Atlas Fallen (PS5)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Atlas Fallen (PS5) - recenzja gry


@ 20.08.2023, 12:49
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Atlas Fallen zapowiadało się całkiem ciekawie na przedpremierowych materiałach. Czy finalny produkt jest tak samo intrygujący i - co ważniejsze - grywalny? O tym w naszej recenzji.

Atlas Fallen to nowe dzieło studia Deck13, dzięki któremu otrzymaliśmy wcześniej m.in. Lords of the Fallen, jak również całkiem ciekawą serię The Surge. Wymienione projekty były przedstawicielami gatunku soulslike, ale tym razem deweloperzy postanowili pójść w nieco innym kierunku. Nadal mamy do czynienia z grą o dość wysokim poziomie trudności (choć bez przesady), ale nacisk w jej przypadku położono na elementy RPG oraz dynamiczną akcję. Na pierwszy plan wysuwa się tu rozbudowany i bardzo efektowny system walki. Niestety nie wszystko wykonano tak, jak moglibyśmy sobie tego życzyć, a szczegóły znajdziecie w recenzji.

Akcja gry przenosi nas do wyjątkowego świata - wyniszczonego oczywiście - a gracz wciela się w bezimienną postać, której zadaniem jest zaprowadzenie porządku i uratowanie ocalałych ludzi. W tle obserwowanych wydarzeń znajduje się jakieś okrutne bóstwo, wymagające od wszystkich pełnego posłuszeństwa i wydobywania surowca zwanego esencją. Trafia on następnie do naszego oprawcy, a ten sieje dalsze spustoszenie. Nasz protagonista mówi koniec(!), a w drodze do zwycięstwa odnajduje pomoc w dość unikatowym kompanie. Jest nim dziwna rękawica, w której zaklęty został duch. Rękawica dysponuje rzecz jasna wieloma wyjątkowymi i potężnymi zdolnościami, z pomocą których sprawnie będziemy pozbywać się oponentów, jak również przemieszczać się po wirtualnym świecie.

Niestety już na początku widać, że Atlas Fallen nie dysponowało przesadnie wysokim budżetem, ewentualnie deweloperzy nie mieli pomysłu, tudzież umiejętności do tego, by przygotować odpowiednio angażujące scenki przerywnikowe oraz dialogi rozwijające fabułę. Zarówno jeden, jak i drugi sposób prezentacji opowieści jest pozbawiony iskry. Przerywniki wypadają w tym przypadku nieco lepiej, ale najczęściej składają się ze statycznych obrazów oraz narratora opowiadającego nam wydarzenia. Dialogi to natomiast drętwe rozmowy, w których kamera i postaci są statyczne, a gracze przeklikowuje po prostu następujące po sobie wypowiedzi. Ogólnie nie ma tragedii, ale scenariusz nie jest szczególnie intrygujący. Plusem zatem może być fakt, iż na dobrnięcie do finału wystarczy kilkanaście godzin.

Po tym, jak obejrzycie napisy końcowe, możecie powrócić do wirtualnego świata, wykreowanego przez Deck13, aby realizować misje poboczne. Nie wiem natomiast czy będziecie mieć do tego ochotę, (no chyba z trybie współpracy, który działa w Atlas Fallen całkiem nieźle) ponieważ większość, jeśli nie wszystkie tego typu zadania, polegają na tym samym. To standardowe questy kurierskie, w których biegamy z punktu A do punktu B, by coś komuś dostarczyć. W międzyczasie toczymy zajadłe pojedynki, albowiem na swojej drodze napotykamy mnóstwo mniejszych i większych przeciwników. Walka jest w centrum rozgrywki i gdyby nie ona, Atlas Fallen miałoby wielkie problemy, by kogokolwiek do siebie przekonać.

Walka… o tak… walka została tu zrealizowana bardzo dobrze. Deck13 wie, jak tworzyć angażujące systemy toczenia pojedynków, a w przypadku Atlas Fallen deweloperzy przeszli samych siebie. Starcia są dynamiczne, porywające, wciągające i niebywale efektowne, choć początkowo raczej ciężko je opisać tymi określeniami. Dlaczego? Ano dlatego, że pierwsze kilka godzin rozgrywki trzeba poświęcić na to, by ogarnąć przyciski, jak również zacząć korzystać z wszystkiego, co oferują przygotowane tu rozwiązania.

Początkowo potyczki nie wydają się szczególnie rozbudowane, albowiem główny bohater ma jeden przycisk do wyprowadzenia ataków, drugi do robienia uników, a trzeci do skakania. W miarę postępów nasza gadatliwa rękawica otrzymuje jednak kolejne zdolności. Aktywujemy m.in. parowanie (które potrafi na moment zamrozić przeciwników), cios specjalny, swoisty boost, a nawet umiejętności pozwalające nam na walkę w powietrzu. Do tego dochodzi jeszcze możliwość korzystania z dwóch broni jednocześnie - oręż dobieramy z trzech dostępnych, określając broń podstawową oraz bonusową.

W tym momencie do głosu dochodzą tzw. kamienie esencji. Zapewniają one naszej broni dodatkowe cechy, zarówno pasywne, jak i aktywne. Znalezione kamienie umieszczamy w specjalnych slotach, a każdy to jakiś bonus. Żeby było ciekawiej, mając odpowiednie surowce oraz przepis możemy przygotować całkiem nowy kamień, dopasowując jeszcze bardziej rozgrywkę do własnych preferencji. Cały system jest dość łatwy, ale potrzeba chwili do tego, by go opanować i zacząć z niego korzystać. Szczególnie, że w jego centrum znajduje się specjalna statystyka zwana impetem.


Screeny z Atlas Fallen (PS5)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?