Seria Call of Duty ma już swoje lata i pozycję wśród fanów strzelanek. Mowa tutaj oczywiście, nie tylko o graczach lubiących akcję z czasów drugiej wojny światowej, lecz ogólnie o maniakach szybkiego i dynamicznego pakowania ołowiu we wszystko co się rusza i nie siedzi w czołgu. Ostatnia edycja programu wydana w zeszłym roku nosiła tytuł Call of Duty 3 i niestety nie została opublikowana na komputerach PC. Jedynie posiadacze konsol do gier mogli zatopić się we wspaniałym świecie Drugiej Wojny Światowej i po raz kolejny stawić czoła oddziałom niemieckim. Ja miałem okazję zagrać w edycję przeznaczoną dla konsoli Xbox 360 i muszę szczerze przyznać, że doznania płynące z rozgrywki całkowicie mnie pochłonęły i sprawiły, że totalnie utożsamiłem się z kontrolowanymi bohaterami.
Na początku Call of Duty 3 przechodzimy bardzo krótkie przeszkolenie, które pozwala na opanowanie ogólnego sposobu sterowania i zapoznanie się z poleceniami ukrytymi pod przyciskami pada. Trening szybko mija i zostajemy wrzuceni w sam środek zadymy. Fabuła Call of Duty 3 przedstawia losy czterech różnych armii walczących o wyzwolenie Francji spod okupacji niemieckiej. Po udanym lądowaniu na plaży Normandii wyruszamy do boju wojskami Ameryki, Wielkiej Brytanii, Kanady oraz Polski. Tak, tak dobrze przeczytaliście – w Call of Duty 3 mamy możliwość walczenia naszą ojczystą armią.
Każda część fabuły przedstawia nieco odmienną historię, są one jednak w pewien sposób ze sobą połączone i bardzo dobrze oddają charakter wojny. Od początku, do samego końca gry czujemy więź z biegającymi po ekranie żołnierzami, a niektóre momenty przedstawiono tak niezwykle, że przyspieszają bicie serca, podnoszą poziom adrenaliny i sprawiają, że na długo po ukończeniu zabawy będziecie powracać do nich w pamięci. Dla mnie najmocniejszym tego typu wydarzeniem, była końcówka gry, którą zrealizowano tak niebywale, że nie da się jej przedstawić słowami. Uczucie towarzyszące kilku ostatnim sekundom zabawy pozostało w mojej pamięci do obecnej chwili i szybko się go nie pozbędę! Emocje wywołane grą są porównywalne z tymi z najlepszych filmów!
Jak w każdej edycji Call of Duty, tak i w najnowszej części, świetnie został oddany klimat wojny. Nie czujemy się tutaj jak super bohater, w którego rękach leży los całego świata. Jesteśmy członkiem oddziału i jedynie z pomocą sojuszników osiągniemy zamierzone cele. Bieganie i strzelanie w pojedynkę na nic się nie zda i bardzo szybko kończymy w plastikowym worku. Aby zwyciężyć, trzeba poruszać się małymi skokami, cały czas wspierać innych żołnierzy i korzystać z ich wsparcia. Inteligencja przeciwników oraz naszego własnego oddziału stoi na bardzo wysokim poziomie. Oponenci potrafią wykorzystywać wszelkie naturalne zasłony, ukrywać się za drzewami, wycofywać kiedy są przytłoczeni oraz szukać lepszych pozycji do ostrzału. Na szczęście nasze własne oddziały również całkiem nieźle sobie radzą, a więc pomagają nam zwyciężyć w obliczu przeważających sił wroga. Kiedy my podążamy środkiem, sojusznicy poruszają się bocznymi liniami, osłaniając naszą pozycję i przy okazji nie pozwalając oponentom na przygotowanie skutecznej flanki. Podobne strategie wykorzystywane są w wielu misjach, dzięki czemu przez cały czas czujemy, że nie jesteśmy sami na polu bitwy. Walczymy o wspólne dobro i jesteśmy jedynie małym trybikiem w wielkiej machinie wojennej!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler