Aliens vs Predator - wrażenia z kampanii Marines (PC)
bigboy177 @ 18:11 15.01.2010
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
Wielu naszych czytelników nie jest zapewne świadomych tego, że zbliżająca się coraz większymi krokami gra Aliens vs. Predator nie jest oparta na filmach o takim samym tytule, które trafiły do kin w ciągu ostatnich kilku lat.
Wielu naszych czytelników nie jest zapewne świadomych tego, że zbliżająca się coraz większymi krokami gra Aliens vs. Predator nie jest oparta na filmach o takim samym tytule, które trafiły do kin w ciągu ostatnich kilku lat. Jest wręcz odwrotnie, gdyż to właśnie wielko-ekranowe odpowiedniki stanowią adaptacje gier, stworzonych w pierwszej połowie lat 90-tych poprzedniego stulecia. Choć na rynku zadebiutowało wówczas kilka odmiennych projektów, najsłynniejsze z nich należą bez wątpienia do studiów Rebellion oraz Monolith Productions. Pierwsza z wymienionych ekip w tym właśnie momencie doszlifowuje najnowszą edycję sagi, którą od kilku dni miałem przyjemność testować.
Podobnie jak w przypadku projektu Monolith Productions, czyli Aliens vs. Predator 2, kampania podzielona została na trzy etapy – po jednym dla każdej z ras, biorących udział w konflikcie. Mamy zatem wątki dedykowane: żołnierzom Marines, Obcym oraz Predatorowi. Wersja preview, którą otrzymaliśmy od SEGI pozwala na sprawdzenie wszystkich trzech frakcji, a w niniejszej zapowiedzi przedstawimy tylko pierwszą z nich. Obcego oraz Predatora poznacie w kolejnych fragmentach materiału. A trafią one na łamy Miasta Gier w przeciągu przyszłego tygodnia.
Rozgrywkę Marines rozpoczynamy od bardzo krótkiego wstępu filmowego. Widzimy na nim Charlesa Bishopa Weylanda, który z podziwem ogląda tajemniczą strukturę, wykonaną bez wątpienia przez istoty inne niż homo sapiens. Cała akcja toczy się na bliżej nieokreślonym globie, gdzieś daleko w czeluściach wszechświata. Nagle na orbicie około-planetarnej pojawia się statek Predatorów i niszczy krążownik należący do ludzi. Ocalała jedynie garstka Marines, którzy odlatują na pokładzie małego promu. Poturbowani i w szoku lądują awaryjnie na powierzchni. Nie spodziewają się, że od tej pory staną się zwierzyną łowną, zarówno dla Predatora jak i szalejących wszędzie Ksenomorfów.
Już po kilku minutach od rozpoczęcia zabawy da się zauważyć, że podczas rozgrywki Marines cała gra przypomina survival horror. Wcielamy się zatem w jednego z ocalałych wojaków i musimy na każdym kroku walczyć z przeciwnościami. W tym przypadku adwersarzami są przede wszystkim Obcy, ale okazyjnie wpadamy też na Predatora. Mimo że ten drugi jest znacznie trudniejszy do wyeliminowania, głównym czynnikiem kształtującym klimat są Ksenomorfy. Poruszają się bezszelestnie, błyskawicznie atakują, a ze względu na to, że potrafią biegać zarówno po ścianach, jak i suficie jest ich niezwykle trudno namierzyć i zlikwidować. Co gorsze, nawet po śmierci stanowią spore zagrożenie. Wydobywający się z ich ran kwas potrafi wyrządzić sporo szkód nieostrożnej osobie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler