Uuu.... Cerys cerys! Dobra ankieta, brakowało takiej w internetach
A do tego smaczek z nagrodami? No no... Torba z Wieśkiem, grubo*-*... Zatem
O ile moje serce było zawsze z Triss o tyle tym razem to się zmieniło. Opowiem dlaczego.
Dawno, dawno temu, dokładnie 20 maja 2015 roku. Otrzymałam (kupiłam) prze cudne pudełeczko, które zabrało mnie w fenomenalną przygodę Wieśka3, a który to Wiesiek towarzyszy mi już od 2007 roku. Wiesiek ów, to Wiedźmin, który chodź brzydki, to wyrywał dziewoje i rzucał sarkastycznym mięsem, gdzie się dało. Owymi tekstami oraz brzydotą podbił moje serce i zaczęłam maniakalnie śledzić poczynania grupy zajmującej się Wieśkiem. Ale do rzeczy. Przez dwie pierwsze części kierowałam nim uganiając się za Triss Merigold, która zawsze wydawała mi się prostą chłopską dziewuchą godną uwagi i trochę Wiedźmińskiej miłości, również w trzeciej części okazałam jej więcej serca niż Yennefer (phi phi). Jednak nawet Triss nie urzekła mnie tak bardzo, jak wojownicza kobieta z Skellige. A mowa o Cerys. Jako że sama jestem kobietą, to zapałałam do niej wielką sympatią. Pokazała, że posiada w sobie hart ducha, że jest silna, że chce i potrafi zapanować zwaśnionymi rodami. Urzekła mnie odwagą, ale jednocześnie delikatnością, którą ukazuje w niektórych dialogach. Poza tym no co... Nikt mi nie wmówi, że jest brzydką postacią
Jest Śliczna na swój surowy Skelligijski sposób
Oczywiście ona w moim Wieśku objęła tron. Żałuję, że nie było z nią więcej zadań tak jak z Keirą Metz.