Battleborn cierpi jednak na ogromny chaos, jaki towarzyszy rozgrywce. Brakuje tu sensownego matchmakingu, w efekcie czego gracze są wrzucani do jednego worka w trakcie losowania map, niezależnie od posiadanych umiejętności. Nie raz zdarzało mi się, że trafiałem na bardzo kiepskich współzawodników, co kończyło się potężnym łomotem od ogarniającej temat drużyny przeciwnej. Z reguły takie mecze dobiegały końca dość szybko, ale brak jakiejkolwiek rywalizacji wcale nie zachęca do ponownej rozgrywki. Zamieszanie wynika także z bardzo małego pola widzenia. Postacie często trzymają w dłoniach ogromne giwery, zasłaniające pół ekranu. Utrudnia to dostrzeżenie przeciwnika, a przeszkadza w orientacji, co przy tak szybkim tempie akcji niesie często fatalne skutki. Wpadka ta dziwi tym bardziej, że przecież Gearbox ma doświadczenie w tworzeniu strzelanin.
Zdecydowanie najmniej przemyślaną rzeczą w przypadku Battleborn nie jest jednak sama rozgrywka, ale... cena. Tytuł wyceniono na taką samą kwotę, jak w przypadku klasycznych tytułów AAA, co sprawia, że już teraz, w tydzień po premierze, na serwerach pogrywa ledwie 6-8 tysięcy osób. Wcale nie lepiej jest na konsolach, gdzie na mecze trzeba niekiedy czekać dobrych kilka minut. Choć nie lubię modelu free-to-play, to akurat w grach MOBA sprawdza się on wyśmienicie, co doskonale potwierdzają wiecznie oblegane serwery League of Legends oraz DOTA 2. Czy ktokolwiek będzie pamiętał o Battleborn za pół roku? Śmiem wątpić.
Niezbyt pomyślnie wypada również optymalizacja i to niezależnie od posiadanej wersji. Na PC wymagania są stosunkowo wysokie, co nijak nie idzie w parze z jakością wyświetlanego obrazu. Graficznie tytuł nawiązuje do Borderlands, choć bez cel-shadingowej otoczki. Lokacje nie są ani ładne, ani brzydkie, ale żeby bawić się przy 60 klatkach na wysokich detalach nie obejdzie się bez karty graficznej z wysokiej półki - a to już przesada, jak na sieciową strzelankę, w której nikt nie zwraca uwagi na oprawę. Problemy są również na konsolach, gdzie klatki często potrafią spaść poniżej 30. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca w multiplayerowym shooterze.
Studio Gearbox porwało się na dość kontrowersyjny projekt, który, choć ciekawy w założeniach, poległ na etapie projektowania. Nie chciałbym aby wyszło na to, że to fatalna gra, bo strzela się tu przyjemnie i rozgrywka potrafi przykuć do monitora, ale to zdecydowanie za mało, gdy cała reszta kuleje. Mam też obawy, czy za kilka miesięcy serwery zupełnie się nie wyludnią, a to oznacza, że kupowanie gry przy obecnej cenie jest dość ryzykownym posunięciem.
Przeciętna |
Grafika: Nawiązująca do Borderlands oprawa ani nie straszy, ani nie przyciąga oka. |
Dobry |
Dźwięk: Niezłe udźwiękowienie, choć nie ma się nad czym specjalnie rozwodzić. |
Dobra |
Grywalność: Strzela się nieźle, ale wszechobecny chaos i słabo działający matchmaking często uprzykrzają rozgrywkę. |
Przeciętne |
Pomysł i założenia: Pomysł był, środki raczej też, ale coś tu nie wypaliło. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Sterowanie jest dość proste, fizyka w gruncie rzeczy nie nawala. |
Słowo na koniec: Battleborn było produkcją z potencjałem, ale finalnie otrzymaliśmy mocno przeciętny produkt, o którym za kilka miesięcy nikt nie będzie pamiętać. Szczególnie, że na horyzoncie jest jeszcze Overwatch. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler