Pośród korytarzy maszyny znajdujemy wiele przydatnych pomieszczeń. Mamy dostęp do ładowni, w której przetrzymujemy pozyskane przedmioty. Kilka kroków dalej znajdują się kwatery załogi, w której przebywają gotowi do boju członkowie naszej gildii. Następny pokój to warsztat. To właśnie w nim analizujemy wszelkie znalezione artefakty i odkrywamy drzemiące w nich moce. Istotną rolą warsztatu jest również badanie napotkanych przeciwników, dzięki czemu poznajemy ich słabe strony, zdobywając przewagę w walce. Na koniec pozostają jeszcze Arboretum, Sanktuarium oraz Forteca. Pierwsza z wymienionych placówek odpowiada za hodowlę wybitnie unikatowych roślin. Sanktuarium dba o naszą duchowość, Forteca natomiast o tężyznę fizyczną. Własna siłownia jest znacznie lepszym rozwiązaniem niż bieganie po mapach w poszukiwaniu rozrzuconych na nich ośrodków szkoleniowych.
Przebieg misji w Windchaser jest całkowicie liniowy i zorganizowany zawsze wedle tego samego schematu. Każda mapka zawiera punkty obserwacyjne, które musimy przejąć by Chmurołap mógł swobodnie podróżować w ich pobliżu. Aby to zrobić, najpierw przedzieramy się przez armię przeciwników, a później stajemy w pobliżu wspomnianego punktu i czekamy aż licznik określający jego kontrolę osiągnie maksimum. Kiedy to nastąpi punkt kontrolny jest nasz i swobodnie kontynuujemy wycieczkę krajoznawczą. W między czasie pojawiają się też różne zadania poboczne. Sprowadzają się one jednak do wyeliminowania jakiegoś bydlaka, lub zdobycia wartościowego przedmiotu. Jak wcześniej wspomniałem, fabuła oraz towarzyszące jej zadania nie należą do szczególnie porywających.
Brak polotu widać również w oprawie audio-wizualnej. O beznadziejnych monologach już wspomniałem, w samej rozgrywce jest natomiast nieco lepiej, aczkolwiek również nie ma czego wychwalać. Techland stanął co prawda na wysokości zadania i opracował pełną polską wersję językową, szkoda tylko, że jej jakość pozostawia sporo do życzenia. Częściowo winę za taki stan rzeczy ponosi jednak sam scenariusz, gro dialogów jest bowiem niewiarygodnie naiwnych.
Graficznie, Windchaser stoi na średnim poziomie. Nie znalazłem w nim żadnych szczególnie wstrętnych elementów, lecz nie dostrzegłem również niczego porywającego. Świat jest stosunkowo pusty, ziemia to w znacznej części jedna tekstura, a różnorodność napotkanych kreatur jest o wiele zbyt mała. Dziwnie wyglądają także animacje, zarówno postaci, jak i samego Chmurołapa – porusza się skokowo i mało naturalnie. Od gier wydawanych w dzisiejszych czasach można wymagać zdecydowanie więcej!
Podsumowując, Windchaser to całkiem ciekawa koncepcja, która niestety nieco leży w kwestii wykonania. Gra nie jest zła, aczkolwiek nie należy też do kategorii tytułów must have! Jeśli jego unikatowy świat oraz nietypowo rozwiązany system walki do Ciebie przemawiają, to jak najbardziej pędź do sklepu i dokonaj zakupu, nim to jednak zrobisz sprawdź najnowsze dzieło Chimera Entertainment pogrywając przez jakiś czas w demko. Nie ulega wątpliwości, że jest to tytuł dla wybrańców!
Dobra |
Grafika: Silnik odpowiedzialny za generowanie obrazu jest bez wątpienia narzędziem o słabych możliwościach. Wizualnie Windchaser nie jest w stanie konkurować nawet z leciwym już Spellforce II! |
Dobry |
Dźwięk: Gdyby nie monologi wprowadzające w kolejne misje, dałbym 7 punktów. Reszta oprawy dźwiękowej nie jest bowiem zła. |
Dobra |
Grywalność: Słaby klimat oraz nierówna fabuła potrafią momentami przynudzać. Jeśli jednak poświęcicie grze więcej czasu, zabawa nabierze kolorów. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Świeżości Windchaserowi nie można odmówić. System walki jest unikatowy, a koncepcja Chmurołapa znacząco wpływa na rozgrywkę. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Świat jest mało naturalny i nie przekonuje. Mało jest również postaci niezależnych tak bardzo potrzebnych w grach RPG. |
Słowo na koniec: Nadzieje w Windchaser pokładałem duże. Zamiast jednej z najciekawszych gier ostatnich miesięcy, w moje ręce trafił jednak przeciętniak! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler