Close Combat: First to Fight (PC)

ObserwujMam (10)Gram (4)Ukończone (5)Kupię (2)

Close Combat: First To Fight (PC)


Dante @ 00:00 07.07.2005
Piotr "Dante" Wolny

Seria gier Close Combat zawsze kojarzy się ze strategią wojenną o wysokim realizmie pola bitwy. Gra niestety na długi czas zniknęła z półek, ale oto nadchodzi dzień jej ponownej chwały.

Seria gier Close Combat zawsze kojarzy się ze strategią wojenną o wysokim realizmie pola bitwy. Gra niestety na długi czas zniknęła z półek, ale oto nadchodzi dzień jej ponownej chwały. Jednak uśmiech na twarzy nagle blednie, gdyż First To Fight niestety nie ma zamiaru podtrzymywać strategicznej tradycji poprzedników. Nowy program z tytułem Close Combat będzie strzelaniną z pierwszej osoby. Czy jednak gra jest spisana na straty? Czy to tylko jakiś kiepski tytuł jedynie kradnący nazwę popularnej serii? Otóż nie! Gra dalej traktuje o wojnie, lecz tym razem trochę bardziej współczesnej. Znowu duży nacisk został położony na realizm i na taktykę! Otóż nie będzie to zwykły shooter wojenny. Jesteśmy członkiem czteroosobowego oddziału, jesteśmy dowódcą, jesteśmy MARINES!



Sama gra będzie nam zaserwowana w wersji ździebko okrojonej, ponieważ nie powstawała ona tylko na uciechę graczy. Pieniądze na produkt wyłożyła armia amerykańska. Nie pierwszy raz spotykamy się z takim gestem ze strony zachodnich mundurowych, lecz tym razem ma to być coś innego. Program jest specjalnie przygotowywany do szkolenia marines i dlatego do sprzedaży trafi w wersji pozbawionej tajnych, lub też zbędnych opcji. Zapowiedzi twierdzą, że gra ma być realistyczna (w końcu to Close Combat) i z tego powodu nad pracami pomagają prawdziwi marines, którzy właśnie wrócili z Iraku. Wiele dyskusji na temat zachowania w danej sytuacji, szczegółowe opisy wykonywania różnych czynności... to wszystko posłuży twórcom do stworzenia produktu, który odsłoni nam odrobinę świata z życia marines.



Jak już wspomniałem – w grze obejmujemy dowodzenia nad czteroosobowym oddziałem. Oprócz dowódcy (czyli nas) znajdzie się w nim rifleman (zajmuje się osłanianiem dachów, okien jak również jednej z flanek), guner (wyposażony w SAW i jego działką jest osłanianie drużyny i ogień zaporowy) i asystent gunera, który pilnuje przeważnie tyłów. Twórcy zapewniają, że gracz nie będzie chodzić jak pojedynczy żołnierz, ale jak drużyna, więc każdy członek będzie odpowiednio reagować na to jak się poruszamy, co robimy i w związku z tym, cały team będzie przyjmować odpowiednie formacje. Jest to zarówno ułatwienie jak i utrudnienie dla gracza, gdyż będzie on musiał wiedzieć jak przejść przez uliczkę, żeby jego towarzysze ustawili się w odpowiedniej formacji (przecież iść środkiem potrafi tylko ofiara na odstrzał). Poza bardzo rozwiniętą inteligencją żołnierzy (wrogich też), będziemy mogli wydawać im rozkazy i polecenia, na przykład wyważ drzwi, osłaniaj, obsadź działko. Wiadomo, że na wojnę nie idziesz sam. Każdy z żołnierzy ma życie prywatne, a w grze odzwierciedla się to zróżnicowanymi zachowaniami twoich poddanych, w szczególnych sytuacjach. Natomiast rannego towarzysza trzeba będzie osłaniać do przybycia pomocy medycznej, która zabierze go z pola bitwy. Straconych, lub krytycznie rannych kolegów już nie zobaczymy! Zostaną oni zastąpieni innym, który oczywiście nie będzie posiadać zebranych przez poprzedniego medali ani zasług. Poza pomocą medyczną będziemy mogli poprosić o ostrzał z moździerza, nalot helikopterów (Cobra), wysłanie na dach snajpera a na wezwaniu czołgu i transportera kończąc.

Sama gra zabierze nas do prawie współczesnego konfliktu w... Bejrucie. Fikcyjny konflikt wybucha około 2006 roku i jedyną nadzieją na szybkie zapobiegnięcie jego dalszego rozwoju są jednostki szybkiego reagowania – marines. Co do szczegółów to niestety nic więcej nam nie wiadomo.



Wojsko oczywiście solidnie opłaciło grę i dlatego posiadać ona ma bardzo ładną grafikę czego można się przekonać na screenach. Gra nie tylko będzie ładnie wyglądać, ale ma mieć bardzo szerokie wymagania. Mówiąc szerokie nie znaczy wysokie, ale to, że na minimalnej grafice ruszy na w miarę słabym sprzęcie a jak już ktoś posiada jakieś blaszane monstrum, to może sobie odpalić FtF z odpowiednio lepszymi efektami. Dokładniej nie wiadomo jakie wymagania będzie posiadać gra, ale sam fakt, że ma ruszać już na słabszych maszynach jest pocieszający, gdyż coraz więcej jest gier posiadających coraz to bardziej potworne wymagania.

Podsumowanie:
Wszystko byłoby miodzio, gdyby nie fakt, że gra będzie nam zaserwowana w wersji troszkę uboższej niż normalnie, a o ile uboższej? Miejmy nadzieje, że nie utną nam zbyt wiele.
Zapowiada się genialnie!

Screeny z Close Combat: First to Fight (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?