Drakensang: The Dark Eye (PC)

ObserwujMam (318)Gram (86)Ukończone (71)Kupię (16)

Drakensang: The Dark Eye (PC) - recenzja gry


@ 13.12.2008, 00:00


Jak na klasyka pełną gębą przystało, główna postać to istota jak najbardziej społeczna, nie wyobrażająca sobie nawet podróżowania w pojedynkę – czasy są wszak niebezpieczne, na szlaku nietrudno wpaść pod ogra, toteż każdy powinien wyposażyć się we własnego krasnoluda bojowego. Najlepiej w zestawie z toporem dwuręcznym. Oprócz nas, drużyna liczy maksymalnie jeszcze troje poszukiwaczy przygód, której skład personalny jest kluczowy, do odnoszenia sukcesów w boju czy bardziej delikatnych sytuacjach. Jasne jest, że nie da się stworzyć kogoś niesamowicie biegłego we wszystkim, przez co wzajemne uzupełnianie okazuje się tu jak najbardziej pożądane. Uniemożliwiają to zwłaszcza predyspozycje klasowe – nie wszystkie umiejętności są już na starcie odblokowane do dalszego rozwoju, niektórych bowiem należy nauczyć się u trenerów, co przypomina system zastosowany swego czasu w serii Gothic. O ścieżce, jaką podążać będą towarzysze decydujemy my sami, ingerując wedle uznania w ich postępy, podnosząc samodzielnie konkretne statystyki. Skoro przeszliśmy już do tematu ulepszeń i progresji, należy zwrócić uwagę na bardzo dobrze przemyślany, choć nie całkiem nowatorski sposób realizacji powyższych. Chcąc zwiększyć biegłości w danym aspekcie, nie czekamy do momentu, kiedy wreszcie zdołamy przejść na ten upragniony 7 level, a robimy to intuicyjnie, wykorzystując w tym celu zgromadzone dotychczas punkty doświadczenia. Ci z Was, mający kiedykolwiek styczność z serią Fable, bez wątpienia już wiedzą na czym to polega. Po co więc jest tych 16 poziomów, zdobywanych za wypełnianie misji i pokonywanie wrogów? Najogólniej rzecz ujmując, stanowią one górną granicę dla zdolności, przez co nie da się od początku do końca nieustannie pakować w tych kilka wybranych, a raczej oszczędzać, bądź rozdzielać je równomiernie, pomiędzy kilkanaście innych. Sprawdza się to pierwszorzędnie i jest dużym pozytywem dla produkcji.

Drakensang: The Dark Eye (PC)

Jednym z najistotniejszych elementów każdego szanującego się RPG, jest rzecz jasna zajmujący scenariusz, zgodnie z jakim gra postępuje. Fabułę Drakensang stworzył zespół składający się z sześciu specjalistów, maczających wcześniej palce w mówionym The Dark Eye. Panowie wysmarowali blisko półtora tysiąca stron, opisujących zaprezentowaną nam historię, pełną wątków pobocznych, dających rozwiązać się na więcej niż jeden sposób zadań i wieloetapowych misji, pełniących rolę motywu przewodniego. Ten ostatni, choć w teorii oklepany do bólu – „na świat wypływa wielkie zło i tylko my możemy je powstrzymać” –, w praktyce nie pozwala na długie godziny oderwać się od monitora, nawet pomimo pewnej dozy liniowości, na jaką w rzeczywistości nie zwraca się nawet uwagi. Tajemniczy list od przyjaciela, seria rytualnych morderstw, dwa oblicza inkwizycji oraz przewodnia, choć przez długi czas niejasna rola smoków w całym tym zamieszaniu – tak pokrótce da się opisać perypetie, czekające na gracza w propozycji studia Radon Labs. Jak wspomniałem, do poszczególnych zleceń podchodzi się różnie – ludzi da się przekonywać do swoich racji zarówno zastraszaniem, jak i uwodzeniem, perswazją czy siłą portfela, a zlecenie zdobycia wartościowej księgi z ruin zamku nie musi się równać wybiciu jego załogi, bowiem nic nie stoi na przeszkodzie, aby kryć się przez całą drogę niezauważenie w cieniu, korzystając przy tym ze zdolności skradania, percepcji i – w razie konieczności – rozbrajania napotkanych pułapek. Ponadto uświadczymy wiele odniesień do zaszłości, powiązanych z naszymi kompanami, wychodzącymi – nawiasem mówiąc – dość obronną ręką z odgrywanych roli. Zdarza im się komentować otaczającą rzeczywistość, nie boją wyrażać się swojego zdania na podejmowane decyzje i chętnie służą radą, gdy istnieje więcej niż jedna metoda rozwiązania problemu – zazwyczaj robią to jedno po drugim, przez co zauważalne stają się ich odmienne usposobienia. Czas wymagany na ogarnięcie tego wszystkiego? Od 40, do wartości przekraczającej nawet 100 godzin gry, w zależności od preferowanego stylu działania i tego, jak wiele zdecydujemy się odkryć.


Screeny z Drakensang: The Dark Eye (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?