XCOM 2 - już graliśmy (PC)
Modyfikacja własnego oddziału zaszła tak daleko, że Firaxis Games postanowiło wprowadzić też moduł „simsopodobny” – zmienianie koloru poszczególnych części garderoby, rysów twarzy, fryzury, zarostu itd. Jak powiedział mi jeden z producentów, praktycznym zastosowaniem takiego „ficzera” jest np. oznaczenie konkretnymi barwami poszczególnych klas, by w ferworze walki zawsze wiedzieć, kto jest kim. Sprytnie!
Drobną ewolucję zaliczył tryb „overwatch” żołnierzy, a więc warty – pozostawiając w nim członka oddziału, czekamy na ruch przeciwnika w naszym polu widzenia i zaatakowanie oponenta z zaskoczenia. W „jedynce” zdarzało się tak, że kilku wojaków podczas owej warty mogło naparzać w tego samego wroga – tutaj, na szczęście, zostało to naprawione i dwóch/trzech/czterech tak pozostawionych protagonistów strzela w przeciwnika w odpowiedniej kolejności, nie marnotrawiąc swojej tury.
Kolejnym z usprawnień mechaniki nowego XCOM-a jest zasięg widzenia obcych. Same lokacje stały się nieco większe, jakby quasi-otwarte, więc i podejście do oponentów nie powoduje natychmiastowej potyczki. Grupa przeciwników posiada swój teren „obserwowania”, wyraźnie zaznaczony innym kolorem. Po wejściu na niego automatycznie aktywujemy starcie, lecz wcześniej możemy bez obaw o wykrycie (oczywiście po akcji mamy już pełnowymiarową strzelaninę) spróbować ubić jednego z nieprzyjaciół.
Z kolei kompletną nowością jest hakowanie. W ogrywanych przeze mnie misjach musiałem raz czy dwa użyć tej funkcji, będąc zmuszonym przez założenia zadania. Podejrzewam jednak, że w większości przypadków hakowanie będzie niezłym urozmaiceniem klasycznej rozgrywki. Całość rozbija się o umiejętności postaci, która wykonuje tę czynność – z góry mamy przydzieloną procentową szansę na udaną procedurę oraz odpowiednie nagrody (i kary za brak pomyślności).
W najnowszej grze studia Firaxis znajdziemy też nowe typy jednostek (m.in. sharpshooter, a więc połączenie snajpera i gościa od krótkiego dystansu) oraz samych ufoków. Z tych drugich najbardziej do gustu przypadł mi (i po reakcjach na sali wnoszę, że nie tylko mi) bardzo sprytny, „wężopodobny” stwór, chwytający swojego rywala i blokujący go. Pałam do niego szczerą i niczym niezachwianą nienawiścią po dziś dzień. Strasznie irytujący przeciwnik.
Wersję gry, którą testowałem, nękały problemy techniczne. Osobiście nie natknąłem się na krytyczne błędy, lecz tekstury postaci na mapach (w szczególności, kiedy były bardzo blisko siebie) bardzo chętnie zmieniały swoje położenie o kilka centymetrów; w tle migały niektóre elementy, a do tego powinniśmy dodać jeszcze kilka mniejszych bugów. Z tego co słyszałem u sąsiadów, nieprzyjemności pojawiały się w momencie hakowania czy też w związku z przeliczeniem obrażeń zadanych przeciwnikowi.
XCOM 2 wygląda i prezentuje się jak dojrzalsza wersja swojego poprzednika. I dobrze – tyle wystarczy, by móc powiedzieć, że to świetna kontynuacja! Zawartość została podrasowana, niektóre mechanizmy poddano liftingowi, a niektóre są zupełnie świeże. Dodano też dominację obcej rasy i konieczność walki o przetrwanie.
XCOM 2 zapowiada się rewelacyjnie! Już teraz czuję, że będzie to świetna kontynuacja rebootu marki z 2013 roku, a po blisko dwugodzinnej sesji z przedpremierową wersją gry nie mam złudzeń, że dostaniemy co najmniej solidną strategię turową!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler