Dirian @ 16.12.2012, 13:01
Chwalmy Słońce!
Adam "Dirian" Weber
Grand Theft Auto: Vice City to zdecydowanie jedna z najlepszych gier wideo, w jakie mieliśmy przyjemność zagrać. Produkcja znana z blaszaków i konsol ociekała klimatem, świetną fabułą i doskonale wykreowanymi postaciami.
Grand Theft Auto: Vice City to zdecydowanie jedna z najlepszych gier wideo, w jakie mieliśmy przyjemność zagrać. Produkcja znana z blaszaków i konsol ociekała klimatem, świetną fabułą i doskonale wykreowanymi postaciami. Dzisiaj w ten sam tytuł możemy zagrać na telefonach komórkowych i tabletach. Pytanie tylko, czy aby na pewno warto wracać do Vice City?
Dzieło Rockstar Games opowiada historię Tommy'ego Vercetii, włoskiego mafiozy, który przybywa do Vice City w celu zrealizowania transakcji narkotykowej. Facet ledwo co wyszedł po 15 letniej odsiadce i niemal od razu został rzucony na głęboką wodę. Handel dragami kończy się jednak niepowodzeniem, nabywcy otrzymują kilka kulek od zamaskowanych sprawców, dragi zostają skradzione, a Tommy cudem ratuje życie. Chwilę później zgłasza się do niego szef - Sonny Forelli - pragnący zwrotu kasy. "That was my money Tommy!", krzyczy przez słuchawkę telefonu, a dla spłukanego włoskiego gangstera staje się jasne, że musi jakoś wydostać się z tej piekielnie kiepskiej sytuacji.
Tak zaczyna się nasza przygoda z GTA: Vice City 10th Anniversary. Mógłbym opisywać poszczególne elementy mechaniki, ale nie ma sensu powtarzać się, czy na siłę próbować odkryć coś na nowo, czego w Grand Theft Auto na sprzęt mobilny nie znajdziemy – to dokładnie ta sama gra, która 10 lat temu bawiła nas na PlayStation 2, a nieco później na pecetach. Dlatego, jeżeli jakimś cudem w nią nie graliście, a chcielibyście wiedzieć z czym to się je, odsyłam do recenzji wersji pecetowej.
My tymczasem skupmy się na jakości portu. Trzeba przyznać, że Rockstar przenosząc poczciwe Vice City na komórki spisał się co najwyżej poprawnie. Tytuł został, zgodnie z obietnicami, odpowiednio zoptymalizowany i podczas rozgrywki nie zauważyłem większych spadków płynności. Posiadacze słabszego sprzętu mogą dostosować jakość oprawy wizualnej, czy też odległość generowanych obiektów. Sprawa jest jasna – jeżeli GTA III działało Wam bez problemu, to i z odpaleniem bohatera poniższego tekstu nie będziecie mieli problemów.
Niestety znacznie gorzej wypada sterowanie, przez co rozgrywka mocno kuleje. Pojazdy prowadzi się kiepsko - zupełnie brakuje precyzji i wyczucia, jakie towarzyszyły wersji pecetowej. Długo nie mogłem przyzwyczaić się do jazdy za kółkiem, co przełożyło się na setki rozjechanych przechodniów i tysiące stłuczek. Rockstar dał nam do dyspozycji trzy możliwości – kierowanie za pomocą wirtualnego analoga, strzałek i akcelerometru. Żadna z nich nie zapewnia jednak odpowiedniego wyczucia, a nawet po kilkunastu godzinach zabawy nie nauczyłem się porządnie prowadzić wozu, co skutkowało koniecznością wielokrotnego powtarzania różnych misji, a i momentami miałem ochotę rzucić telefonem o ścianę. Nie tak powinno to wyglądać.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler