Amnesia: The Bunker (XBOX X/S)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Amnesia: The Bunker (XBOX X/S) - recenzja gry


@ 21.06.2023, 13:15
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Amnesia: The Bunker to kolejna odsłona popularnego cyklu. Tym razem deweloperzy postanowili jednak zmienić nieco formułę rozgrywki. Czy zabieg się powiódł? Czy gra nie straciła klimatu? Dowiecie się z naszej recenzji.

Survival horrory podzielić można na dwie główne kategorie. W jednej znajdują się gry, w których istotną rolę odgrywa broń, albowiem za jej pomocą możemy eliminować napotkane grupy przeciwników. W drugiej są natomiast projekty, w których mamy do czynienia z oponentem na tyle mocnym, że nie jesteśmy w stanie go zlikwidować. Bawimy się więc w przysłowiowego kotka i myszkę, starając się unikać oponenta, a finalnie uciec z niebezpiecznej sytuacji. Do drugiej grupy bez dwóch zdań zalicza się najnowsze dzieło studia Frictional Games, czyli Amnesia: The Bunker. Czy to dobra propozycja dla fanów gatunku? Czy warto zainwestować pieniądze? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w naszej recenzji.

Akcja Amnesia: The Bunker toczy się w czasie pierwszej wojny światowej, a konkretnie w 1916 roku. Głównym bohaterem jest francuski żołnierz, który – chcąc przetrwać – ucieka do jednego z bunkrów. Wyjścia z niego niestety zapadają się w wyniku eksplozji, a nasz protagonista musi teraz w jakiś sposób przetrwać i wyjść z tej niebezpiecznej pułapki. Dlaczego niebezpiecznej? Dlatego, że po bunkrze porusza się potwór, z którym nie możemy stanąć do wyrównanej walki i musimy go raczej unikać, co oczywiście nie będzie łatwym zadaniem.

Tytułowy Bunkier nie jest jakiś szczególnie rozległy, choć jednocześnie jest większy, niż może się to wydawać z jego mapy. Poszczególne elementy jego wystroju, w tym kluczowe przedmioty do popychania opowieści do przodu, generowane są proceduralnie, gdy rozpoczynamy rozgrywkę. Twórcy chcieli w ten sposób zachęcić graczy do ponownego podchodzenia do opowieści, ale mnie osobiście tym niestety nie przekonali. Różnice nie są diametralne. Rozgrywka jest raczej dość schematyczna, choć emocjonująca i myślę, że podobnie jak mi, większości grających wystarczy jedno podejście.

Wątek fabularny Amnesia: The Bunker poznajemy głównie dzięki notatkom, które porozrzucane są po mrocznych korytarzach. Związane są one z członkami naszego oddziału, a każda kolejna notatka to krótki fragment ich historii. Całość jest nieźle skomponowana, choć sposób prezentacji kolejnych strzępków informacji nie jest jakoś wyjątkowo porywający. Mimo to poszukiwanie i przeglądanie notatek sprawiło mi sporo frajdy. Zdecydowanie więcej niż dość przewidywalne zakończenie. Nie mówię, że na finał poczułem zawód, bo tak nie było, ale jeden drobny twist to zbyt mało, aby moja szczęka zaliczyła opad, a szkoda, bo pamiętając o dorobku studia Frictional Games, liczyłem na coś więcej.

Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, deweloperzy dali jednak radę. W Amnesia: The Bunker mamy do czynienia z tzw. sandboxem. Po bunkrze możemy się poruszać względnie swobodnie. Przemierzając poszczególne pomieszczenia i korytarze staramy się znajdować przedmioty, dzięki którym wejdziemy do obszarów początkowo niedostępnych. Czasem może to być jakiś klucz, innym razem nożyce do cięcia, którymi usuniemy z drzwi/szafki stalowy łańcuch. Niestety zawiedziony byłem trochę tym, że twórcy nas w ten sposób ograniczają. Fabularnie zabieg rozumiem, ale na początku informowani jesteśmy o tym, by eksperymentować, a finalnie wcale nie działa to tak, że jak coś wydaje się nam możliwe, to warto spróbować. Często bezsensownie tracimy amunicję, czy granaty, próbując np. wysadzić kratkę wentylacyjną. Skubana jest zaskakująco wytrzymała!

Biegamy zatem po bunkrze, szukamy przydatnych rzeczy oraz notatek, a jednocześnie staramy się unikać pojawiającego się co jakiś czas potwora. Aby ograniczyć nieco starcia z bestią zwaną Prześladowcą możemy odpalić generator prądotwórczy, który żłopie benzynę, niczym pan Mieciu pod monopolowym wino. Generator znajduje się w centralnej części bunkra. Aby działał, musimy regularnie zalewać go paliwem. Następnie uruchamiamy oświetlenie i synchronizujemy zegarek ze wskazaniem na maszynie. Wiemy dzięki temu ile mamy czasu na to, by względnie swobodnie eksplorować i nie obawiać się potwora. Czas działania generatora jest ograniczony, a to oznacza, że wypady na dalsze dystanse trzeba odpowiednio zaplanować. Warto też wyłączać światło w pomieszczeniach, w których wcześniej byliśmy, aby nie marnować energii - niby gra, a uczy oszczędzania, prawda?

Gdy jest jasno, potwór jest odrobinę mniej aktywny, choć nie oznacza to oczywiście, że możemy czuć się bezpieczni. Pokrakę ściąga wszelki dźwięk i bezustannie musimy się mieć na baczności oraz podejmować decyzje, które mogą decydować o naszym przetrwaniu lub śmierci. Widzimy przed sobą zamknięte drzwi. Szukamy alternatywnej ścieżki? A może lepszą opcją będzie rzut granatem i ich wysadzenie? Jeśli do pomieszczenia z generatorem (które jest zamykane) mamy blisko, możemy zaryzykować huk, ale jeżeli czeka nas dłuższa droga, robienie hałasu może okazać się całkowicie bezsensowne. Tego typu decyzje trzeba podejmować bezustannie. Nawet korzystanie z latarki, wiąże się z ryzykiem. Prąd w niej zapewnia dynamo, które musimy uprzednio rozpędzić przy pomocy linki. Hałas jest wówczas dość spory, a potwór tylko czeka na nasz błąd.


Screeny z Amnesia: The Bunker (XBOX X/S)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?