Trochę czasu minęło odkąd ogrywałem pierwsze odsłony serii Kozacy, powiedziałbym nawet, że niewiele z tych gier pamiętam. Okazuje się jednak, że Kozacy 3 są idealną (w teorii) okazją do przypomnienia sobie pierwszej części, będąc czymś pomiędzy jej remasterem, a remakiem.
Gra oferuje całkiem rozbudowaną kampanię dla pojedynczego gracza, jak i rozgrywki sieciowe. Jako że te ostatnie działają dość nieciekawie, nie ma zbytnio sensu się rozpisywać - multi tu jest, ale mało kto w nie gra, a na domiar złego serwery działają tragicznie. Znalezienie sprawnie działającej sesji graniczy z cudem, a jak już się to uda, to dokończenie jednej rozgrywki jest nie mniejszym wyzwaniem, bo gra potrafi ot tak wywalić do menu. Niewątpliwym minusem jest też fakt, że z rozgrywki sieciowej można sobie po prostu wyjść, nie ponosząc przy tym najmniejszych konsekwencji. Zresztą nawet gdyby kary były, pewnie i tak mało kto by się nimi przejął. Umówmy się więc, że multi tu jest, ale po prostu nie działa, co potwierdza praktycznie każdy, kto próbował ograć Kozaków 3 po sieci.
Skupmy się zatem na singlu, który składa się z pojedynczych scenariuszy oraz fabularyzowanych kampanii. Te pierwsze to klasyczne rozgrywki na danej mapie, gdzie ustawiamy sobie ilość przeciwników itp., a następnie staramy się zrównać z ziemią wszystkich wrogów. Wszystko opiera się na klasycznych standardach znanych z pierwowzoru - stawiamy kopalnie, rąbiemy drewno, budujemy domki, koszary, kuźnię czy uniwersytet. Następnie szkolimy armię i ruszamy do boju. Problem zaczyna się w momencie, gdy nasze wojska ścierają się z armiami wroga. Kozacy 3 cierpią bowiem na bardzo, bardzo kiepską Sztuczną Inteligencję. Choć na oficjalnych screenach wszystko wygląda pięknie, wojska stoją w szeregach, a bitwy toczone są na ogromną skalę, to w praktyce jest to wielka ściema. Bitwy są chaotyczne, przeciwnicy wykonują dziwne ruchy, wysyłając do ataku pojedynczych żołnierzy, których z łatwością wybijamy. Komputer nie jest w stanie wykorzystać potencjału dział czy szybkiej kawalerii, a o flankowaniu czy zaskakujących atakach siejących spustoszenie w szeregach naszej armii można zapomnieć. Prawdziwa tragedia zaczyna się jednak na wodzie, gdzie SI produkuje okręty wojenne i potrafi z nich w ogóle nie korzystać.
O ile kilkanaście lat temu takie problemy nie rzucały się mocno w oczy, tak dziś, gdy seria Total War zdominowała rynek strategii z bitwami na ogromną skalę, wygląda to po prostu słabo. Nie zrozumcie mnie źle, cykl od Creative Assembly także w kwestii SI nie zachwyca, ale na tle Kozaków 3 wygląda o kilka długości husarskiej kopii lepiej.
Pojedyncze scenariusze szybko stają się więc nudne, a fakt, że trudno rozegrać je ze znajomymi przez wspomniane problemy z multikiem, nie poprawia sytuacji. Całkiem strawne są za to fabularyzowane kampanie, gdzie z uwagi na zastosowanie skryptów, bitwy są mniej chaotyczne, a kolejne stawiane przed nami zadania potrafią wciągać - tym bardziej, że przy okazji czytamy sporo historycznych ciekawostek. Jednak także tu pojawia się szereg problemów, a największym jest bardzo nierówny poziom trudności. Pal licho, że niektóre początkowe misje są trudniejsze od tych z dalszych części kampanii, bardziej chodzi o to, że komputer często ma ogromną przewagę w armii. Nie jest to coś co zaskakuje w grach strategicznych, ale w Kozakach 3, przy ogromnym chaosie panującym na polu bitwy i braku większych korzyści z wykonywania rozmaitych manewrów poszczególnymi oddziałami, atak przeważającej, powiedzmy dwukrotnie, wrogiej armii, okazuje się niezbyt uczciwym rozwiązaniem względem gracza.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler