Battlefield: Bad Company (XBOX 360)

ObserwujMam (44)Gram (10)Ukończone (19)Kupię (8)

Battlefield:Bad Company (XBOX 360)


Ganymede @ 00:00 30.09.2007

Niektórzy wydawcy potrafią przyzwyczaić. Określony, skonkretyzowany zamysł, rokrocznie coraz lepsze wykonanie, zdobywanie uznania, wraz z potencjalnymi odbiorcami i oddanymi fanami.

Niektórzy wydawcy potrafią przyzwyczaić. Określony, skonkretyzowany zamysł, rokrocznie coraz lepsze wykonanie, zdobywanie uznania, wraz z potencjalnymi odbiorcami i oddanymi fanami. Prosta polityka, ale to właśnie dzięki takiemu postępowaniu firma Electronic Arts jest tak dobrze prosperującą spółką. W związku z powyższym, nikogo nie powinno zadziwić, że gigant ze słonecznej Kalifornii powraca raz jeszcze, z jedną ze swoich markowych produkcji, na której miano bez wątpienia zasługuje seria Battlefield.

Battlefield: Bad Company to kolejna odsłona niezwykle popularnego cyklu gier, traktujących o różnych wymiarach wojny, dotychczas skupionych głównie na rozgrywce wieloosobowej. Dlaczego dotychczas? Jak zapowiadają sami twórcy, szwedzkie Digital Studios, ich nowy projekt pójdzie zdecydowanie naprzód w stosunku do swoich poprzedników, stając się przy tym produktem odmiennym, zachowującym jednocześnie cechy najważniejsze dla poprzednich części. Wspomnianą inność, poza spojrzeniem na aspekty techniczne, zauważyć możemy po staraniach developerów na stworzenie rozbudowanego i zajmującego trybu single-player, który stanowi doskonałe przygotowanie do starć z innymi graczami.



Tłem fabularnym rozgrywki staje się historia czwórki żołnierzy-renegatów, którzy zwiedzeni wizją szybkiego wzbogacenia się, nie zastosowują się do rozkazu swoich przełożonych i rozpoczynają działania zbrojne na własną rękę. Miejscem wydarzeń , w których przyjdzie nam wziąć udział jest Serkozache – neutralne i fikcyjne państwo, gdzieś we wschodniej Europie. Postacią, w jaką wcielimy się podczas gry, jest niejaki Preston Marlow – żołnierz armii amerykańskiej. Do towarzystwa otrzyma jeszcze trójkę innych wojaków, spośród których każdy cechuje się odmiennym charakterem oraz specjalizacją.
Przykładowo, Haggard to ekspert od materiałów wybuchowych, rzadko jednak odczuwa potrzebę użycia szarych komórek w walce. Z kolei dewizą Sweetwater jest ostrożniejsze działanie i rozważne używanie swojego uzbrojenia. Nie wolno również zapominać o Sierżancie, który poza wiecznym wrzeszczeniem na Marlowa, postara się również na bieżąco informować go o progresji w grze. Warto również zwrócić uwagę na sporą dawkę czarnego humoru i cynizmu, płynącego z wypowiedzi członków drużyny. Na pewno nie będzie to opowieść o honorze, czy chwale płynącej z walki o słuszną sprawę. Od samego początku priorytet stanowić będzie korzyść osobista.


Jednak tym, co najbardziej zakręci wszystkich miłośników dobrego strzelania, ma stać się zupełnie nowatorski system rozgrywki, w którym pierwsze skrzypce zagrać ma niespotykany dotąd model destrukcji środowiska. Wraz z B Company otrzymujemy bowiem, niemal niczym nieograniczoną możliwość niszczenia elementów mapy, czy to w celach czysto rozrywkowych, czy strategicznych. Posłużmy się prostym przykładem – zostajemy wzięci pod ciężki ostrzał, trudno odpowiedzieć nam ogniem, nie narażając się jednocześnie na trafienie przez wroga. Jedyną nadzieję upatrywać możemy w schowaniu się za ścianą najbliższego budynku i szarpanej wymianie ognia. A co byście powiedzieli na posłużenie się granatnikiem przeciwpancernym typu RPG, użycie pocisku w celu zniszczenia owej ściany, zaskoczenie tym samym nie zdającego sobie z niczego sprawy przeciwnika, szybkie obiegnięcie i wzięcie go w ogień krzyżowy? Jeśli rzeczonego pocisku na stanie brak, nic nie staje na przeszkodzie do ścięcia rzędu łamliwych drzew na prawo od przeciwnika, doprowadzając do ograniczenia jego zasięgu widzenia, bądź nawet wykluczenia go z dalszej walki. Oczywistym jest, że przyjęty system zniszczeń znacząco wpłynie na szybkość prowadzonej akcji. W przeciwieństwie do poprzednich Battlefieldów, tutaj nie będzie nam dane doświadczyć choć chwili wytchnienia, którego normalnie upatrywalibyśmy w ukryciu się za workami z piaskiem, czy częścią muru, co wynika głównie z kruchości istnienia takich elementów obronnych. Jedynymi niezniszczalnymi komponentami świata mają być wewnętrzne elementy architektury, które mogą zapewnić jako takie schronienie. Twórcy odrzucili pomysł na możliwość utylizacji również tych elementów, ponieważ, jak sami twierdzą, nie chcą, aby po skończonym etapie, na mapie pozostał jedynie płaski teren dźwigający na swych barkach stertę ruin. Cóż, jest w tym pewna logika.



Screeny z Battlefield: Bad Company (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?