Wracając już do aspektów czysto gameplay’owych: zostając jeszcze przy porównaniach względem NBA 2K12, nie można nie wspomnieć o końcu bezkarnego wchodzeniu pod kosz. Teraz reakcja blokujących – w przeważającej większości mierzących trochę ponad 2 metry – jest natychmiastowa i rozpędzając się z zamiarem zapakowania piłki lub zdobycia dwóch punktów jesteśmy z góry skazani na porażkę. To samo tyczy się chojraków, którzy myślą, że prostym dryblingiem są w stanie przejść trzech chłopa i spokojnie oddać rzut – przykro mi panowie, dobre czasy się skończyły. Teraz trzeba się natrudzić, by wypracować sobie dobrą pozycję do, choćby, „trójki”.
Właśnie – wypracować. Sprawia to problemy, ale kiedy uwiniemy się z tym czynnikiem, oddanie rzutu to sztuka tak banalna, że aż przerażająca. Dlaczego? Grając czy to z konsolą, czy z kumplem, potrafiłem grubo ponad dwie kwarty nie robić nic innego, jak trafiać do kosza zza linii rzutów premiujących trzema – cennymi – punktami. Wprawiało to w irytację kolegę, a po kilku spotkaniach także i mnie. I nie ważne, czy korzystamy z prawej gałki (i LT, bo konieczny jest wciśnięty), czy przytrzymując X. Cieszy również przeniesienie wykonywania zwodów z lewego na prawego „sticka”. Niesamowicie dynamizuje to rozgrywkę, co jest ogromnym plusem!
Ubolewam nad tym, że ciągle brak jest jakiegoś sensownego wariantu zabawy dla kompletnych laików, którzy mający nadmiar czasu w niedzielę, chcieliby rozegrać kilka szybkich meczy. Opanowanie wszystkich zagrywek i tricków nadal jest zadaniem dla całkowitych maniaków basketu, lecz ogarnięcie podstaw do takiego stopnia, by intuicyjnie z nich korzystać, wymaga stosunkowo sporo czasu. Nie każdy może sobie na to pozwolić.
Okrutnie pochłonął mnie tryb o wdzięcznej nazwie „MyCareer”. Tworzymy w nim własnego zawodnika, kierujemy jego poczynaniami na parkiecie, wydajemy wirtualną walutę zdobywaną w m.in. meczach towarzyskich i treningach z ekipą z teamu (tzw. Drills), na jego rozwój. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się interesująca opcja pt. „Signature Skills”. Są to swoiste perki w świecie wirtualnej koszykówki. Modyfikatory pozwalające np. na 30-toprocentową redukcję kary za zły timing w trakcie oddawania rzutu lub podnoszenie umiejętności ofensywnych oraz defensywnych w końcowych momentach czwartej kwarty.
Zganić za to muszę drętwe jak pal rozmowy np. pomiędzy tobą, a władzami klubu. Prosząc o przeniesienie do innego zespołu, ale także chwaląc pracę trenera. Naturalnie „opcji dialogowych” jest całkiem sporo, lecz nie widziałem potrzeby, aby o większości z nich dyskutować z wyżej postawionymi działaczami. Strasznie wygląda również cała animacja draftu po skończeniu meczu Rookie Showcase (jest to zaraz po stworzeniu własnego playera). Nie dość, że ciągle oglądamy tego samego konferansjera, jego szkaradną mimikę i postawę, to nie da się tego przewinąć. Frustruje to tym bardziej, że zostajemy praktycznie na samym końcu i musimy oglądać dosyć długą przemowę jegomościa.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler