„Kosmiczna przygodówka” – brzmi jak opis gry, która została oceniona przynajmniej na 9/10. A to tylko prawdopodobny frazes z pudełka reklamującego J.U.L.I.A.: Among the Stars. Sama produkcja zasługuje na nieco mniej punktów, ale do tego jeszcze dojdziemy.
J.U.L.I.A.: Among the Stars opowiada historię 35-letniej pani astrobiolog, Rachel Manners. Wraz z grupą naukowców wyruszyła na podbój wszechświata, ale jak zwykle coś poszło nie tak. Koniec końców Ziemia uległa destrukcji, a jedynym znanym nam homo sapiens jesteśmy my. Wraz ze sztuczną inteligencją – tytułową J.U.L.I.Ą. – oraz łazikiem terenowym (również inteligentnym) – Mobotem – przeszukujemy wszechświat w poszukiwaniu ratunku.
Dzieło studia CBE Software łączy w sobie kilka elementów oraz charakterystycznych cech różnych produkcji. Jest to przede wszystkim coś, z czego słyną przygodówki point & click, a więc rozwiązywanie prostych łamigłówek środowiskowych oraz nie bardziej złożona dedukcja – łączenie faktów. Jest tutaj także sporo z nowego Sherlocka Holmesa, który ukaże się na rynku lada moment.
Jednak po kolei. Producenci przygotowali projekty ośmiu zróżnicowanych planet – od kompletnie pustej i pokrytej czerwonym piachem, coś w stylu np. Marsa, przez taką opanowaną przez egzotyczną roślinność, kończąc na kompletnie zlodowaciałej, w stylu naszej Antarktydy. Na każdej z nich mamy coś do zrobienia, jakiś opuszczony budynek do zbadania lub zagadkę do rozwiązania.
Po zebraniu wszelkich informacji, przeczytaniu masy dzienników, przeanalizowaniu np. ubrań denatów lub istotnych przedmiotów (jest specjalna maszyna do tego służąca!) dochodzimy do finalnego etapu rozgrywki – mapy myśli. Dzięki niej układamy fakty w porządku chronologicznym i dochodzimy do właściwych – bądź nie (a finał to boleśnie weryfikuje) – wniosków. Niemalże identyczny patent istnieje w najnowszej odsłonie wirtualnych przygód Sherlocka Holmesa o podtytule Zbrodnia i Kara.
Scenariusz jest relatywnie nieprzewidywalny, jak na tak skonstruowaną produkcję. Patrząc na jej schemat można odnieść wrażenie, że sztywna rama wytworzona przez projektantów (lądowanie, badanie, rozwiązywanie i finał), świadczy o takim samym poziomie fabuły, a tym bardziej jej zakończeniu. J.U.L.I.A.: Among the Stars udowadnia, że można inaczej, że można z fantazją i polotem!
Na pochwałę zasługuje również oprawa audiowizualna. Produkcja napędzana jest przez bardzo wydajny silnik graficzny, który nie dość, że zapewnia naprawdę ładną i przyzwoitą, jak na dzisiejsze standardy, grafikę, to również ma niskie wymagania sprzętowe. Do odpalenia „rozszerzonej edycji J.U.L.I.I.” (wszak w zeszłym roku, jak zapewne pamiętacie, ukazała się pierwsza wersja gry, bez podtytułu) wystarczy prosty, wygrzebany wręcz ze śmietnika, komputer z 1 GB pamięci RAM. Kawał roboty odwalają statyczne tła oraz gra świateł.
Jeśli ktoś nie widział pierwotnej wersji gprodukcji... niech zatem się za nią w życiu nie zabiera. Edycja z podtytułem Among the Stars to praktycznie to samo, tylko że z lepszą grafiką, dźwiękiem oraz interfejsem – czytelniejszym, bardziej przejrzystym i w ogóle lepszym! No i po prostu jest świetną produkcją!
Grafika:
Na wyróżnienie zasługują całkiem ładne tła. Gra świateł również dodaje pożądanego efektu, choć na statycznych elementach to nic niezwykłego.
Dobry
Dźwięk:
Oprawa dźwiękowa jest świetnym uzupełnieniem statycznej, wolniejszej akcji.
Dobra
Grywalność:
Rozgrywka pod koniec staje się nieco trudna, ale ciągle jest na przyzwoitym poziomie.
Dobre
Pomysł i założenia:
Among the Stars można nazwać "edycją rozszerzoną" J.U.L.I.I, którą udostępniono w 2012 roku. Niemniej jednak obie wersje to niebo a ziemia, z przewagą nowej edycji.
Dobra
Interakcja i fizyka:
Typowy point & click.
Słowo na koniec:
J.U.L.I.A.: Among the Stars nie jest najlepszym reprezentantem gatunku gier przygodowych, niemniej jednak zasługuje na uznanie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler