Zróżnicowanie widoczne jest również w przeciwnikach. W prawdzie mamy do czynienia z wieloma kserokopiami, ale pomysły na ich wykonanie są raczej dobre. Poza zwyczajnym mięsem armatnim, do czynienia mamy także z bossami, w których wcielą się czarne charaktery znane z komiksów Marvela.

Niepotrzebny zabiegiem z kolei jest w bardzo dużym stopniu ograniczenie ekwipunku. O ile w X-Menach mieliśmy różne hełmy czy zbroje, to tu już takich rzeczy nie znajdziemy. Mamy jedynie pojedyncze „ulepszacze”, które zostawią dla nas bossowie. Osobiście żałuję że tak się stało.

Grafika to także element, na którym twórcy nie oszczędzali. Lokacje są zrobione ładnie i szczegółowo. Bohaterom również nie można nic zarzucić – poruszają się całkiem naturalnie i wyglądają jak należy, a wszelkie efekty świetlne wzbudzają w graczu bardzo pozytywne odczucia. Najbardziej urzekły mnie jednak przerywniki filmowe. Co niektóre zrobione są po prostu fenomenalnie – aż chciało by się zobaczyć film pełnometrażowy zrobiony w taki sposób!



Niczego nie mogę również zarzucić udźwiękowieniu. Muzyka jest solidna i ma odpowiedni, pobudzający charakter. Do tego nie przeszkadza i nawet wpada w ucho. Odgłosy towarzyszące walce, czy też dźwięki otoczenia brzmią przyjemnie, a całości dopełniają nieźle nagrane kwestie mówione.

Nie można się oszukiwać: Marvel: Ultimate Alliance to dobra gra, choć do X-Men Legends 2 nieco jej brakuje. Ma nieco gorszą fabułę i jest nieco bardziej monotonna, ale z całą pewnością należy te produkcje zaliczyć do udanych. Jeśli więc lubicie eliminować setki przeciwników a do tego duża dawka RPG Was zadowala, to Marvel: Ultimate Alliance wypełni wszelkie luki Waszego wolnego czasu. Jeżeli jednak koncepcja takiej rozrywki wydaje się Wam nieco zbyt banalna, to – radzę nieco się zastanowić kupnem opisywanej gry. Jestem jednak przekonany, iż potrafi ona wstrzelić się w gusta wielu graczy.