Wyimaginujcie sobie następujący obrazek - dorosły facet bawiący się lalkami. Po minie widać, że czerpie z tego przyjemność, co kilka chwil poparskując ze śmiechu. Najwięcej radochy ma wkładając jedną w drugą. Rany, ale te matrioszki są czadowe! A Wy myśleliście, że co?
Ja tylko dokończyłem dzieła, które rozpoczął Tim Schafer. Dla wielu ludzi jego nazwisko gwarantuje wysoką jakość i biorą w ciemno cokolwiek, czego się ten utalentowany, dobrodusznie wyglądający projektant gier dotknie. Do Midasa jeszcze sporo mu brakuje, bo nie każda szpila mająca kontakt z jego palcami zamienia się w złoto, przynosząc krociowe zyski, lecz wszystkie jak jeden mąż stanowią cząstkę tego człowieka i jego wyobraźni. To swoisty Tim Burton gier, który tworzył postacie i światy oryginalne, ale na swój sposób ciekawe i budzące sympatię – obojętnie, czy była to kraina umarłych, czy cywilizacja heavy metalu. I choć życie po życiu można uznać za oklepane, to niedawno uchwycił za nogi coś, czego jeszcze nie grano – matrioszki.
Te wywodzące się z Rosji zabawki to zupełnie inna bajka niż supernowoczesne umilacze czasu dzieci XXI wieku – nie mają wypełnionych serwomotorami i układami scalonymi brzuszków, a w zasadzie nie mają tam... nic. Nic poza… kolejną matrioszką. I kolejną. I tak aż do momentu, w którym na stole pojawia się znikąd cały rząd laleczek, każda nieco mniejsza od poprzedniej. Właśnie wokół tego motywu Tim Schafer uplótł całe Stacking, które na X360 zagościło już w zeszłym roku, lecz pecetowi gracze dostali je w łapki dopiero niedawno. Odpalając grę lądujemy w świecie tych zabaweczek, stylizowanym na industrialną Anglię przełomu XIX i XX stulecia, oczywiście w pokręconym wydaniu. Tak czy inaczej, pomimo obecności dziwacznych urządzeń i wynalazków, reszta się zgadza: panuje bezwzględny kapitalizm, a bogacze wyzyskują robotników do ostatniego tchu. Jeden z nich, niejaki Baron, poszedł w swej bezduszności jeszcze dalej, zaprzęgając do katorżniczej pracy dzieci. Co to ma do gracza? Bardzo wiele, gdyż rodzeństwo kierowanej przez niego najmniejszej matrioszki świata, dostaje się w niewolę przemysłowca, aby spłacić rodzinne długi. Charliego Blackmore’a, z racji mikrego wzrostu, okrutny los ominął, lecz jak się okazuje, malutka lalka jest po brzegi wypchana mózgownicą i od razu uspokaja zapłakaną matkę kombinując, jak oswobodzić resztę familii.
Wiele tytułów reprezentujących nurt "indie" obdarzono specyficznym poczuciem humoru ich twórców i nie inaczej jest w tym przypadku. Stacking odznacza się jednak słodko-gorzkim smakiem. Śmieszne niekiedy kwestie, zachowania lalek (często nawet żarty niskiego lotu, jak pierdy itd.) i ogólnie cały ich świat skonfrontowano z poważnym przecież motywem dziecięcej niedoli oraz pogoni za pieniądzem. Z drugiej strony, problem jest dosłownie liźnięty, więc w żadnym razie nie ochrzciłbym tej produkcji growym moralitetem mającym drugie dno, nawet biorąc poprawkę na podkreślenie rodziny jako jedności. To po prostu dobra, choć nietypowa rozrywka i trzeba to powiedzieć jasno – nie każdemu się spodoba, lecz to już kwestia osobistych preferencji.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler