Enter the Gungeon (PC)

ObserwujMam (11)Gram (2)Ukończone (2)Kupię (0)

Enter the Gungeon (PC) - recenzja gry


@ 03.05.2016, 11:43
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Dynamiczna rogalikowa rozwałka czeka na wszystkich zainteresowanych!

Szeroko pojmowany gatunek roguelike wrócił na salony dobrych kilka lat temu, za sprawą świetnie przyjętego The Binding of Isaac. Później pojawiło się kilka innych, podobnych gier, ale dopiero wydane niedawno Enter the Gungeon można uznać za nieformalnego "następcę" trefnych przygód małego Isaaka. Rozgrywka, już na pierwszy rzut oka, wygląda niemal identycznie, choć z każdą minutą twórcy zaskakują nas ciekawymi, niekiedy abstrakcyjnymi rozwiązaniami.

Akcja gry toczy się w Lochu Giwer. Jest tu nawet jako-taka fabuła, aczkolwiek nie ma się co oszukiwać – odgrywa ona marginalną rolę. Wcielamy się w jedną z czterech postaci, różniących się od siebie wyglądem, początkowo dostępnymi giwerami i bonusami. Nie są to kolosalne rozbieżności, dlatego dla rozgrywki nie ma większego znaczenia, który charakter wybierzemy. Tym bardziej, że twórcy zrezygnowali z systemu rozwoju protagonistów. Zresztą, jeżeli tylko zostaniemy przy grze na dłużej, bez wątpienia z czasem sprawdzimy każdą z postaci.

Zabawę rozpoczynamy od wprowadzającego szkolenia, objaśniającego postawy mechaniki. Jest ono nieco nudnawe, ale nie trwa długo, więc warto je zaliczyć, by poznać reguły sterowania. Nie ma tu niczego skomplikowanego, w efekcie czego szybko dociera do nas, że podstawą jest pozostawanie w ciągłym ruchu i umiejętne unikanie pocisków przeciwnika. Rozgrywka w Enter the Gungeon jest o tyle urozmaicona, że twórcy wyposażyli bohaterów w umiejętność wykonywania szybkich przeturlań, co dodaje rozgrywce dynamiki.

Gdy już ukończyłem samouczek, wkroczyłem do właściwej rozgrywki, jaką są kolejne poziomy podziemi wspomnianego wcześniej Lochu. Naszym zadaniem jest oczywiście oczyszczenie ich z wszechobecnych przeciwników, co, jak na rogala przystało, sprowadza się do jednej wielkiej rozwałki. Strzelania jest tu w brud, dlatego cieszy fakt, iż twórcy pomyśleli o odpowiednim zakresie uzbrojenia. Gnatów do odblokowania lub znalezienia jest od groma, więc co rusz zmieniałem spluwę na coś innego. Zaczyna się z podstawowym pistoletem lub kuszą, ale z czasem przez ręce przewija się AK 47 czy, a może przede wszystkim, bardziej kuriozalne bronie. Pokroju skrzynki na listy, strzelającej... listami (kto by pomyślał?), czy ręcznej mrówki, plującej żrącym kwasem. A to tylko drobna część zawartości tej kuriozalnej zbrojowni.

Przemierzając kolejne plansze kolekcjonujemy specjalną walutę, którą następnie można wymienić u handlarza na liczne ulepszenia czy gadżety. Część bonusów, jak np. chwilowe zwiększenie obrażeń, trafi w nasze ręce w trakcie przemierzania Lochów.

Oprawę wizualną gry utrzymano w pikselowej konwencji, co nadaje specyficznego charakteru. Projekty plansz zaskakują pomysłowością i różnorodnością, zaś podczas wymiany ognia na ekranie ma miejsce istna rozpierducha. Latające taborety, eksplodujące beczki, świszczące w powietrzu pociski. Nie sposób się tu nudzić. Tym bardziej, że z poziomu na poziom jesteśmy zaskakiwani przez coraz nowszych i bardziej wymyślnych przeciwników – wystarczy, że wspomnę, iż na początku walczymy z przerośniętymi... nabojami. Również starcia z bossami nie zawodzą, będąc wymagającymi, aczkolwiek przemyślanymi na tyle, by nie irytować gracza. Trzeba bowiem mieć na uwadze, że jak na klasycznego rogala przystało, po wyczerpaniu limitu „serduszek” nasza postać zalicza zgon i zabawę trzeba rozpoczynać od nowa.

W grę da się grać na myszce + klawiaturze, jak i przy użyciu pada. Sterowanie jest dość intuicyjne, choć trochę czasu zajmuje odpowiednie wyczucie uników i sprawne celowanie. Zabawę można toczyć samemu, ale także w całkiem nieźle rozwiązanej kooperacji. Niestety, jedynie lokalnej. Miłym bonusem jest polska lokalizacja w formie napisów, nawet jeżeli nie ma tu zbyt wielu dialogów.

Enter the Gungeon nie jest grą specjalnie wymyślną czy torującą nowe schematy w gatunku, ale zapewnia kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt godzin satysfakcjonującej rozgrywki, sprowadzającej się do siania rozpierduchy. To zarazem produkcja dość trudna, skierowana do konkretnego, lubiącego wyzwania grona odbiorców. Łatwo tu połamać sobie ręce na padzie, a nawet jego samego, ale w zamian dobrze się bawić. Fanom rogali wypiek od studia Dodge Roll na pewno zasmakuje.


Długość gry wg redakcji:
0h
Długość gry wg czytelników:
170h 14min

oceny graczy
Dobra Grafika:
Prosta, ale przyjemna dla oka pikseloza. Cieszą przede wszystkim projekty postaci i przeciwników.
Dobry Dźwięk:
Dynamiczna nutka napędza rozgrywkę.
Świetna Grywalność:
Klasyczna rozpierducha w stylu roguelike. Nie sposób się nudzić!
Dobre Pomysł i założenia:
Sprawdzone połączenie gatunkowych standardów i świeżych pomysłów, w postaci wymyślnych broni czy niecodziennego uniwersum.
Dobra Interakcja i fizyka:
Na planszach można robić sporo zamieszania, a nawet przewracać stoły i używać ich w formie tarczy.
Słowo na koniec:
Kolejny udany rogal, który na pewno zasmakuje fanom gatunku.
Werdykt - Świetna gra!
Screeny z Enter the Gungeon (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?