Przeciwnicy w żaden sposób nie komunikują tego, jaki atak/cios planują za moment wyprowadzić. Biegamy zatem pośród nich – pozostając w ciągłym ruchu – i liczymy na to, że jakimś cudem uda się uniknąć pocisków, a jednocześnie ostrzelać oponenta własnymi. Śmierć nadchodzi często i przeważnie nie jest to wina tego, że coś zrobiliśmy źle. Zadyma jest niejednokrotnie tak potężna, że nie sposób dostrzec nawet z jakiego kierunku i przez kogo jesteśmy atakowani. To, w połączeniu z monotonią rozgrywki i poziomów, sprawia, że Ruiner szybko przestaje sprawiać przyjemność, a zaczyna męczyć.
Największą zaletą dzieła polskiego studia Reikon Games, o czym wspominałem wcześniej, jest jego unikatowa stylistyka. Główny bohater prezentuje się wyśmienicie i rozpoznawalnie na materiałach promocyjnych, a w trakcie rozgrywki właściwej też nie sposób mu cokolwiek zarzucić. Ładnie wyglądają również lokacje – skąpane w czerwieni oraz innych dość jaskrawych, ale jednocześnie ponurych barwach. Nie jest to arcydzieło techniczne, ale stylistycznie warto Ruiner pochwalić.
Pod względem udźwiękowienia też jest w porządku, choć w tym przypadku nie ma niczego, co warte byłoby wychwalania. Twórcy ograniczyli się do koniecznego minimum. Są więc efekty specjalne, jest dynamiczna muzyka - przyspieszająca bicie serca grającego, szczególnie kiedy na ekranie wymiana ognia - i to by było na tyle.
Podsumowując, Ruiner to przyjemna strzelanka, której potencjału niestety nie wykorzystano. Największą bolączką gry jest przeciętna fabuła, schematyczne poziomy, szybko nudząca się rozgrywka oraz bardzo chaotyczna wymiana ognia. Na bezsprzeczny plus w sumie wymienić mogę stylistykę, cała reszta wymaga dopracowania.
Świetna |
Grafika: Technicznie jest w porządku, stylistycznie wyśmienicie! |
Dobry |
Dźwięk: Bez fanaberii. |
Przeciętna |
Grywalność: Na początku jest nawet nieźle, im dalej, tym słabiej. |
Słabe |
Pomysł i założenia: Tego właśnie zabrakło. |
Słaba |
Interakcja i fizyka: Gra szybko irytuje. |
Słowo na koniec: Gdyby nie obowiązek, raczej nie dotarłbym do końca. Jest zbyt schematycznie. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler