Rise of the Ronin (PS5)

ObserwujMam (2)Gram (1)Ukończone (0)Kupię (1)

Rise of the Ronin (PS5) - recenzja gry


@ 27.03.2024, 16:35
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Rise of the Ronin to najnowsze dzieło studia Team Ninja dostępne wyłącznie na PlayStation 5. Czy warto dla niego kupić konsolę? A co jeśli już posiadacie platformę Sony? Odpowiedź na te i kolejne pytania w naszej recenzji.

Rise of the Ronin to druga tegoroczna ekskluzywna premiera z kategorii AAA, dostępna wyłącznie na konsoli PlayStation 5. Co ciekawe, oba projekty to dzieła japońskich deweloperów, albowiem pierwszym jest Final Fantasy VII: Rebirth. Jak na tle projektu Square Enix wypada przedsięwzięcie Team Ninja? Jeśli rozważacie jego zakup, koniecznie czytajcie dalej, bo odpowiedź postaramy się Wam przedstawić w niniejszej recenzji.

Pierwsze chwile z Rise of the Ronin są jak najbardziej pozytywne. Gra szybko wprowadza nas w wirtualny świat Japonii u schyłku okresu Edo, a także błyskawicznie prezentuje bohaterów, czyli tzw. Bliźnięta Miecza. To dwójka niebywale dzielnych oraz wyjątkowo uzdolnionych manualnie wojowników, która w wyniku pewnych wydarzeń we wstępie zostaje rozdzielona, a jeden z Bliźniaków - gracz - zmuszony zostaje do tego, by działać na własną rękę. Co warte podkreślenia, herosów tworzymy samodzielnie, rozpoczynając rozgrywkę. Wpływamy zarówno na ich prezencję, jak i wstępne statystyki oraz wyposażenie.

Nowe dzieło studia Team Ninja odchodzi od tego, co udało się deweloperom opracować w przypadku poprzednich tytułów. Tym razem nie otrzymujemy więc przedstawiciela gatunku soulslike, ani liniowej gry akcji, w której brniemy do przodu głównie korytarzowymi lokacjami, ubijamy napotkanych przeciwników, pokonujemy bossa i cały proces powtarzamy. Twórcy poszli w otwarty, wręcz przytłaczający swoim rozmiarem oraz zawartością świat. Nie wszystkim będzie się to – rzecz jasna – podobać, bo przesyt znaczników na mapie jest znaczący. Na szczęście wielu aktywności wcale nie trzeba realizować.

Na główny wątek fabularny składają się misje, które w sumie oferują nam około 40 godzin rozgrywki. Wiele jest rozbudowanych i wymagających, a w ich trakcie nie tylko spotykamy historyczne i fikcyjne postaci, ale również wykonujemy rozmaite zlecenia. Czasem są one dość krótkie i związane z pogaduszkami oraz podróżowaniem. Często musimy się jednak mierzyć w ich trakcie z przeróżnymi przeciwnikami, w tym bossami. Wiele zadań tego typu realizujemy na specjalnie przygotowanych wycinkach map, na których zabawa przypomina nieco gatunek soulslike. Mamy więc wydzielony obszar, sporą grupę przeciwników oraz - na koniec - bossa. Żeby było ciekawiej, zadania te realizujemy albo w towarzystwie maksymalnie dwóch kompanów kontrolowanych przez SI (samodzielnie ich rekrutujemy) albo z pomocą dwóch znajomych przez sieć. Misje te najczęściej są naprawdę fajne zrobione, wymagające i satysfakcjonujące.

Jeśli chodzi o fabułę, niestety nie można o niej napisać tego samego. Scenariusz przygotowany przez deweloperów nie jest zły. Całkiem przyjemnie się przez niego brnie i nie ma tu przesadnych dłużyzn, ale to typowa opowieść w stylu „zabili go i uciekł”. Nie ma zaskakujących zwrotów akcji, ani żadnych momentów wartych zapamiętania. Pierwsza połowa dłuży się ponadto dość mocno i dopiero w drugiej części opowieści jest lepiej. Do napisów końcowych dobrniecie po około 40 godzinach, biorąc pod uwagę normalny poziom trudności, a po godzinie już najpewniej nie będziecie o tym pamiętać. Zakładam też, że żadne zlecenie nie pozostanie z Wami na dłużej, mimo że niektóre postaci niezależne wykonano naprawdę porządnie i w miarę upływu czasu deczko się z nimi zżyłem.


Screeny z Rise of the Ronin (PS5)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosluki505   @   13:21, 28.03.2024
Gram i powiem że mimo iż gra wygląda technologicznie słabo, wciąga jak diabli.
0 kudosBarbarella.   @   14:16, 28.03.2024
Fajnie że gra zrobiona w jakichś tam realiach historycznych, gorzej że jak Big napisał w recenzji fabuła taka sobie. Specjalnie więc nie żałuję że nie ma na pecety, jakby co to Ghosts Od Tsushima mogę kupić. Uśmiech
1 kudosDirian   @   23:25, 28.03.2024
Cytat: luki505
Gram i powiem że mimo iż gra wygląda technologicznie słabo, wciąga jak diabli.


To w sumie najważniejsze Uśmiech Też się powoli czaję. Tsushima mnie jakoś zmęczyła po kilkunastu godzinach. Zrobię pewnie jeszcze jedno podejście, może na PC, ale chyba pierw sięgnę po Ronina - na gameplayach wygląda mimo wszystko bardziej grywalnie.
0 kudosBarbarella.   @   08:15, 29.03.2024
Cytat: Dirian
Tsushima mnie jakoś zmęczyła po kilkunastu godzinach.

Trudna? Smutny
0 kudosDirian   @   21:32, 29.03.2024
Cytat: Barbarella.
Cytat: Dirian
Tsushima mnie jakoś zmęczyła po kilkunastu godzinach.

Trudna? Smutny

Trudna to raczej nie, choć niektóre walki były wymagające. Ale jednocześnie jakoś mnie starcia tam nudziły - niby porządny system walki, ale coś mi w nim nie pasowało. No i fabuła i dialogi raczej też takie sobie. Najbardziej irytował mnie sposób nawigacji - wolę jednak mieć pokazane gdzie mam iść do celu, a tutaj trzeba co chwilę przywoływać podmuch wiatru żeby cię nakierował. Dla mnie to strata czasu, wolę ja mnie gra kieruje do celu. Tym bardziej, że świat gry jest w zasadzie pusty i monotonny - przez większość czasu przebijasz się przez jakieś lasy i pola. Trudno o jakieś punkty nawigacyjne, itp.

Dlatego nie do końca rozumiem fenomen GoT, ale może też za krótko pograłem. Z drugiej strony z 10h nabiłem, to nie wiem czy jest sens się dalej męczyć jak nie podchodzi. Może jednak spróbuję na PC - w takie open worldy wolę grać jednak na monitorze, niż na TV - łatwiej mi się skupić na mniejszym ekranie Uśmiech
0 kudosBarbarella.   @   22:53, 29.03.2024
Dzięki. Ja też zdecydowanie wolę jakieś znaczniki na mapie. Jak gra zejdzie z ceny to jednak kupię. Ciągnie mnie do takiej historycznej tematyki no i do tego egzotyczne samurajskie klimaty.
Dodaj Odpowiedź