Battleborn (PC)

ObserwujMam (2)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (2)

Battleborn (PC) - recenzja gry


@ 12.05.2016, 11:13
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

W końcu jednak ukończyłem prolog, przystępując do właściwej rozgrywki. Tę podzielono na 3 tryby. Nie ma tego dużo, ale być może z czasem twórcy dorzucą kolejne warianty zabawy. Jeśli nie, to będzie to trochę nie fair z ich strony – gra tania nie jest (o czym zresztą porozmawiamy na końcu). Wracając do sedna, tryby są dość zróżnicowane i faktycznie, idzie się tu dobrze bawić. Najmniej skomplikowany jest Capture, w którym zadaniem zespołów jest zajmowanie trzech strategicznych punktów, a następnie trzymanie nad nimi kontroli. To zarazem najbardziej klasyczny wariant, dlatego pierwsze sesje najlepiej zacząć właśnie na nim.

Dalej mamy Meltdown, w którym musimy zabezpieczać przemarsz minionków do konkretnych punktów na mapie, jednocześnie atakując roboty wroga. Wygrywa ten, kto pierwszy przeprowadzi odpowiednią ilość podopiecznych. Ostatni z trybów, Incursion, jest najbardziej "LoL-owy" Rozgrywka opiera się na podobnych zasadach, co w standardowym meczu MOBA, a mianowicie trzeba zniszczyć główny obiekt w bazie wroga (w tym przypadku – kroczącą maszynę). Nie brakuje też biegających po planszy minionków, a cała rozgrywka jest bardzo dynamiczna i opiera się głównie na zgraniu zespołu.

Dwa ostatnie modele zabawy dają grze największą szansę na utrzymanie przy sobie graczy na dłużej. Są najbardziej złożone i to właśnie w nich najmocniej odczuwamy rozwój postaci. Ten zaś, jak to w MOBA bywa, resetuje się po każdej rozgrywce. To gatunkowy standard, który w Battleborn został zrealizowany poprawnie – wraz ze zdobywaniem kolejnych poziomów wybieramy nowe skille ze stylizowanego na łańcuch DNA drzewka, a całość zbalansowano na tyle, że wyraźnie czuć różnicę w potędze i możliwościach rozwiniętego bohatera, względem świeżaka.

Nie do końca pomyślnie zrealizowano za to system dostępu do herosów. Początkowo twórcy oddają w nasze ręce jedynie kilku wojowników z 25-osobowego grona. Odblokowywanie kolejnych charakterów wymaga wypełnienia określonych misji, tudzież nabicia odpowiedniego ogólnego poziomu (za każdy mecz dostajemy punkty), ale sam proces jest dość żmudny i powolny. Jestem przekonany, że sporo graczy prędzej odstawi grę na półkę niż uzyska dostęp do wszystkich bohaterów. A trochę szkoda, bo choć sam nie przetestowałem wszystkich protagonistów, to muszę przyznać, że postaci, którymi grałem miały ciekawy i różnorodny wachlarz możliwości. Nie sposób było jednak nie zauważyć kiepskiego balansu – jedni bohaterowie byli szalenie przydatni na polu walki, inni zdawali się nadawać jedynie do roli statysty.

Twórcy nie zawiedli za to jeżeli chodzi o projekty map. Jest łącznie 6, po dwa na każdy tryb rozgrywki. Daje to pewne urozmaicenie, gdyż np. w DOTA 2 mamy jedynie jedną lokację, niezależnie od wybranego wariantu zabawy. Same miejscówki opracowano całkiem pomysłowo i trudno się tu do czegoś przyczepić.


Screeny z Battleborn (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?