Frustracja to zresztą w kontekście dyskusji o Blood Bowlu ważne słowo - i to nie tylko w odniesieniu do biznesowych praktyk studia odpowiedzialnego za jego cyfrowe adaptacje. Mimo ogromnego znaczenia odpowiedniej strategii, czasami zdarzy się, że kości pokażą niepomyślny dla nas wynik, kładąc na łopatki najlepiej przemyślane założenia taktyczne. Jeśli “strategia” jest drugim imieniem gry, “losowość” to z pewnością jej przydomek na forach dyskusyjnych. W przewrotnym świecie Blood Bowla nawet najpotężniejszy mocarz, wspierany przez 5 kolegów, może (teoretycznie) polec w starciu z Warhammerowym odpowiednikiem anemicznego mola książkowego, a następnie kojfnąć wskutek odniesionych obrażeń. Oczywiście statystyka i rachunek prawdopodobieństwa zawsze będą stać po stronie lepszego stratega, jednak zdarzają się momenty, w których wyrzucenie komputera bądź konsoli przez okno będzie jawić się jako jedyna alternatywa dla popadnięcia w obłęd. Pierwiastek losowości w postaci kapryśności Nuffle’a jest jednak nieodłącznym elementem gry, a świadomość możliwości odwrócenia najbardziej nawet beznadziejnej sytuacji podnosi adrenalinę aż do samego końca meczu. Przy odrobinie dystansu i doświadczenia da się jednak reagować na niepowodzenia w racjonalny sposób, komentując z przeciwnikiem absurdalność niektórych wydarzeń. Absurdalności zresztą nie brakuje, zwłaszcza gdy spotkają się drużyny o odmiennych “poziomach mocy” - celem zniwelowania różnic trener słabszej drużyny otrzymuje możliwość wynajęcia niezwykle potężnych graczy, wykupienia dodatkowego aptekarza czy ponownego rzucenia kością, bądź najęcia usług podróżującego maga.
A skoro już poruszyliśmy temat frustracji - kwestią sporną od zawsze jest bilans pomiędzy poszczególnymi rasami. Rasy oczywiście nie są sobie równe, jednak w zauważalny sposób brylują w odpowiednich sobie dziedzinach. Najlepszym rozwiązaniem będzie więc zapoznanie się z uniwersalnymi ludźmi, a następnie wybranie drużyny odpowiadającej naszemu stylowi rozgrywki - w końcu ciężko oczekiwać od delikatnych Elfów efektywności w brutalnej bitce. Różnice w skuteczności drużyn zależą również w dużej mierze od poziomu rozwoju zawodników oraz stadium rozgrywanych zawodów. Wystarczy zajrzeć na oficjalne forum dyskusyjne gry, by znaleźć tematy pełne graczy narzekających na niemalże każdą dostępną w grze rasę - być może to właśnie wyznacznik dobrego balansu?
Podsumowując, Blood Bowl 2 to bardzo udana adaptacja kultowej strategii, która mimo wszystkich swoich zalet nie jest pozbawiona zauważalnych wad. Nie jest to zdecydowanie gra dla każdego, a wśród zainteresowanych wątpliwości mogą budzić decyzję podejmowane przez developerów z Cyanide (niewielka ilość dostępnych ras, kampania w formie rozwlekłego samouczka...) i drobne niedociągnięcia, które (miejmy nadzieję) zostaną wyeliminowane w najbliższej przyszłości. Jeśli jednak podobała ci się poprzednia wersja gry, bądź po przeczytaniu powyższej recenzji widzisz siebie w splamionych krwią i potem butach trenera Blood Bowl, to warto poświęcić tej grze swój czas, pieniądze i zdrowie psychiczne. Pytanie tylko, kiedy doczekamy się kolejnego, wzbogaconego wydania...
Dobra |
Grafika: Blood Bowl w odświeżonej szacie graficznej wygląda i rusza się świetnie, chociaż brakuje większej ilości animacji oraz możliwości daleko idącej personalizacji graczy. |
Dobry |
Dźwięk: Warstwa audio jest bardzo kompetentna, chociaż irytują powtarzające się kwestie komentatorów. |
Świetna |
Grywalność: Dokładnie to, czego można było się spodziewać - Blood Bowl w całej okazałości. Solidny system obudowano nieco monotonną kampanią oraz rozbudowaną warstwą wieloosobową. |
Genialne |
Pomysł i założenia: Połączenie sportu, realiów fantasy i mechaniki znanej ze strategii to iście wybuchowa mieszanka. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Odnowiony Interfejs i system powtórek to ważne usprawnienia, ułatwiające czerpanie przyjemności z gry. |
Słowo na koniec: Blood Bowl 2 to niepozornie głęboka i charakterna produkcja, której do pełni szczęścia brakuje nieco zawartości i szlifu. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler