Żeby akcja nie przytłaczała, twórcy duży nacisk położyli też na eksplorację przygotowanego przez siebie świata oraz rozwiązywanie rozmaitych łamigłówek. Często brakuje nam kluczy, tudzież gadżetów otwierających przejścia, a by je znaleźć, jesteśmy przymuszani do gmerania w najmroczniejszych zakamarkach mapy. Tam natrafiamy na zagadki wymagające np. odpowiedniego wykorzystywania specjalnych mechanizmów, poszukiwania podpowiedzi oraz szyfrów, a także gromadzenia przedmiotów, z których następnie tworzymy klucze, medaliony, emblematy itd. Jest w zasadzie wszystko to, z czego Resident Evil słynął od początków powstania cyklu i nie sposób się nudzić. Tym bardziej, że deweloperzy remake’u niemało dodali od siebie.
Jeśli chodzi o zmiany w świecie oraz przebiegu scenariusza, nie chciałbym zbyt wiele zdradzać, ale wspomnę o kilku "niewinnych" modyfikacjach. Dla przykładu, w oryginale obszar jeziora służył nam tylko do tego, aby stoczyć tam pojedynek z pewnym bossem – potworem morskim. Tym razem możemy się po tej miejscówce swobodnie poruszać. Wskakujemy zatem do łodzi i pływamy to tu, to tam, pozyskując przydatne rzeczy i odkrywając sekrety. Bardziej otwarta struktura mapy zachęca do eksploracji, a często są z tym związane dodatkowe nagrody. Leon może bowiem podejmować się wykonywania aktywności pobocznych, polegających np. na zabiciu wściekłego psa, tudzież znalezieniu złotego jaja. Są to w sumie drobnostki, ale fajnie wpływają na całość zabawy.
Z eksploracją związany jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt zabawy, nieodłączny element dynamicznej akcji. Chodzi oczywiście o rozwój ekwipunku, jakim dysponujemy. Podczas zabawy protagonista pozyskuje pieniądze oraz surowce, które przydają mu się do craftingu. Kasę nie tylko znajdujemy po zlikwidowanych przeciwnikach oraz w rozmaitych skrytkach, możemy ją też pozyskać sprzedając kosztowności, na jakie natrafiamy. Za misje poboczne zgarniamy natomiast specjalne kryształy. Dzięki kasie możemy u handlarza – znanej fanom serii postaci – nabyć nową broń, a także zmodyfikować już posiadaną, poprawiając zadawane przez nią obrażenia, skracając czas przeładowywania lub powiększając pojemność magazynku. Kryształy, które dostajemy za wykonywanie wyzwań także są tu ważne. Celownika laserowego – dla przykładu – nie jesteśmy w stanie kupić. Możemy go wymienić na kryształy. Ogólnie cały system działa bardzo dobrze i wpisuje się w założenia rozgrywki.
Skoro o rozgrywce mowa, także w niej dostrzec można rozmaite zmiany. Deweloperzy dodali np. nową broń. Jest nią gwoździarka. Najważniejszą jej cechą jest możliwość odzyskiwania wystrzelonych gwoździ, a także opcja tworzenia gwoździ dysponujących dodatkowymi cechami, jak eksplozja. Doceniam też modyfikację Ashley, która nie ma już paska życia i nie musimy w sytuacjach krytycznych za nią biegać, starając się ją za wszelką cenę chronić. Dziewczyna nadal jest oczywiście zagrożona, ale tym razem musimy nie dopuścić do tego, by została „wyniesiona” poza arenę walki. Nie ma potrzeby kontrolowania jej paska sił witalnych, co – jak dla mnie – jest świetne! Algorytmy SI w pierwowzorze często zawodziły i było to jedynie źródłem frustracji.
Zbliżając się powoli ku końcowi, słów kilka na temat oprawy audio-wizualnej. Do udźwiękowienia nie mam żadnych zastrzeżeń. Muzyka, dialogi, efekty specjalne – wszystko przygotowano z dbałością o najmniejsze szczegóły. Co do grafiki, nadmieniłem wcześniej, że w trakcie rozgrywki napotkałem sporo technicznych anomalii, które sprawiły, że wstępne wrażenie nie było pozytywne. Gdy o nich zapomnimy, jest jednak całkiem dobrze. Stylistycznie Resident Evil 4 broni się w każdym aspekcie. Modele postaci są unikatowe, szczegółowe i świetnie animowane. Wszędzie jest mrocznie i posępnie, a każda z lokacji ma wyjątkowy "brudny" i "pierwotny" charakter. Nieważne czy zwiedzamy dziedziniec zamku, czy prowizoryczne umocnienia w wiosce, zawsze widzimy coś, co przykuwa naszą uwagę i sprawia, że dany region wyróżnia się na tle pozostałych. Cieszy też to, że twórcy zachowali sposób, w jaki prowadzimy interakcję z obiektami, zagadkami, drzwiami itd. Pojawia się wówczas bowiem charakterystyczna, wycięta lekko z kontekstu animacja, obrazująca to, co z danym przedmiotem się dzieje. Taki ukłon w kierunku pierwowzoru oraz fanów serii.
Remake Resident Evil 4 to świetna gra. Widać, że Capcom poświęcił na jego przygotowanie mnóstwo czasu i środków, ale inwestycja się opłaciła. Możecie dzięki temu sprawdzić jednego z najznamienitszych przedstawicieli survival horrorów, a jednocześnie nie musicie użerać się z archaizmami pierwowzoru. Remake jest tu autentycznie lepszy od oryginału i takie remaki to ja rozumiem.
Świetna |
Grafika: Stylistycznie nie sposób grze cokolwiek zarzucić Technicznie na Xboksie Series S jest tylko dobrze, bo sporo tu błędów. |
Genialny |
Dźwięk: Udźwiękowienie zrealizowano bezbłędnie. Nieważne czy chodzi o dialogi, efekty specjalne czy muzykę. |
Genialna |
Grywalność: Drugiej takiej gry nie znajdziecie nigdzie. Akcja, łamigłówki, świetnie wykonany świat - wszystko to sprawia, że trudno się oderwać. Trzeba tylko przywyknąć do lekko ociężałych ruchów Leona. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Zmiany w stosunku do oryginału na plus. Założenia pierwowzoru to natomiast najwyższa półka. |
Genialna |
Interakcja i fizyka: Genialny klimat i to bez zombie! |
Słowo na koniec: Gdyby nie problemy techniczne, dałbym "Genialna gra". Mam nadzieję, że niedociągnięcia zostaną z czasem wyeliminowane. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler