Oprócz zabawy w trybie dla pojedynczego gracza, szpila oferuje sieciowy multiplayer. Do wyboru mamy trzy tryby - Deathmatch, Team Deathmatch oraz Survival (walczymy z nadciągającymi falami przeciwników). Zbyt skromna liczba opcji sieciowych, limit do ośmiu osób i cztery niezbyt wyszukane mapy nie są w stanie podnieść oceny końcowej. Szkoda, bo pozycja miała całkiem dobre predyspozycje do tego, aby zostać przynajmniej sieciowym FPS-em, głównie dzięki całkiem ciekawemu systemowi rozwoju bohatera czy wyszukanym broniom, co w połączeniu z dodatkowymi trybami rozgrywki na pewno korzystnie wpłynęłoby na ogólny odbiór gry, a tak, jest tylko przeciętnie.
Kolejnym zawodem jest oprawa wizualna. W porównaniu z Uncharted: Złota Otchłań, dzieło Nihilistic prezentuje się po prostu brzydko. Zarzut tyczy się głównie słabych tekstur otoczenia oraz przenikających się obiektów. W najsłabszych momentach grafika przypomina tą z czasów PSP, a sądziłem, że te czasy mamy już dawno za sobą. Lepiej za to wypada animacja, nie dane mi było zauważyć żadnych większych chrupnięć czy przycięć. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że w grze zablokowano możliwość robienia screenów podczas rozgrywki, co jakoś specjalnie nie dziwi. Sytuacji nie ratuje nawet dźwięk – bronie często brzmią jak zabawki dla dzieci, a nie jak futurystyczne giwery siejące postrach na polu walki. W kwestii audio, trzeba wspomnieć, iż produkcja została w pełni zlokalizowana, ale kwestie dialogowe czasami brzmią jakby były wyuczone na pamięć. Do tego zdarzają się mniejsze albo większe babole językowe. W ogólnym rozrachunku nie jest najgorzej, ale zawsze jest nad czym popracować i co poprawić.
Podsumowując, Resistanance: Burning Skies jest na swój sposób produkcją przełomową - to pierwszy FPS na PSV, ale nic poza tym. Piątej odsłonie serii niestety nie poświęcono należytej uwagi, przez co praktycznie na każdym kroku widoczny jest minimalizm – krótka kampania, skromny multiplayer i uboga warstwa audiowizualna. Tytuł nie skradł mojego serca, co wcale nie oznacza, że to jest to produkcja beznadziejna. Jeśli dysponujecie chwilą wolnego czasu, gdy akurat wybieracie się do szkoły czy pracy i liczycie na niezobowiązujące sieczkę, to powinniście przemyśleć zakup tej gry, ale na pewno nie teraz. Poczekajcie aż będzie w promocyjnej cenie, za mniej więcej połowę tego, co obecnie życzy sobie wydawca.
Przeciętna |
Grafika: Graficznie Resistance na Vite jest przynajmniej o klasę gorsze niż Uncharted. Średnie modele postaci i jeszcze gorsze tekstury otoczenia przywodzą na myśl gry z PSP. |
Dobry |
Dźwięk: Dźwiękowo też nie jest rewelacyjnie, bo bronie brzmią plastikowo, a kwestie dialogowe sztucznie. Całość ratuje polska lokalizacja, dubbing wypadł nie najgorzej. |
Dobra |
Grywalność: Podstawowe mechanizmy rozgrywki FPS-a znane z konsol stacjonarnych zostały na PSV przeniesione bez większych strat jakościowych. Gra z użyciem gałek przynosi radość. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Według zapewnień twórców, mieliśmy dostać pierwszego prawdziwego FPSa na PS Vitę. W tym przypadku obietnice mają się nijak do jakości produktu końcowego. |
Przeciętna |
Interakcja i fizyka: Samobójstwa podczas korzystania z touchscreena nie są rzadkością. Irytuje też fakt, że niektóre z broni wymagają korzystania z ekranu dotykowego, co jest niewygodne. |
Słowo na koniec: Na barkach kolejnej odsłony serii Resistance spoczął obowiązek uświadomienia graczy, że PSV to idealna platforma dla FPS-a. Niestety nie wszystko wypaliło. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler