The Last Door (PC)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

The Last Door (PC) - recenzja gry


@ 13.07.2013, 11:46
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Ostatnie Drzwi, bo tak brzmi polski tytuł tej gry, to dosłownie ostatnie drzwi. Przed czym? Przed wzbranianiem się, że stare, dobre czasy już nie powrócą, a wraz z nimi – wspaniałe przygodówki.

Ostatnie Drzwi, bo tak brzmi polski tytuł tej gry, to dosłownie ostatnie drzwi. Przed czym? Przed wzbranianiem się, że stare, dobre czasy już nie powrócą, a wraz z nimi – wspaniałe przygodówki. Rozpikselowana grafika, niepowtarzalna atmosfera, wiecie - coś takiego, co tylko starszyzna nazwie „wspaniałym okresem”. Mimo wszystko moda na wznawianie/nawiązywanie do klasyków gatunku ciągle jest na fali. Wraz z nią wspaniałe dzieła, w dużej mierze z rodzaju indie. I jeśli tego chcesz, czy nie – również i Ciebie dopadnie taka produkcja. Mnie złapała.



Nic nie zwiastowało, że niezależne hiszpańskie studio – The Game Kitchen – stworzy coś takiego. Coś takiego przez duże T. Ich epizodyczna przygodówka z elementami grozy wprost z prozy H.P. Lovecrafta wyszła – co tu dużo mówić – wprost genialnie! Do tej pory szerszej publiczności (czytaj: za darmo) udostępniono tylko pierwszą część przygód tajemniczego bohatera, by zaś cieszyć się drugą należy wyłożyć nieco grosza na powstanie trzeciej. Nie jest to wcale mała sumka, albowiem deweloperzy potrzebują aż 10 tysięcy euro na stworzenie kolejnego epizodu.

The Last Door jest relatywnie inne, niż widziane do tej pory nie tylko przygodówki. Raz, że od całej puli dobrych gier odróżnia ją nietypowa oprawa graficzna: wyłącznie pixele wielkości ziaren grochu. Nie wyobrażam sobie hiszpańskiego dzieła w innych kolorach/jakości obrazu aniżeli klasycznych, kanciastych i przeogromnych kwadratach. Tutaj sprawdza się to – dosłownie – strasznie dobrze. Horror w tak oszczędnym wydaniu pobudza do działania wyobraźnię, a dobrze wiemy, jak zmyślnie nasz mózg potrafi dopowiadać sobie wszelkie wątki.

The Last Door (PC)

Historia zaczyna się po prostu fantastycznie. Stoimy na strychu, obok nas spoczywa lina i krzesło. Na szczęście to nie nasz prawdziwy bohater chce zakończyć żywota, niemniej jednak i tak kilkunastosekundowy fragment, gdzie powoli szykujemy się do egzekucji (każda czynność taka jak zebranie sznura, podstawienie krzesła itd. po zakończeniu okraszona jest dosyć dramatycznymi, acz oszczędnymi, wyznaniami jegomościa – efekt jest piorunujący) już na samym początku w kapitalny sposób przygotowuje grającego do tego, czego ma się w dalszych etapach spodziewać. Na mnie zrobiło to niesamowite wrażenie i postawiło w przekonaniu, że nie będę szczędził grosza i wyjmę kilka monet z sakwy żeby wesprzeć twórców. Po tej sekwencji przenoszeni jesteśmy w skórę już faktycznego protagonisty – bliżej nieznanego przyjaciela pewnego człowieka z czasów uniwersyteckich. Na jego zaproszenie trafiamy do pokaźnych rozmiarów rezydencji. I wtenczas wiemy, że nie będzie to przyjemne spotkanie przy herbatce i ciasteczku.

The Last Door (PC)

Akcja ma miejsce w XIX wieku – a dokładniej w 1891 roku – w południowej Anglii. Już sam fakt umieszczenia pola działań w takim okresie i miejscu na tyle pobudza szare komórki, by wiedzieć, że z pewnością scenariusz będzie niebanalny, a my sami upajać się będziemy przedstawioną opowieścią. W rzeczy samej – tak właśnie jest. Jak nigdy pochłaniałem każdy kęs zaserwowanej przez The Game Kitchen fabuły, poiłem oczy wszelkimi listami pełniącymi istotny element tej układanki, wręcz pochłaniałem aranżacje wnętrz budynków i nie mogłem wyjść z podziwu.


Screeny z The Last Door (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosUxon   @   20:29, 15.07.2013
Kapitalna gra, tak dołującego i przygnębiającego klimatu nie poczułem od czasu Silent Hill 3 (choć to zupełnie inna bajka). W zupełności się zgadzam z recenzją i nie mogę doczekać kontynuacji. Ale uważajcie, tę depresyjną atmosferę bierzecie na własne ryzyko;)