki. Ta gra nawet na najłatwiejszym poziomie trudności wymagała choćby szczątkowego myślenia z wyprzedzeniem. Tym bardziej zbulwersowały nas doniesienia o zmianie modelu rozgrywki.
0 kudosRaaistlin   @   13:36, 07.11.2010
Cytat: Ravnarr
Ta gra nawet na najłatwiejszym poziomie trudności wymagała choćby szczątkowego myślenia z wyprzedzeniem. Tym bardziej zbulwersowały nas doniesienia o zmianie modelu rozgrywki.


Oj nie, tu trochę przesadzasz. DA na najłatwiejszym było samograją, a myślenie sprowadzało się do poziomu - "zabić tego wilkołaka, czy pomóc mu wyrąbać wioskę w pień?".

Prawdę mówiąc, DA w ogóle nie było trudne, no ale na wyższych poziomach wymagało kombinowania, to fakt.
Cytat: Antares

Pozwolę sobie zabrać głos w tej sprawie, bo zapanował tu sposób myślenia: "gra konsolowa = easy mode".

A nie jest tak? W większości przypadków gry konsolowe sprowadzają się do - "usiądź wygodnie przed telewizorem, weź pada do ręki i udawaj, że masz jakikolwiek wpływ na wynik potyczki" Oczywiście jest to nad wyraz ubarwione, ale dosadnie oddaje konsolową prawdę.

Cytat: Antares
Ano właśnie to, że przyciąga gracza świetnie wykreowanymi postaciami i charyzmatycznym protagonistą. Jednym, konkretnym, a nie miałkim bohaterem "wpisz imię dla swojej postaci".

Zapomniałeś tylko, że owy "wpisz imie swojej postaci" bohater był pomiotem boga chaosu, o czym zresztą nie wiedział, rozpoczynając swoją niewinnie wyglądającą przygodę. Pewnie, banał, jakich mało. Wskaż mi produkcję, która w tamtych czasach oferowała podobną, tak wielowątkową, a przy tym iście wciągającą fabułę. Pewnie, postaci też były mało charyzmatyczne. Imoen, Gorion, Sarevok (który świetnie maskuje się Koverasem, rozmawiając z nami), jąkała Khalid, świętoszkowata Jaheira, mag-kapłan w postaci gnoma handlujacego rzepą, szalony popapraniec Irenicus, irytujący wieśniak w Nashkel, który odczepić się za Chiny Ludowe nie chce, czy wreszcie wygnany mroczny elf Drizzt, wampirzyca Bodhi i Elminster - czarodziej, podróżnik, skryba. Tak, postacie zdecydowanie są szarobure, nudne i pozbawione osobowości.

Cytat: Antares
Nie twierdzę, że nie da się zrobić gry, która pozwala na customizację drużyny. Uważam jednak, że w takim wypadku wszelkie próby uzyskania zbytniej epickości kończą się raczej śmiesznie

Jeśli człowiek jest na tyle ograniczony, by nie ruszyć swoich szarych komórek, a jedynie łykać to, co na tacy podaje mu producent, to masz rację. Epicki to może być Call of Duty. Miara epickości RPG to zupełnie inna rzecz - i wcale nakreslenie przez twórcę bohatera o tym nie decyduje.
Cytat: Antares

Pamiętajmy, że Shepard w Mass Effect ma swój stały charakter i sposób myślenia, ale może wyglądać różnie i mieć różne profesje.

Stały charakter? Jesteś tego pewien? Szkoda, że mamy zawsze do wyboru dwie skrajne ścieżki dialogowe, które odpowiednio robią z nas świętoszka i przyjaciela bliźnich, bądź po prostu nie dbającego o nikogo skur...kowańca. Jak dla mnie, stałego charakteru w tym za grosz.
0 kudosLucas-AT   @   14:23, 07.11.2010
Cytat: Raaistlin

A nie jest tak? W większości przypadków gry konsolowe sprowadzają się do - "usiądź wygodnie przed telewizorem, weź pada do ręki i udawaj, że masz jakikolwiek wpływ na wynik potyczki" Oczywiście jest to nad wyraz ubarwione, ale dosadnie oddaje konsolową prawdę.


Tylko że gry na PC również coraz bardziej sprowadzają się do "usiądź wygodnie przed monitorem i ciesz się grą". Wystarczy spojrzeć na inwazję prostych i przyjemnych gier dostępnych z poziomu przeglądarki, darmowych MMO kierowanych do szerokiego grona odbiorców (również płatny Lego Universe dla dzieci), takich tytułów jak Battlefield Heroes czy Battlefield Play4Free (ten drugi jest tworzony tylko na PC, a mimo tego nie uniknie uproszczeń względem dwójki). Do tego sukces Runes of Magic, który jest łatwy i przystępny dla każdego (postać sama może iść do celu np.) i kontrowersyjny Gothic 4, który miał trafić w ręce jak największej liczby osób, szczególnie w Ameryce Północnej.

Sytuację ratują takie perełki jak Civilization V, StarCraft 2, ArmA, Mount & Blade: Warband czy zapowiedziane Diablo III czy Might & Magic : Heroes VI. Ale to wyjątki w tłumie.

Kiedyś, gdy pojęcie casualizacja było obce, również na konsolach było od groma trudnych gier. Niewielu zapewne kojarzy, że na pierwszym Xboksie ukazał się Operation Flashpoint oraz Morrowind bez żądnych uproszczeń. Alien Ressurrection na PSX to FPS trudniejszy niż wszystkie dzisiejsze strzelaniny. Jeszcze gorszym hardcorem był Aliens vs Predator wydany na Atari Jaguar w pierwszej połowie lat 90-tych. Wspomniany Demon's Souls na PS3 to przykład, że prawdziwie niszowy RPG, cholernie trudny, wbrew oczekiwaniom może osiągnąć sukces komercyjny - gra znalazła 800 tysięcy nabywców, a twórcy oczekiwali 45 tysięcy. Do dziś wymagające gry wychodzą - przykłady z brzegu to Killzone 2, Halo bądź Metal Gear Solid, które na wyższym stopniu trudności wymagają myślenia i taktyki (nie takiej jak w Operation FlashPoint, ale daleko tu do zwykłej, przyjemnej rzeźni). MGSa można przejść bez zabijania - to jest dopiero miodzio.

Casualizacja atakuje całą branże, wszystkie platformy. Człowiek jest jeden - podział na konsolowoca i pecetowca uważam za bezsensowny. Wielu gra na tym i na tym lub obił się z inną platformą. Niektóre, trudniejsze gry, mogą powstać na PC ze względu na obecność klawiatury i myszki i braku ograniczeń sprzętowych. Większość najważniejszych gier jest multiplatformowych.

O Apple i ich popierdółkach na iPhone'a już nie wspomnę.

Mam nadzieję, że deweloperzy wezmą przykład z Turn 10 - ich Forza 3 może być prosta, gdy włączy się wszystkie ułatwiacze takie jak automatyczny hamulec, lub bardzo trudna gdy pozbędziemy się kontroli trakcji i innych ułatwień. Wtedy są zadowoleni i hardcorowcy i osoby, które chcą po pracy chwilę się zrelaksować.


0 kudosRaaistlin   @   14:29, 07.11.2010
Wymieniłeś praktycznie same FPSy i wiesz co? Muszę Ci przyznać rację. FPSy same w sobie są na konsole trudne. Dlaczego? To chyba oczywiste.
0 kudosLucas-AT   @   14:42, 07.11.2010
Tu nie chodzi akurat o mniejszą precyzję pada. Gra od początku tworzona z myślą o nim, jest odpowiednio przystosowana.

Wymieniłem FPS z rozpędu. Z RPG wymieniłem już Morrowidna, z jRPG mogę Final Fantasy VII, Vagrant Story, z platformówek Spyro, Crasha z PSXa i Croca, z strzelanek TTP mogę Syphon Filter. Następcy tych gier nie są już tak trudne jak kiedyś. Dzisiejsze platformówki w większości są banalnie proste. A taki Crash Bandicoot to był przecież prawdziwy hardcor, starczający na 20h.

Wyścigi symulacyjne jakoś się ratują. rfactor 2, Forza 3, GT5 - narzekać nie można.
0 kudosAntares   @   15:28, 07.11.2010
Cytat: Raaistlin

A nie jest tak? W większości przypadków gry konsolowe sprowadzają się do - "usiądź wygodnie przed telewizorem, weź pada do ręki i udawaj, że masz jakikolwiek wpływ na wynik potyczki" Oczywiście jest to nad wyraz ubarwione, ale dosadnie oddaje konsolową prawdę.


Zajrzałem na Twój profil i z wpisanych tam sprzętów wnioskuję, że nie posiadasz obecnie żadnej konsoli. Nie wiem w takim razie, czy jest sens bym polemizował na temat głębi gier konsolowych, bo grając "gdzieś-tam" godzinkę czy dwie, nie powinno się wydawać osądów. Fakt, gry konsolowe zrobiły się obecnie cholernie łatwe, ale ta tendencja w równym stopniu dotknęła PC. Z kontekstu Twoich wypowiedzi wynika, iż uważasz, że to producenci konsol są wszystkiemu winni, bo naciskają na wydawców by gry były bardziej 'casualowe'. Ja jako gracz pasjonat, dla którego nie liczy się sprzęt tylko sama jakość gier, posiadając po drodze większość liczących się platform mogę na tej samej zasadzie powiedzieć, że to rynek PC "zepsuł" konsole, bo teraz królują na nim kolejne klony CoD i inne sieciowe nawalanki, a najbardziej winny w takim przypadku byłby Microsoft, który zamienił konsole w okrojone klony PC. Oczywiście jest to mocno naciągane, lecz niemniej niż stwierdzenie, że "kiedyś gry były lepsze bo konsole nie były tak popularne".

Ja wiem, że łatwo jest twierdzić, że gry konsolowe są prymitywne bo np. nie trzeba męczyć się z konfiguracją, instalacją i innego tego typu zabawami. Ale wszystko to sprowadza się tak naprawdę do wkładu pracy, który włoży developer, stąd sukces konsol, bo nie ma problemu "czy to mi pójdzie", a jeśli gra wygląda brzydko lub się przycina, to jest to wina samych programistów.

Wracając jednak do poziomu trudności samych gier konsolowych; widać, że nie grałeś w masę tytułów, które są arcytrudne a są dostępne tylko i wyłącznie na tym rynku. Pomijam już platformówki w stylu Super Mario Galaxy, beat-em-upy a'la Devil May Cry czy God of War, bo jakby nie patrzeć są to pozycje bardziej "rozrywkowe" i mainstreamowe. Chcesz RPG? Proszę bardzo; praktycznie każda część Final Fantasy, a jest to seria, która moim skromnym zdaniem bardzo ambitna nie jest, to dziesiątki godzin pakowania postaci i kombinowania taktyk, bo walki są wymagające i trudne. Vagrant Story ,Final Fantasy Tactics, Vandal Hearts, Front Mission - mogę długo wymieniać serie różnorakich RPG, które mogą się poszczycić wielowątkowością, bogatymi postaciami i ciekawym systemem walki. Obecnie faktycznie ciężko na konsolach stacjonarnych znaleźć trudne RPGi ale są od tego handheldy: na PSP i DS wyszła masa dobrych pozycji z tego gatunku, wśród nich także wiele wymagających myślenia.

Cytat: Raaistlin
Zapomniałeś tylko, że owy "wpisz imie swojej postaci" bohater był pomiotem boga chaosu, o czym zresztą nie wiedział, rozpoczynając swoją niewinnie wyglądającą przygodę. Pewnie, banał, jakich mało. Wskaż mi produkcję, która w tamtych czasach oferowała podobną, tak wielowątkową, a przy tym iście wciągającą fabułę. Pewnie, postaci też były mało charyzmatyczne. Imoen, Gorion, Sarevok (który świetnie maskuje się Koverasem, rozmawiając z nami), jąkała Khalid, świętoszkowata Jaheira, mag-kapłan w postaci gnoma handlujacego rzepą, szalony popapraniec Irenicus, irytujący wieśniak w Nashkel, który odczepić się za Chiny Ludowe nie chce, czy wreszcie wygnany mroczny elf Drizzt, wampirzyca Bodhi i Elminster - czarodziej, podróżnik, skryba. Tak, postacie zdecydowanie są szarobure, nudne i pozbawione osobowości.


Wyjmujesz fragmenty mojej wypowiedzi z kontekstu ;) Dwie linijki wyżej napisałem, że na swoje czasy BG było grą bardzo udaną, tylko obecnie nie warto podążać za tamtymi trendami. Ty zacząłeś mi argumentować, dlaczego gra była dobra. Mam wskazać grę, która oferowała równie rozwiniętą fabułę? Proszę bardzo: Final Fantasy 7 - może i miał kiczowaty design, ale pod kątem charakterów przedstawionych postaci oraz "filmowości" przedstawionych wydarzeń.

Cytat: Raaistlin
Jeśli człowiek jest na tyle ograniczony, by nie ruszyć swoich szarych komórek, a jedynie łykać to, co na tacy podaje mu producent, to masz rację. Epicki to może być Call of Duty. Miara epickości RPG to zupełnie inna rzecz - i wcale nakreslenie przez twórcę bohatera o tym nie decyduje.


W CoD jest tyle epickości, co w kolejnych częściach Rambo - to oskryptowana strzelanka zmuszająca gracza do wyuczenia odruchów. Zero w tym głębi. Fakt, robi wrażenie przytłoczenia, ale nie ma tu miejsca na jakiekolwiek podziwianie fabuły. Więc nie wiem czemu przytaczasz ten tytuł. Co do miary epickości RPG - tak, nakreślenie przez Twórców bohatera ma na to duży wpływ, bo jeśli wszystkie postacie poboczne mają ciekawe osobowości, a protagonista nie może ich mieć, bo developer nie ma pojęcia jakiego bohatera sobie gracz wykreuje, jest to w moich oczach upośledzanie fabuły. Nie jestem zawodowym krytykiem sztuki, ale imho "epickość" to coś co się po prostu czuje, a BG nie ma tego na dziś dzień w ogóle - wtedy miał, dziś już nie ma.Jako "arcyepicki" przykład mogę podać zakończenie Mass Effect 2 - wszyscy, którzy je widzieli zapewne wiedzą o czym mówię. Waga podejmowanych decyzji, wzrok postaci z którymi zdążyliśmy się zżyć w trakcie rozgrywki itd.

Cytat: Raaistlin
Cytat: Antares

Pamiętajmy, że Shepard w Mass Effect ma swój stały charakter i sposób myślenia, ale może wyglądać różnie i mieć różne profesje.

Stały charakter? Jesteś tego pewien? Szkoda, że mamy zawsze do wyboru dwie skrajne ścieżki dialogowe, które odpowiednio robią z nas świętoszka i przyjaciela bliźnich, bądź po prostu nie dbającego o nikogo skur...kowańca. Jak dla mnie, stałego charakteru w tym za grosz.


Znowu ripostujesz fragment wyjęty z kontekstu - w porównaniu z postaciami, które w danej sytuacji mają 10 ścieżek dialogowych do wyboru (jak to było np. w Planescape Torment), Shepart ma STAŁY sposób myslenia, jeden z dwóch do wyboru. Nie ma tu osobowości bohatera, która zmienia się wg. widzimisię gracza - tak czy siak zawsze uratujemy galaktykę, a to, że po drodze będziemy kopać tyłki zamiast głaskać zwierzątka to mały wybór. Dlatego właśnie Mass Effect potrafi być epicki, bo w tak poprowadzonej fabule łatwiej się zagłębić.
0 kudosNondorian   @   16:27, 09.11.2010
Chciałbym dołączając się do tej dyskusji i poruszyć temat grafiki, która moim zdaniem (gdy się popatrzy z bliska) jest z lekka kanciasta i niedopracowana. Zapewnie to się zmieni gdy gra zostanie już zupełnie zrobiona do końca, aczkolwiek jeśli chodzi o światłocienie pierwsza część (w mojej opinii) wyglądała lepiej. Jestem również lekko zawiedziony, gdyż oczekiwałem kontynuacji fabularnej. Poza tym od tytułu Dragon Age już w przypadku Origins spodziewałem się większej ilości walk ze smokami i ogólnie ich obecności, a zamiast tego w podstawce jedynki dało się z tego co pamiętam (a nie grałem już sporo czasu) przeprowadzić jedynie dwa starcia z tymi bestiami. Mam nadzieję, że to się poprawi.
Jeśli chodzi o sprawę upraszczania nie mogę wypowiedzieć się o konsolach, gdyż żadnej nie posiadam, aczkolwiek w przypadku PC brakuje mi (nie tylko wśród RPGów) gier, do których po 2-3 latach wraca się z przyjemnością. Weźmy na przykład Diablo II, które mimo że jest hack&slashem wymaga troszkę myślenia i dosłownie wciąga. Do gry proszczonej nie wrócisz, bo przcież wątek fabularny i tak już znasz, a walka nie daje zbyt wielu emocji.
0 kudosixau2   @   18:50, 09.11.2010
Dobra gra może być lecz nie musi zawsze Pierwsze części są lepsze.
0 kudosRavnarr   @   14:04, 10.11.2010
Cytat: Nondorian
Jestem również lekko zawiedziony, gdyż oczekiwałem kontynuacji fabularnej. Poza tym od tytułu Dragon Age już w przypadku Origins spodziewałem się większej ilości walk ze smokami i ogólnie ich obecności, a zamiast tego w podstawce jedynki dało się z tego co pamiętam (a nie grałem już sporo czasu) przeprowadzić jedynie dwa starcia z tymi bestiami. Mam nadzieję, że to się poprawi.
To, że fabuła nie będzie kontynuowana, to nie jest problem. W końcu świat jest ten sam, a główny bohater, mimo, iż nie występował w poprzedniej części, jest przecież osadzony w tamtych wydarzeniach, czyli wojnie z Darkspawnem.
Co do smoków, to dokładnie rzecz biorąc, było ich trzy. I tyle wystarczy, to nie D&D, gdzie smoków jest więcej niż wróbli.
0 kudosLehita   @   15:42, 10.11.2010
Cóż konsoli nie mam to się nie wypowiadam. BioWare jeździ z tym samym kawałkiem i nic więcej nie pokazuje, ale można wnioskować że mają tendencje do upraszczania jak to jest teraz w modzie(Arcania) Mamy jednego bohatera , ale ten będzie mówił i to jest moim zdaniem dobrze. Przy jedynce , fizycznie było to nie możliwe , bo ile postaci tylu aktorów, ale ta grafika rodem z "Marsa" zaczyna mnie martwić. Fakt że to tylko fragment,ale mogli się bardziej postarać i mnie ( nas) nie straszyć tą krzyżówką Dragon Age z planetą jak w Mass Effect . Być może przesadzam , ale jak tak dalej pójdzie to może się skończyć jak z serią "Gothic" gdy forsa przesłoni im oczy Smutny
0 kudosMicMus123456789   @   15:53, 10.11.2010
Czyli chyba wszyscy się zgadzamy że jak na razie Dragon Age II maluję się w szarych barwach.
0 kudosRavnarr   @   17:24, 10.11.2010
Niestety tak. Co do lokacji, którą nam pokazali, to faktycznie, mało szczęśliwie wybrana, jak na pokazówkę. Zresztą, to był materiał nakręcony badziewną kamerką z solidnej odległości, kolory na pewno są zafałszowane.
0 kudosRavnarr   @   17:32, 11.11.2010
Po pierwsze - dlaczego?
Po drugie - to temat o drugiej części...
Dodaj Odpowiedź