Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku (PC)

ObserwujMam (271)Gram (75)Ukończone (97)Kupię (21)

Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku (PC) - recenzja gry


@ 10.11.2004, 00:00
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Seria Medal Of Honor znana jest chyba każdemu, kto lubi grać w gry FPP. Pierwsza jej część nosiła podtytuł Allied Assault i wprowadziła nas w wir wojny z Niemcami.

Seria Medal Of Honor znana jest chyba każdemu, kto lubi grać w gry FPP. Pierwsza jej część nosiła podtytuł Allied Assault i wprowadziła nas w wir wojny z Niemcami. Była produkcją bardzo nowatorską pod wieloma względami, a szczególne wrażenie, jak na czasy, w których została wydana, robił fakt, iż gracz nie był osamotniony w swej walce o wolność. Dookoła biegała cała chmara żołnierzy, którzy tak, jak on mieli swoje cele i zadania. Dawało to poczucie, że gramy z żywymi ludźmi, co tylko potęgowało doznania. Kolejnymi dużymi atutami była grafika, dźwięk oraz ogromna grywalność. Misje wykonane były w tak niesamowity sposób, że nie można było się nudzić.

Po jakimś czasie od ukazania się podstawki, Electronic Arts wydał pierwszy dodatek zatytułowany Spearhead. Nie wnosił on w zasadzie nic nowego oprócz kilku dodatkowych misji. Po Spearhead nadeszła kolej na Breakthrough, kolejne skromne rozszerzenie, w którym prócz kilku zadań nie było nic nowego. Przełomem w serii miała być dopiero gra zatytułowana Medal Of Honor: Pacific Assault - nie jakiś tam dodatek, ale pełnoprawna kontynuacja. Sprawdźmy zatem, czy warto było na nią czekać.

Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku (PC)
Medal Of Honor: Pacific Assault, jak wskazuje tytuł, toczy się wokół frontu Pacyfiku. Jako Tommy Conlin, wraz z żołnierzami naszego oddziału, będziemy musieli wziąć udział w jednych z największych bitew Drugiej Wojny Światowej, a zabawę zaczynamy na łodzi u wybrzeży Tarawy. Jest rok 1944, przygotowujemy się do inwazji na plażę. Potężne pancerniki ostrzeliwują brzeg, aby pozbyć się jak największej ilości wrogich jednostek i przygotować teren do desantu piechoty morskiej. Huk, jaki rozchodzi się ponad wodą, sprawia, że z ogromnym trudem słyszymy co mówią koledzy z oddziału. Po kilku chwilach zaczyna się piekło. Łódź, na której płynęliśmy zostaje trafiona i wraz z całą ekipą jesteśmy zmuszeni do ruszenia w stronę brzegu na piechotę. Brodząc w lodowatej wodzie, staramy się być bezustannie poza zasięgiem ostrzału wroga. Z każdej strony osaczeni jesteśmy pływającymi ciałami poległych. Po kilku najdłuższych minutach swojego życia, udaje nam się jednak znaleźć schronienie pod pomostem. Stamtąd wraz z resztą oddziału próbujemy odeprzeć przeważające siły wroga. Niestety zostajemy trafieni granatem... tutaj gra się urywa.

W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakiś błąd gdyż ginę i nie mogę nic zrobić. Po kilku sekunda okazało się, że gra zrobiona jest w formie filmu wojennego i wydarzenia, które widziałem dopiero nastąpią. Akcja przeskakuje w czasie do momentu, w którym Conlin po raz pierwszy stawia stopę w bazie piechoty morskiej. Pierwsza misja to krótki trening, który nauczy nas podstaw gry. Poznamy technikę strzelania, rzucania granatami, pokonywania przeszkód i wydawania prostych rozkazów skrzydłowym. Po ukończeniu treningu zostajemy przeniesieni do bazy Pearl Harbor, a podczas jej zwiedzania zaskakują nas wojska japońskiego Imperium. Samoloty nadlatują z każdej strony, zatapiają stojące w porcie i niespodziewające się ataku statki. Nasz przewodnik bardzo szybko zawozi nas w kierunku największej zadymy, a tam zaczyna się pierwsze nasza misja. Biegnąc po bombardowanym nabrzeżu portowym musimy jak najszybciej dostać się do małego statku i przejąć na nim kontrolę nad działkiem. Kiedy dobiegamy do celu zaczyna się najwspanialsza bitwa, jaką kiedykolwiek miałem przyjemność zobaczyć na ekranie komputera. Pływając małą jednostką wojenną musimy ostrzeliwać nadlatujące z każdej strony wrogie samoloty. Oczywiście nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż w porcie stoją potężne pancerniki, które musimy omijać. W pewnym momencie jeden z pancerników zostaje poważnie uszkodzony i zaczyna tonąć. To, co ukazało się moim oczom po prostu przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Misja w Pearl Harbor wbija w fotel, wykonana jest wręcz genialnie, a to jeszcze nie wszystko. Po kilku chwilach pływania i chronienia pancerników, zauważamy że jeden ze statków niebezpiecznie przechyla się na jedną z burt, a w środku słychać krzyki żołnierzy. Conlin postanawia wkroczyć na pokład i uratować jak największą liczbę marynarzy. Czy mu się to uda? No cóż to będzie zależało już tylko i wyłącznie od was i waszych umiejętności.

Kolejne misje w jakich nasz bohater będzie brał udział będą równie efektowne i niebezpieczne, choć nie zawsze będzie otaczało go pole bitwy. Czasem znajdziemy się też w dżungli. Las w grze zrobiony jest bardzo dobrze. Ponad ziemią unosi się lekka mgła, zewsząd słychać odgłosy szeleszczących liści oraz okrzyki zwierząt. Gęsta szata roślinna w dość znaczący sposób utrudnia identyfikowanie wrogów, a w rezultacie, czasem ustrzelimy tylko stado ptaków, a nie wrogą jednostkę. Nie będę jednak wyjawiał jak wygląda kolejna misja w grze, gdyż po takim wstępie za pewne każdy będzie chciał się przekonać samodzielnie.

Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku (PC)
Fabuła i grywalność w grach są najważniejsze, lecz oczywiście istnieje wiele innych elementów, które znacząco wpływają na przyjemność jaką czerpiemy z rozgrywki. Bardzo ważnym elementem każdej produkcji jest grafika. Medal Of Honor: Pacific Assault wykonano pod tym względem bardzo dobrze. Projekt działa na zupełnie nowym silniku graficznym, wzbogaconym o wiele niedostępnych wcześniej efektów specjalnych. Mamy więc takie bajery, jak: rozmycie ekranu zwane motion blurr, które ma miejsce np. podczas wybuchu granatu, postrzału, lub gdy przez dłuższy czas strzelamy z jakiegoś stacjonarnego działka lub karabinu. Kolejnym usprawnieniem w silniku graficznym jest wykorzystanie efektów generowanych przez jednostki cieniowania pixeli i wertexów, dzięki którym dym, ogień wybuchy oraz woda są bardzo realistyczne. Modele postaci, ich animacja oraz teren, po którym będziemy się poruszać - wszystko to także wykonane jest bardzo dobrze i znacząco wpływa na przyjemność płynącą z rozgrywki.

Oprócz grafiki duże znaczenie ma też dźwięk. Muzyka i efekty specjalne, podobnie jak w przypadku oprawy wizualnej, stoją na wysokim poziomie. Muzyka podkreśla chwile napięcia, sprawia że przez cały czas czujemy złowrogi klimat towarzyszący grze. Immersję pogłębiają też efekty specjalne oraz głosy postaci. W zasadzie nie ma się do czego przyczepić.

Podsumowując, spodziewałem się bardzo dobrej gry i taką otrzymałem. Wszystkie elementy Medal Of Honor: Pacific Assault wykonane są bardzo dobrze i autorom naprawdę należą się gromkie brawa. Niestety, pomimo tego że gra jest naprawdę dobra, ma kilka wad. Wczytywanie poziomów trwa zdecydowanie za długo, często widzimy też doczytywanie w trakcie trwania misji. Wpływa to niekorzystnie na odbiór wydarzeń, albowiem wybia nas z rytmu, niszcząc poczucie uczestnictwa w obserwowanych wydarzeniach. Kolejnym dość poważnym błędem w grze jest fakt, iż nie można wrzucić granatu do wiejskich chat w lesie. Przelatuje one przez chałupę, jakby nie miał żadnej ściany na drodze, co lekko utrudnia wykurzanie wrogów, siedzących za karabinkiem maszynowym i prujących do wszystkiego co się rusza. Podobnych drobnostek jest jeszcze kilka, ale sądzę, że będziecie je w stanie przeboleć, bo ogólnie rzecz ujmując mamy do czynienia z solidną, grywalną i wciągającą produkcją. A że nie idealną? Cóż, chyba takowych nie ma.


Długość gry wg redakcji:
5h
Długość gry wg czytelników:
25h 16min

oceny graczy
Genialna Grafika:
Imponujące projekty poziomów, świetne modele postaci i sugestywne efekty specjalne - pełen profesjonalizm.
Genialny Dźwięk:
Tutaj również nie sposób znaleźć niedociągnięcia. Wszystkie odgłosy pogłębiają klimat, przykuwając nas do ekranu monitora.
Genialna Grywalność:
Nie mogłem się oderwać. Zabawy jest Ci tu bez liku.
Genialne Pomysł i założenia:
Niektóre misje zapadną Wam w pamięć na długo. Sama formułka rozgrywki to natomiast nic nowego.
Dobra Interakcja i fizyka:
Czasem coś wysadzimy, ale fizyka w grze jest dość skromna. Na plus można zaliczyć bardzo dobrze zachowującą się broń.
Słowo na koniec:
Jedna z najlepszych strzelanek ostatnich lat. Pewne niedociągnięcia są, ale mimo to grałem z uśmiechem na paszczy.
Werdykt - Genialna gra!
Screeny z Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?