Idąc dalej tropem sterowania, również strzelanie pozostawia wiele do życzenia. Auto-celowanie nie działa zbyt sprawnie, a po jego wyłączeniu jest jeszcze gorzej. Równie wielkie zastrzeżenia można mieć do pracy kamery, która w niespodziewanych momentach potrafi zaszaleć. Powyższe niedociągnięcia przekładają się na to, że rozgrywka potrafi być frustrująca, a misje, gdzie pokaźne strzelaniny grają pierwsze skrzypce, są niepotrzebnie utrudnione. Ponadto w Vice City 10th Anniversary roi się od wszelakiej maści bugów, takich jak przenikające tekstury, znikające elementy otoczenia, czy dziwne wpadki, generowane przez silnik fizyczny. Raz zdarzyło mi się zablokować... schodząc po schodach. Tommy nagle zatrzymał się w miejscu, ani myśląc o tym żeby się ruszyć. Nie obyło się bez ponownego włączenia gry.
Pytanie tylko, do kogo kierować pretensje? Na pewno należy zbesztać Rockstar za liczne błędy, jakie przejawiają się niemal non stop. Czasu mieli sporo, gra została zapowiedziana na miesiąc przed premierą, więc wcześniej mogli spokojnie pracować nad solidnym doszlifowaniem tytułu. Nieco inaczej sprawa wygląda w wypadku sterowania – tutaj firma może tłumaczyć się ograniczaniami niesionymi przez dotykowe ekrany, gdzie ciężko o maksymalną precyzję. Stare przysłowie mówi jednak – jeżeli coś robisz, rób to dobrze, albo nie rób tego wcale.
Pomijając kwestię topornego sterowania, mobilne Vice City potrafi zachwycić. Sporej wielkości miasto przeniesione na ekrany telefonów to coś, co warto podziwiać i wspominać dawne czasy, gdy te same ulice odwiedzaliśmy na starym kineskopowym telewizorze. Niemniej, odniosłem niezbyt fajne uczucie, że gra straciła nieco na klimacie. Być może to ja się starzeję, ale mobilna wersja nie bawi mnie już tak świetnie, jak jej "większy" odpowiednik. Zdziwiło mnie to o tyle, że mocno wyczekiwałem tego portu, a tu nagle, już po kilku godzinach zabawy odrzuciło mnie od ekranu i niespieszno było mi do niego wracać.
Oprawa wizualna nie zachwyca. Kanciate tekstury pamiętają dawne czasy, a na naszych przenośnych zabawkach graliśmy w sporo ładniejszych tytułów, choć trzeba wziąć poprawkę na to, że nie mogą one równać się wielkością z GTA. Twórcy obiecywali poprawione modele postaci czy ulepszone oświetlenie, ale ciężko mi było dopatrzyć się tych elementów. Jasne, jest tu kilka efektownych momentów, jak choćby zachód słońca nad wodą czy blask kolorowych neonów po zmierzchu, ale na dłuższą metę nie ma się czym zachwycać. Zupełnie odwrotnie wypada genialny soundtrack, bogaty w masę kultowych hitów lat 80', z kawałkami Laury Branigan, Wan Chung czy Michaela Jacksona na czele. Wierzcie mi, lub nie, ale wielokrotnie zamiast wykonywać dalszą część misji, siedziałem sobie w furze i słuchałem muzyki.
Zbliżając się do końca, na myśl przychodzi mi tylko jeden wniosek - Grand Theft Auto: Vice City 10th Anniversary zawiodło. Oczekiwałem świetnego powrotu do wirtualnych, różowych lat 80-tych, przy których spędziłem kilkaset godzin swego życia, a tymczasem na moją głowę polano kubek zimnej wody. Rockstar oddało w nasze łapska świetny fabularnie i ogromnie rozbudowany tytuł, którego największą bolączką jest irytujące sterowanie, odbierające całą przyjemność z rozgrywki. Szkoda że tak to wygląda, ale jednocześnie jest to dobra lekcja na przyszłość, z której jasno wynika, że fizyczne przyciski wciąż pod wieloma względami górują nad dotykowymi ekranami.
Dobra |
Grafika: Jest nieźle, ale ciężko nazwać grę piękną. |
Genialny |
Dźwięk: Genialny i bardzo klimatyczny soundtrack plus świetna gra aktorska - to jedne z lepszych audio w historii gier. |
Dobra |
Grywalność: Mogło być super, ale niewygodne i mało precyzyjne sterowanie odbiera przyjemność płynącą z rozgrywki. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Swego czasu Vice City było hiciorem, a dzisiaj możemy podziwiać wszystko to, co bawiło nas dawniej, na ekranach swoich telefonów. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Możemy dewastować masę rzeczy, ale niekiedy fizyka potrafi płatać figle. |
Słowo na koniec: Grand Theft Auto: Vice City 10th Anniversary nie jest tytułem, który można z czystym sumieniem polecić. Z jednej strony produkcja jest genialna i robi oszałamiające wrażenie, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że to tytuł na telefony, z drugiej - czar pryska, gdy zasiądziemy do rozgrywki, zdewastowanej przez kiepskie sterowanie. Jeżeli koniecznie chcecie powrócić do Vice City, to zróbcie to na pecetach lub sięgnijcie po świetne Vice City Stories. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler