Historia w drugim KotORze jest znacznie mroczniejsza i z pewnych względów mniej oczywista od tej z pierwszej części. Twórcy starali się przekazać graczom, że niekoniecznie postępując dobrze otrzymamy pozytywny skutek. Nasi towarzysze mają swoje tajemnice, które skrzętnie ukrywają, więc trudno ich ocenić. Nigdy nie możemy być pewni czy któryś z nich nie wbije nam miecza świetlnego w plecy. ;) Dialogi są świetne, a fajnym smaczkiem jest to, iż przed dobór odpowiedniej kwestii możemy obniżyć statystyki oponenta, choć o ile pamiętam spotkałem się z tym tylko raz.
Mechanika rozgrywki wygląda dość podobnie do pierwszej części, nie wiem czy są jakieś większe zmiany. Choreografia starć z mieczami świetlnymi nadal robi wrażenie. Także i tutaj walki są nieco zbyt proste i wystarczy jedna moc (Burza Mocy), by gromić niemal wszystkich. The Sith Lords rozpocząłem na normalnym poziomie trudności, jakieś 10 godzin później przełączyłem na trudny i tak grałem już do końca by w ostatnim starciu powrócić do normala, bo ostatnia walka jest stosunkowo ciężka. Głównie trzeba liczyć szczęśliwe potoczenie się wirtualnych kości, jak to w erpegach bywa. I nie przypisuję tego jako wady. Po prostu już tak jest.
KotORowi 2 daję 8+/10, jedno oczko mniej niż pierwszej części, głównie dlatego, bo widać, iż część zawartości została wycięta. Na szczęście grałem w Restored Content Moda który część tej zawartości przywraca. Ale i tak tu i ówdzie widać cięcia. Zabrakło też takiego pier$%#nięcia jak w "jedynce", bo końcówki The Sith Lords domyśliłem się już na początku.
ukryty tekst, kliknij aby zobaczyćJakoś od początku przeczuwałem, że Kreia będzie głównym przeciwnikiem w grze.