Graliśmy w Lies of P - nie czekajcie na tego soulslike'a (PC)
Twórcy Lies of P, koreańskie studio Round8, opublikowali właśnie demo swojej gry na wszystkich docelowych platformach, więc postanowiliśmy sprawdzić czy najnowszy soulslike ma szansę przyciągnąć do siebie największych fanów gatunku. Choć tytuł zrobił dobre wrażenie przez pierwsze minuty, to cytując klasyka - "im dalej w las, tym gorzej"...
Początkowe minuty w Lies of P budziły nadzieję na ciekawy soulslike. Twórcy szybko jednak sprowadzili mnie na ziemię, w zasadzie dosłownie chwilę po tym, gdy wręczyli sterowanej przeze mnie postaci pierwszy oręż. Niedługo po tym walczyłem już z przeciwnikami i to był moment, gdy Lies of P przestało robić dobre wrażenie.
Gra od Neowiz Games zawodzi w najważniejszym elemencie, a jest nim walka. Trudno powiedzieć by system walki był fatalny - jest zrealizowany dość przyzwoicie, ale zarazem topornie i bez animuszu. Brakuje tu płynności i świetnych animacji, jakie znamy z gier od From Software. Lies of P zamiast tego przypomina trochę współczesnego Gothica - każdy ruch bohatera wydaje się ociężały, a liczba animacji jest po prostu uboga, przez co kolejne starcia wyglądają w zasadzie identycznie.
Niewiele daje tu podział na ciosy mocne, słabsze czy ataki specjalne - każdy z nich to zasadniczo tylko jedna i do tego niezbyt zgrabna animacja. Ponadto sami przeciwnicy niewiele sobie z naszych ataków robią - owszem, po oberwaniu spada im pasek HP, ale uderzenie wielkim mieczem w korpus niespecjalnie wybija wroga z równowagi, czy tym bardziej przerywa wyprowadzony przez niego atak. A przecież takie rozbrajające uderzenia, wybijające wrogów z rytmu, to w zasadzie podstawa mechaniki każdych Soulsów.
Czarę goryczy przelewa mechanika uniku, która także przygotowana została fatalnie. Uniki są powolne i mało skuteczne, a protagonista odskakuje od przeciwnika dosłownie na pół kroku. Cóż to więc za unik, skoro nadal znajdowałem się w zasięgu broni oponenta? Ponownie możemy zapomnieć też o jakiejkolwiek płynności - jeśli chcemy zrobić unik, to najczęściej musimy najpierw zaczekać aż nasza postać wykona poprzednie polecenie, czyli przykładowo machnie mieczem.
Tym elementem twórcy w zasadzie całkowicie pogrzebali we mnie dalszą chęć rozgrywki i wyczekiwania na pełną wersję - bo jak można zaprojektować tak toporny system uników w grze, która jest na taki styl walki nastawiona? Nie gramy tutaj ciężkim tankiem, który może przyjmować ciosy na tarczę - deweloperzy ewidentnie poszli w stronę rozgrywki znanej z Bloodborne, nastawionej na niemal ciągłe wykonywanie uników. Problem w tym, że te uniki tutaj zupełnie nie działają, więc omijanie ciosów sprowadza się do biegania po planszy i omijania ataków przeciwnika, przy jednoczesnym toczeniu starcia z wariującą kamerą.
Pod innymi względami Lies of P wypada nieco lepiej. Wykreowany na potrzeby gry świat przypomina mi trochę połączenie Bloodborne z Vampyr - setting jest całkiem niezły, a zaprojektowane lokacje, choć nie są zachwycające, wypadają w miarę dobrze. Również różnorodność przeciwników w zaprezentowanym etapie wydawała się dość przyzwoita - szkoda tylko, że większość to roboty. Mnie tłuczenie metalowych puszek nie sprawia większej przyjemności - zmęczyło mnie pod tym względem bądź co bądź świetne Atomic Heart. Jakoś więcej frajdy przynosi mi siekanie "organicznych" oponentów, bo wtedy czuć, że kroimy "mięsko", a nie konserwę.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler