Aliens vs Predator - wrażenia z kampanii Marines (PC)
Obcy przemieszczają się we wszystkich trzech wymiarach. Aby skutecznie ich eliminować trzeba więc wykazać się niemałą zręcznością. Nie wystarczy iść do przodu i mierzyć mniej więcej na wysokości pasa. Ksenomorf po wyjściu z szybu wentylacyjnego natychmiast wskoczy na ścianę i zacznie iść w naszą stronę. Kiedy dostanie kulkę przeskoczy na inną powierzchnię – np.: sufit – i będzie kontynuował natarcie. Najlepszą metodą eksterminacji paskudztwa są celne strzały w głowę, te niestety dość trudno wymierzyć, gdyż bestia przez cały czas zmienia swoje położenie. Dzięki temu, że sztuczna inteligencja tak dobrze nawiguje w świecie gry, buduje się klimat zaszczucia i grozy. Wystarczy pojedynczy obcy aby przyspieszyć bicie serca gracza. Wyobraźcie sobie zatem pomieszczenie, w którym światło daje jedynie garść malutkich ekranów komputerowych. Wchodzimy do niego i mniej więcej w połowie drogi rozlega się przeszywający wrzask, a wraz z nim do pomieszczenia zaczynają wbiegać całe hordy śliniących się niczym buldogi, czarnych bydlaków. Nie dość, że nic nie widać i trzeba się posiłkować flarami oraz latarką, to przeciwnik wcale nie czeka na zaproszenie na obiad, wypatrując dogodnego momentu by rozpocząć atak. Atmosfera dzięki temu jest naprawdę niesamowita i sądzę, że kampania Marines spodoba się każdemu fanowi akcji z odrobiną dreszczyku. Jest przynajmniej na to szansa, aczkolwiek dwa dostępne w prevce rozdziały nie oddają w pełni całej batalii.
Jako że nasz protegowany przez większą część rozgrywki jest sam, musi się czymś posiłkować by przetrwać w tym pełnym niebezpieczeństw środowisku. Odpowiednią widoczność zapewnią mu latarka oraz flary; skutecznym sposobem eliminowania oponentów są natomiast pistolety, karabiny, strzelby oraz granaty. Wersja preview, z którą miałem do czynienia niestety nie udostępnia wielu rodzajów oręża, a co za tym idzie, tego aspektu nie jestem w stanie obiektywnie ocenić. Mogę jedynie napomknąć, że giwery, z których miałem okazję korzystać sprawowały się bardzo dobrze. Posiadały dwa tryby strzelania (normalny i alternatywny), a także odpowiednią celność i dobrze zachowywały się po wciśnięciu spustu. Niestety jest jedna rzecz, której bardzo mi brakowało - możliwości dokładniejszego mierzenia. Chodzi o to, że nie ma opcji zbliżenia wzroku do celownika, tzw. strzelania z barku – a wydawało by się, że to standard w dzisiejszych produkcjach.
W kwestii oprawy audio-wizualnej także nie ma sensu jeszcze przyznawać żadnych etykiet. Wszak do czynienia miałem z edycją nie skończoną, a zatem wiele elementów graficznych, tudzież dźwiękowych może jeszcze ulec zmianie. Mogę jedynie napisać, że raczej nikt nie powinien narzekać. Modele postaci, a w szczególności obcego, przygotowano bardzo pieczołowicie. Tekstury są wysokiej jakości, a efekty świetlne tworzą naturalnie wyglądający świat. Ciekawie zaprojektowano także poziomy, po których się poruszamy. Część z nich jest bardziej otwarta, inne ograniczają się do klaustrofobicznych korytarzy. Dzięki dużemu zróżnicowaniu nie sposób się nudzić, a jeśli część elementów zostanie jeszcze doszlifowanych przed premierą, naprawdę będzie na co popatrzeć!
Podsumowując, kampania Marines w Aliens vs. Predator zapowiada się bardzo dobrze. W jej skład wchodzi sześć rozdziałów, a każdy winien zająć od 30-40 minut czasu gracza, co w sumie daje mniej więcej 3 lub 4 godziny pełnej dreszczy akcji. Natenczas sprawdziłem tylko dwa i okazały się w porządku, jest zatem nadzieja, że im dalej, tym będzie lepiej!
Pierwsza z trzech kampanii sprawdza się całkiem nieźle. Oby tylko dalsze jej rozdziały nie zanudzały i oferowały odpowiednie zróżnicowanie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler