
Enslaved z pozoru wydaje się być zwykłym slasherem. Wystarczy kilka walk aby przekonać się, że zwykłe tłuczenie w przyciski pada na nic się nie zda. Przeciwników trzeba potrafić podejść, konieczne jest umiejętne walczenie i wykorzystywanie wszelkich słabości jakie uda nam się znaleźć. Taktyka na zbity pysk szybko zostanie zweryfikowana przez oddział mechów szturmujący jednocześnie nasze linie. Z oddali, dodatkowo, pruł będzie do nas jakiś byczek z karabinem, a jakby tego było mało, trafiamy też na maszyny posiadające pole siłowe. Aby skopać takiej puszcze metalowe dupsko trzeba najpierw wyłączyć ową barierę, a dopiero później przejść do ofensywy właściwej. Często ogromnym problemem okazuje się być zbliżenie do oponentów. Rozstawieni po całej planszy strzelcy reagują błyskawicznie na naszą obecność, otwierając ogień bez ostrzeżenia. W takich podbramkowych sytuacjach z pomocą przychodzi Trip i jej umiejętności specjalne. Dziewczyna potrafi między innymi przywołać specjalny wabik. Jest to hologram, którego projekcja sprawia, iż wszystkie okoliczne roboty właśnie na nim skupiają ogień. My w tym czasie możemy w miarę swobodnie zmierzać w stronę celu. Podobną funkcję pełni okrzyk Małpy, który przyciąga wzrok robotów do niego, pozwalając Trip na zmianę okupowanego miejsca. Nasi bohaterowie bardzo często się wspierają i do wielu miejsc nie byliby w stanie dotrzeć w pojedynkę. Niestety gra nie oferuje żadnego trybu współpracy, choć wręcz prosi się o takowy. Miło byłoby się podzielić rolami i wraz z jakimś kumplem lub kumpelą przemierzać piękny, acz niebezpieczny, post-apokaliptyczny świat.
Na tym braki i niedociągnięcia się nie kończą. Enslaved: Odyssey to the West oferuje bowiem dość skromny system walki, o czym zresztą wspominałem wcześniej, jak również dziwne, wymagające przyzwyczajenia się sterowanie. Małpa biega w nietypowy sposób. Wygląda to tak, jakby każdy jego ruch potrzebował swego rodzaju rozpędu. Przez to nie czujemy jakie są jego możliwości. Raz nie jest w stanie przeskoczyć metrowej wyrwy w ziemi, by kawałek dalej szybować kilka metrów do przodu ponad przepaścią. Dobrze, że można się przyzwyczaić i po pewnym czasie jest w porządku. Drobne zastrzeżenia mam też do oprawy wizualnej, która choć imponująca, momentami jest mało przejrzysta. Tekstury zbytnio się ze sobą zlewają, brakuje kontrastów i większego zróżnicowania wystroju. Co jakiś czas pojawiają się też artefakty oraz widać jak silnik graficzny dogrywa poszczególne elementy otoczenia. Oczywistym jest, iż są to jedynie drobnostki, niemniej jednak wolałbym aby ich nie było.
Pozostałe elementy gry są wykonane na wysokim poziomie. Projekty leveli są wystarczająco zróżnicowane i przez te kilkanaście godzin rozrywki zapewniają odpowiednio wciągającą zabawę.. Nie brakuje też przeciwników do zatłuczenia, a każda grupa stanowi coraz większe wyzwanie. Szczególnie gdy zdecydujecie się podkręcić poziom trudności na Hard. Na normalnym jest po prostu zbyt łatwo. Scenki przerywnikowe wykonano profesjonalnie, aktorzy z (Andym Serkisem na czele) idealnie wczuwają się w swoje role, dzięki czemu postaci, które odgrywają zdają się ożywać na ekranie. Z nieskrywaną przyjemnością oglądałem kolejne fragmenty opowieści serwowane przez producenta. Przygoda naszego nietypowego duetu jest wyśmienicie zaprezentowana. Od jej początku, aż po napisy końcowe.
Podsumowując, Enslaved to jedna z najlepszych gier akcji tego roku i jednocześnie duża niespodzianka. Studio Ninja Theory pokazało, że nie zawsze trzeba podążać drogą znanych marek, a warto czasem wymyśleć coś unikatowego i nietypowego. Jeśli jeszcze nie zatopiliście się w świecie Trip i Małpy, to najwyższa pora to uczynić. Jestem przekonany, że obaj bohaterowie pochłoną Was bez reszty, a ich perypetie będziecie pamiętać długo po odejściu od konsoli. Producent świetnie przedstawił naszych herosów. Nie są tylko wirtualne kukiełki, ale wiarygodne, rzekłbym nawet żywe istoty, z którymi łatwo zbudować więź.
Świetna |
Grafika: Unreal Engine 3.0 sprawuje się bardzo dobrze. Projekty poziomów, modele mechów oraz główni bohaterowie trzymają poziom. Całokształt psują trochę artefakty, efekt popup oraz dziwna animacja Małpy. |
Świetny |
Dźwięk: Efekty specjalne są bardzo dobre. Dialogi nagrano profesjonalnie. W tle cały czas pogrywa przyjemna, dopasowana do akcji muzyka. |
Świetna |
Grywalność: Połączenie trzech różnych typów gier sprawdza się bardzo dobrze. Walka stanowi wyzwanie, skakanie ponad ziemią zapewnia zróżnicowanie, a cwani przeciwnicy wymagają myślenia. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Miło wiedzieć, że choć niektórzy deweloperzy stawiają na innowacyjność i nowe marki. Ileż przecież można grać w Guitar Hero? |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Dzięki dobrze poprowadzonym bohaterom, po prostu nie można się oderwać. Jeśli chodzi o stricte fizykę, to niestety jest ona ograniczona do minimum. Brak trybu współpracy. |
Słowo na koniec: Enslaved: Odyssey to the West mnie po prostu oczarował. Takich gier chcę więcej. |

PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler