Mimo rozlicznych ułomności w kwestii rozgrywki, Kozacy 3 mogą pochwalić się niezłą oprawą wizualną. Choć gra cierpi na bardzo ograniczony zakres animacji (każda jednostka ma w zasadzie jeden zestaw prostych ruchów), tak tekstury budynków, otoczenia czy wojaków wyglądają przyjemnie. Dość szybko dociera do nas jednak, że twórcy zupełnie nie ogarnęli optymalizacji, bo gdy tylko na ekranie pojawi się kilkaset jednostek, gra bezczelnie potrafi się przycinać i to niezależnie od detali czy konfiguracji sprzętowej. Jak nietrudno wywnioskować, psuje to wrażenia z i tak dość przeciętnej zabawy. Co ciekawe, twórcy byli na tyle leniwi, że nie chciało im się nawet zmienić ikonek w interfejsie i większość z nich jest żywcem wyjęta z pierwowzoru.

Ciężko określić czym dokładnie są Kozacy 3, bo to coś pomiędzy remakiem a remasterem. Jest tu bardzo dużo zapożyczeń z mającego kilkanaście lat na karku oryginału, ale nowy silnik mimo wszystko wprowadza do rozgrywki garść zmian. Problem w tym, że ekipa GSC Game World nie pokusiła się o naniesienie poprawek, skupiając się głównie na odtworzeniu gry na nowym silniku. W efekcie mamy tu nawet błędy, które irytowały nas na początku bieżącego wieku, co jest wręcz absurdalne.

Oryginalni Kozacy nigdy nie byli moją ulubioną grą, bo w tych czasach zagrywałem się w Settlersów, Age of Empires czy Knights and Merchants. Nie czuję więc zbytniego sentymentu po ograniu "trójki" i jeżeli znajdujecie się w podobnej sytuacji, to radzę ten tytuł po prostu odpuścić. Okej, można tu spędzić kilka, no może kilkanaście godzin i momentami się fajnie bawić (głównie w kampanii), ale przez tragiczne SI rozgrywka szybko blednie, a zepsuty tryb sieciowy nawet nie pozwolił mi siebie przetestować. Ani to dobry remake, ani udany remaster.