Świat, jaki przyjdzie graczowi przemierzyć w podstawowym scenariuszu i jedynym DLC (The Lost Hobo King, pecetowcy dostali je z urzędu) nie jest ogromny, ale przekiwanie laleczki na drugi koniec lokacji, nierzadko wielopoziomowej, zajmuje kilkadziesiąt sekund. Miejscówki są urodziwe i, podobnie jak cała oprawa, zjawiskowo ładne, co jest zasługą nowoczesnych wodotrysków, jak SSAO. Ucierpiała na tym nieco płynność zabawy, aczkolwiek nie są to problemy istotnie wpływające na komfort rozrywki. Pełne 3D, upodobnienie otoczenia poza mapami na dekoracje z kukiełkowego teatru i specyficzna kreska, jaka rządzi tym światem, po prostu urzekają. W szczegółach dopracowano laleczki, które choć złożonych modeli nie mają (i mieć nie mogą – przecież to dość proste, w miarę regularne bryły), robią wrażenie starannym „malowaniem”, jak i sympatycznym sposobem poruszania, a raczej kiwania się. Ażeby jeszcze bardziej upodobnić grę do teatrzyku, cut-scenki wystylizowano na nieme kino, co ostatnio spotyka się z szerokim aplauzem – wystarczy zerknąć na zwycięzców tegorocznej Oscarowej gali. Stacking nie jest jednak czarno-biały, bo to by zaszkodziło drobiazgowo malowanym, kolorowym laleczkom oraz ich prezentującemu bogatą paletę barw światu. W każdym bądź razie, żadnej mówionej kwestii w grze nie usłyszycie i moim zdaniem wyszło to na dobre, dodając specyficznego czaru produkcji, podobnie jak przygrywająca w tle, znakomicie dopasowana do akcji muzyka, w głównej mierze fortepianowa.
Dynamiczne wymiany ognia, zapierające dech w piersiach pościgi, ucieczki dosłownie sprzed rozpędzonej kosy postaci w kapturze – tego w Stacking nie uświadczycie. Będzie za to nad czym łamać sobie głowę, gdyż to przygodówka w nowoczesnym wydaniu. Charlie sam z siebie nie potrafi właściwie nic poza jednym: przejmowaniem kontroli nad innymi, większymi matrioszkami. I to wystarczy. Zagadki generalnie mają na celu uwolnienie kolejnego brata lub siostry, tudzież utorowanie sobie dalszej drogi, zaś zdecydowana większość z nich posiada kilka rozwiązań, przy czym do posunięcia fabuły naprzód, wystarczy rozgryźć którekolwiek. Klucz stanowi wykorzystywanie umiejętności napotykanych laleczek, zwłaszcza tych unikatowych. Co bardziej wyrafinowane i oderwane od rzeczywistości drogi do celu trudno wykoncypować, ale zawsze można się wspomóc systemem stopniowych podpowiedzi; inaczej poruszamy się kompletnie po omacku, nie wiedząc, co zrobić. Istnieje również wskaźnik nie pozwalający się zgubić, pożyczony z… Dead Space. To, wraz z częstym szukaniem sposobu na zagwozdkę metodą prób i błędów, sprawdzając każdą laleczkę z osobna, stanowi największą bolączkę Stacking. Pewnych wskazówek dostarcza otoczenie, jak również krótkie rozmowy z tymi swoistymi „neutral doll characters”. Tutaj na przeszkodzie może stanąć bariera językowa, gdyż polskich napisów nie przewidziano. Z drugiej strony, słownictwo w grze nie wymaga znajomości narzecza Szekspira na akademickim poziomie, więc każdy, kto angielski zna choć trochę, powinien sobie poradzić.
Świat matrioszek cechuje się świetnym, specyficznym klimatem, choć nie mogę powiedzieć, by pochłaniał bez reszty, bowiem na przeszkodzie stoi właśnie poziom niektórych zagadek i szukanie ich rozwiązania, co czyni gameplay monotonnym kiwaniem się po lokacjach. Bez tego byłby to produkt całkowicie casualowy, w którym pojęcie zagrożenia jest tak odległe, jak codzienność rdzennych Aborygenów dla Ślązaka. Scalakowanie tej gry to nie wyzwanie, a kwestia samozaparcia i kilkunastu godzin (wraz z DLC). Moim zdaniem długość dzieła Tima Schafera jest odpowiednia, zanim ostatecznie zmęczy nieustannym tuptaniem, dochodzi do zakończenia, zresztą naprawdę przyzwoicie zrealizowanego. Do odwiedzonych już lokacji można wracać, by znaleźć inne rozwiązania, poszukać laleczek, a także aktywności, jakie mogą podjąć matrioszki wobec innych przedstawicieli swojej drewnianej rasy, czyli po prostu wykorzystać ileś razy daną umiejętność – przeważnie wyłącznie dla zgrywy. I to w sumie tyle, co dzieło Double Fine Productions ma do zaoferowania. Widoków na kolejne DLC nie ma, ponieważ Shafer zaangażował się już w inny projekt, zaś gra nie przewiduje żadnej sieciowej interakcji, co czyni ją produkcją na jeden jedyny, choć niezapomniany, raz.
Stacking przynosi ze sobą powiew świeżości, którego tak potrzebuje branża gier. Duszno w niej od tworzonych przez kalkę hitów AAA z kolejnymi numerkami, więc za wentylatory muszą robić właśnie gry niezależne. A Tim Schafer dobrze wie, jak nimi zakręcić.
Genialna |
Grafika: Kolorowa, dopracowana, czarująca. |
Genialny |
Dźwięk: Muzyka wyśmienicie rekompensuje brak dialogów. Reszta udźwiękowienia oszczędna za sprawą przyjętej w grze konwencji. |
Świetna |
Grywalność: Poznawanie świata matrioszek początkowo niesamowicie bawi, ale po pewnym czasie daje o sobie znać monotonia rozgrywki. |
Genialne |
Pomysł i założenia: Stacking to dowód, że gry jeszcze potrafią zaskoczyć. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Otoczenie i postaci reagują tylko na z góry przewidziane bodźce. Prawa fizyki stanowią podpowiedź do zagadek, a nie element gry. |
Słowo na koniec: Świat drewnianych laleczek jest niebanalny i po prostu czaruje. Szkoda, że samej rozgrywki bardziej nie dopieszczono, lecz i bez tego Stacking zapada w pamięć. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler