Alan Wake to tytuł najnowszej produkcji ze studia Remedy Entertainment. Kolesie ci są odpowiedzialni za stworzenie jednej z najbardziej rozpoznawalnych postaci w świecie gier komputerowych – czyli Maxa Payne’a. Trzeba przyznać, że między obiema postaciami, Alanem i Maxem jest sporo podobieństw. Oboje mają problemy z kobietami, cierpią na rożne wizje i powoli zaczynają staczać się w szaleństwo. Jest także jedna zasadnicza różnica: Max zgrywając twardziela, sam radzi sobie z problemami, Alan natomiast postanawia odwiedzić psychiatrę… ale o tym za chwilę ;)



Alan Wake jest odnoszącym sukcesy pisarzem horrorów. Najważniejszą osobą w jego życiu, i zarazem inspiracją jest jego narzeczona. Pewnego dnia Alan budzi się i dowiaduje, że narzeczona zaginęła. Z powodu utraty swojej ukochanej powoli zaczyna świrować. Nie mogąc poradzić sobie z problemami, oraz koszmarami, które nie dają mu choć chwili spokoju, wyjeżdża do małego miasteczka Pride Falls by spotkać się ze specjalistą od chorób głowy.

Po dotarciu na miejsce zagląda do pobliskiego szpitala… wszystko powoli zaczyna wracać do normy, gdy nagle spotyka kobietę wyglądającą identycznie jak zaginiona miłość. Koszmary zaczynają powracać ze zdwojoną siłą. Lecz tym razem są tak realne, że trudno oddzielić rzeczywistość od snu. Zakręcona fabuła przypomina momentami najmroczniejsze sceny z Maxa Payne’a, kiedy walczył z okultystami i zaczynał mieć zwidy, w których ganiał po domu tysięcy drzwi i próbował znaleźć wyjście. Alan Wake przez większą część utrzymywany będzie we właśnie takim klimacie. Jak dla mnie świetna sprawa, ponieważ uwielbiam thrillery psychologiczne, w których autorzy straszą nie poprzez użycie tysiąca litrów krwi i jakiegoś dziwoląga, który jest mutacją świni z żółwiem morskim; lecz dzięki bardzo sprytnie użytemu dźwiękowi, odpowiednio przygotowanym obrazom i pewnej formie budzenia w człowieku naturalnych instynktów zachowawczych. Specami od takich gierek z ludzką wyobraźnią są oczywiście Japończycy, ale Remedy Entertainment też bardzo dobrze wychodzi ta sztuka.

Najważniejszym elementem w grze będzie światło. Gdy Alan coraz bardziej będzie tracił rozum, noc zacznie zlewać się z dniem. Powoli każdy kolejny dzień będzie coraz krótszy a w jego miejsce wkroczy ciemność. Podczas największego mroku koszmary Alana ożyją i wyjdą na polowanie. Światło stanie się bardzo pomocną bronią podczas walki ze zmorami nocnymi. Alan podczas krążenia po mieście do dyspozycji będzie miał latarkę, która będzie w stanie zranić lub choć częściowo osłabić wrogów. Oprócz latarki będzie można wykorzystać każde źródło światła. Gdy znajdziemy na ulicy samochód, należy spróbować włączyć w nim światła. Będąc w ciemnym pomieszczeniu można poszukać włącznika, spróbować rozbić szyby, lub w jakiś inny sposób wpuścić trochę światła. Podejście do przygód Alana robi wrażenie bardzo nowatorskiego, i myślę, że świetnie się sprawdzi.

Światło nie będzie na pewno jedynym sprzymierzeńcem Alana podczas walki o własne przetrwanie i o uratowanie swej kulejącej świadomości. Na jednym z filmików zapowiadających grę zobaczyć można jak Alan biega z latarką i pistoletem w ręku. Pistolet ten zdecydowanie nie będzie jedynym narzędziem wspomagającym eksterminację przeciwników. Niestety na razie nic więcej na ten temat producent nie podał.



Na wspomnianym powyżej trailerze można także podziwiać grafikę gry, a w szczególności świetne efekty pogodowe. Gra obsłuży wolumetryczne światła, wspaniałe mgły oraz sztormy. Ujrzymy także progresję dnia i nocy, która jak wspomniałem wcześniej będzie esencją zabawy w grze.