Trochę niefortunny wydaje się też poziom trudności, chyba nieco wyższy niż w Dead Island. Wiąże się to między innymi właśnie z niezbyt dopracowanym systemem walki wręcz, który utrudnia bitki i niepotrzebnie frustruje potencjalnego gracza. Wprawdzie gdy już do naszych dłoni trafi broń palna, karta mocno się odwróci, ale śmiertelność bohatera nadal może wprawiać w lekką złość.

W Riptide znalazło się jeszcze kilka nowych pomysłów, o których należy wspomnieć, choć te nie mają większego znaczenia dla przebiegu gry. Przede wszystkim rzuca się w oczy konieczność obrony naszych baz wypadowych przed atakami hord zarażonych (postęp fabuły narzuci nam tego typu sytuacje). Wiąże się to więc np. z rozstawieniem min wokół placówki, zabezpieczeniem siatkami wejść, czy z rozłożeniem ciężkich karabinów maszynowych (z tych sobie nawet postrzelamy). Fajna rzecz, choć na dobrą sprawę nie mamy w tym zakresie zbyt wielkiej swobody. Ponadto wykonamy bardzo proste zadanka, dzięki którym wzrośnie wartość bojowa współtowarzyszy (to również nie stanowi niczego znaczącego). Oczywiście skonstruujemy przy tym nowe bronie, znajdziemy garść nowych przedmiotów, itp. Takie niezbyt nadzwyczajne dodatki, minimalnie wpływające na postrzeganie produkcji.



Dead Island było zorientowane na tryb kooperacji i tak samo jest w przypadku Riptide. Program informuje nas o innych graczach, z którymi w dowolnym momencie będziemy mogli podjąć współpracę i ramię w ramię stanąć w szranki z bestiami. To nadal mocna strona gry - pod warunkiem, że lubicie współdziałać z innymi osobnikami. Może szkoda tylko, że nie przystosowano rozgrywki troszkę bardziej dla ludzi, którzy grać jednak wolą samodzielnie.

Wizualnie raczej nie można odnotować szczególnego postępu względem poprzednika, ale Riptide dalej wygląda ładnie i barwnie, przy stosunkowo niewielkich wymaganiach sprzętowych. Trochę natomiast szkoda, że Techland niemal całkowicie zlekceważył kwestię fizyki otoczenia. Już wcześniej nie stała na zbyt wysokim poziomie, a teraz zdaje się być jeszcze mniej widoczna. Nic nie można przestawić, mało co rozwalić… mogło być lepiej. Wdało się też kilka usterek technicznych, np. w postaci wyświetlania się dwóch kursorów jednocześnie, czy problemu z wyświetlaniem mapy i znaczników. Natomiast złego słowa nie można powiedzieć o udźwiękowieniu. Warstwa audio to niezła liga, a zabawę uprzyjemniają ładne kompozycje muzyczne. Nieźle wypada w tym dubbing.

Reasumując, nowa odsłona Dead Island jest produkcją dobrą, choć mogącą nieco rozczarować graczy, którzy oczekiwali większej dozy nowości. Riptide cechuje się fajnym klimatem i, mimo wszystko, dość wciągającą rozgrywką, choć nie jest to już ten sam poziom doznań, co w przypadku pierwowzoru. Wynika to chyba z tego, że Dead Island już dwa lata temu lekko wyeksploatował swoją formułę, a Riptide nie wnosi na tyle dużo nowości, by rozgrywkę wyraźnie odświeżyć. Nie poprawiono też niedoróbek i kilku wątpliwych rozwiązań. Wciąż jednak jest to dzieło dobre, którego Techland absolutnie nie musi się wstydzić. Po prostu dało się wycisnąć z tego projektu trochę więcej.