Do tej pory piszę o Armored Warfare głównie w samych superlatywach. Nie oznacza to jednak, że produkcja jest idealna. Największy zarzut to w zasadzie skromna zawartość. W porównaniu do World of Tanks, przedsięwzięcie Obsidian Entertainment jest dość puste. Wiadomo, że projekt na rynku jest niedługo i z czasem ulegnie to zmianie, ale czołgów jest coś około 60-ciu, a map raptem dyszka. Szczególnie mocno czuć braki w tym drugim aspekcie. Rozgrywka po kilkudziesięciu godzinach, choć nadal emocjonująca, zaczyna się robić lekko schematyczna. Szczególnie jeśli gracie z jakąś ekipą, stosującą jedną lub dwie taktyki działania. Nie jest to jakiś istotny zarzut, ale na chwilę obecną najbardziej w tyłek AW dostaje właśnie za braki. Podstawy ma bowiem zacne i tylko czekać, na bezustannie dodawaną nową zawartość.
Pewne zastrzeżenia mam też do interfejsu. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest on mocno wzorowany na tym, z WoT (jak podglądać, to najlepszych prawda?), ale niestety nie jest równie czytelny. Wargaming miało czas, aby wszystko dopracować i dlatego UI jest bardziej przejrzyste, dopracowane i dopieszczone. Na szczęście różnice nie są jakieś istotne, dlatego nie będę się jakoś szczególnie czepiał.
Zbliżając się powoli ku końcowi, słów kilka chciałem jeszcze napisać na temat mikropłatności. Armored Warfare udostępniane jest bowiem w pełni za darmo. Na czym więc zarabiają deweloperzy i wydawca? Ano na specjalnych kontach premium, czołgach premium oraz złocie, które umożliwia przekształcanie reputacji czołgowej w globalną, co natomiast pozwala nam czynić postępy i odblokowywać zarówno nowe maszyny, jak i wcześniej niedostępne elementy wyposażenia. Reputacja to także sposób awansowania naszej załogi, która w miarę postępów grającego staje się coraz wydajniejsza w obsłudze prowadzonej przez nas maszyny.
Całkiem skutecznie radzi sobie też silnik graficzny, napędzający całą grę. Twórcy zastosowali tu CryEngine, a w związku z tym oprawa jest naprawdę bardzo dobra. Nie napiszę, że wyśmienita, bo widać, że narzędzie nie zostało w pełni wykorzystane, ale jest na pewno lepiej niż u konkurencji (szczególnie jeśli chodzi o otoczenie). Pewne „ale” miałbym jedynie do wykonania niektórych czołgów oraz efektów towarzyszących wybuchom.
Dźwięk, choć lepszy niż jeszcze miesiąc temu, nadal nie jest tak głęboki i sugestywny, jakbym mógł tego oczekiwać. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejna łatka wprowadzi wreszcie wystrzały tak porywające, że sąsiad za ścianą będzie myślał, iż kupiliśmy sobie do salonu PT-91. Trzymam kciuki, aby tak właśnie było.
Podsumowując, Armored Warfare to wciąż przede wszystkim platforma, na której z miesiąca na miesiąc powstawać będzie coraz bardziej zaawansowany i porywający symulator maszyn pancernych. Już teraz jest to jednak imponująca produkcja, wydaje mi się, że bardziej dopracowana, niż World of Tanks oraz War Thunder w kilka miesięcy po swoich premierach. To bardzo dobrze wróży na przyszłość dzieła studia Obsidian Entertainment. Trzymam kciuki, aby była ona świetlana. Konkurencja zawsze bowiem odbija się korzystnie na walczących między sobą firmach oraz korzystających z ich oprogramowania konsumentach (czyt. graczach).
Świetna |
Grafika: Wiadomo, że to nie najwyższa światowa klasa, ale jak na produkcję darmową, jest naprawdę świetnie. |
Dobry |
Dźwięk: Wystrzałom wciąż brakuje nieco głębi. |
Świetna |
Grywalność: Jeszcze jedna rundka... |
Dobre |
Pomysł i założenia: Twórcy podpatrzyli konkurencję, nie stosując rozwiązań, które u niej się nie sprawdziły. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Pewna destrukcja otoczenia istnieje, nadając smaczku potyczkom. |
Słowo na koniec: Jest dobrze. Byłoby bardzo dobrze, jakby zawartości było więcej. Ta jednak jest regularnie dostarczana. Za kilka miesięcy notę tę będzie można bez problemu podnieść oczko w górę. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler