FALLOUT 3
ZMARNOWANY POTENCJAŁ[/b:306f56e086]
Niestety FALLOUT 3 to nie kolejna część kultowej serii Fallout, tylko marna "strzelanka" w Falloutowym świecie, okrojona do maksimum, na dodatek słabo udająca strategię.
Nie winię redakcji czasopism i magazynów, które dobrze piszę o tej pozycji. Współpracując od lat z wydawcami gier i czerpiąc finansowe korzyści z reklamy, nie mają większego wyboru, jak tylko pójść za głosem - nie serca bynajmniej - promocji.
W moim odczuciu twórcom gry Fallout 3 należy się solidna nagana!
W pierwowzorze dużą rolę odgrywały punkty akcji, które "wydawało się" na wykonywanie różnych czynności podczas swojej tury gry. Tury i punkty akcji to była istota strategiczności tej gry.
W Fallout 3 tak zwane punkty akcji to w istocie ilość automatycznych strzałów jakie można ustalić w trybie pauzy. Nie ma to żadnego przełożenia na czas rozgrywki, a prowadzi jedynie do absurdalnej sytuacji, która wymusza na przykład chowanie się za osłoną i nudne czekanie lub ucieczkę w celu "naładowania się" paska punktów akcji. Po wyczerpaniu punktów można dalej strzelać ale mierząc w przeciwników samodzielnie, jak ma to miejsce w zwykłych strzelankach. Ze strategią rozgrywka nie ma nic wspólnego - celowanie opłaca się praktycznie wyłącznie w jedną cześć ciała (w głowę). Reszta to już pseudo-strategia wyeksploatowana do granic przyzwoitości w grach typu first person shooter. Na domiar złego gracz katowany jest spowolnionymi sekwencjami niszczenia przeciwników, które szybko się nudzą. Opatrzone stają się wręcz uciążliwe. Efekciarstwo uśmiercania jest maksymalnie przesadzone - przeciwnicy rozpadają się na kawałki jak porcelana. Żal serce ściska ze względu na brak realizmu - jeden strzał z pistoletu w głowę, może wywołać odpadnięcie ręki i nogi albo całkowite "rozsypanie się" przeciwnika na kawałki. Animacja tego jest po prostu beznadziejna - w ułamku sekundy ciało wroga "pęka" i rozpada się po okolicy. Na dodatek typów przeciwników w grze jest dość niewielu i przedstawiciele każdego z nich prawie (albo wręcz wcale) nie różnią się między sobą, przez co powtarzalność jest podniesiona do drugiej potęgi. Jednym słowem: efekciarska żenada!!!
Liczba przedmiotów jest żałośnie mała. Ich segregacja została mocno spłycona, bo właściwie posiada się tylko ich tekstowe odwzorowanie. Nie ma więc "radochy" ze zbieractwa, bo zamiast atrakcyjnych ilustracji, mamy tylko dłuższą listę z tandetnymi, ekstremalnie uproszczonymi podobiznami. Zażywanie większości narkotyków mija się z celem.
Liczba rodzajów broni jest mała, a liczba użytecznego ekwipunku bojowego, to już w ogóle zaledwie kilka sztuk. Także tutaj nie zabrakło absurdu w postaci wyrzutni mini-atomówek.
Interakcja z otoczeniem ogranicza się do otwierania szafek i skrzyń, włamywania do terminali oraz otwierania drzwi wytrychem. Po 10 latach nic się nie zmieniło! Nie można podnieść krzesła i cisnąć nim we wroga. Nie można przewrócić stołu i skryć się za nim przed ostrzałem.
Nazywanie tej gry RPG to zupełne nieporozumienie. Dialogi są koszmarnie nudne. Spośród kilku odpowiedzi w najlepszym razie jedna ma jakikolwiek sens, a pozostałe wydają się jakby dodane na siłę, dla zapełnienie ekranu. Na dobrą sprawę nie ma z kim pogadać, wszyscy bredzą, streszczają się tak bardzo, jak tylko się da. Ograniczenie rozwoju postaci do 20 poziomów jest najlepszym dowodem na to, jak krótka i pozbawiona perspektyw jest rozgrywka.
Grę ktoś śmiał chwalić za minigierki - ich obecność nie jest zła, ale czemu to ma właściwie służyć? Szybki zapis stanu gry przed otwarciem drzwi, sejfu, terminala... w razie porażki odtworzenie, powtórka i tak aż do skutku. Skoro to takie banalne, to po co w ogóle "blokada terminala" po paru nieudanych próbach? Tylko utrudnia życie graczowi, który i tak w końcu uzyskuje pożądany rezultat.
Fabuła. Do bólu nudna, przewidywalna, naiwna (!!!). Wpływ gracza na fabułę tak naprawdę ZEROWY. (Zapisywałem stan gry przed niektórymi "ważnymi" dialogami, co bym nie powiedział, nawet tekst w zupełnej sprzeczności z wątkiem, rezultat jest i tak ten sam - kolejny etap scenariusz MUSI być zrealizowany i koniec). Rzekome X zakończeń to też fikcja, tak naprawdę pojawia się tylko inna animacja końcowa, że byłeś dobry, zły, i jaki jest efekt końcowy; zakończenia nie tyle są różne, co inaczej opisane, bo to czy użyje się filtra z trucizną na mutki, czy nie to dosłownie jedna akcja na samym końcu rozgrywki).
Co do humoru - muszę dodać, że jest i to całkiem sporo. Wystarczy poczytać raporty w terminalach, problemy obsługi w hotelu, jak mieszkańcy różnych lokacji spiskują, motyw zamknięcia ojca w wirtualnym świecie w którym rządzi programista oszołom pod postacią małej dziewczynki, sposoby mordowania mieszkańców tego świata (albo ocalenia - program wirusowy wywołujący zgraję krwiożerczych chiskich żołnierzy). Humoru nie odmawiam tej grze, ale to za mało by się obroniła!
Inteligencja przeciwników żałosna. Nie rzucą granatem żeby cię wypłoszyć z kryjówki tylko maszerują aż wreszcie dotrą po minach pod Twój celownik. Czasem uciekają, ale ich ucieczka jest kompletnie bez sensu bo dostają serię w plecy, a potem nim na dobre schowają się za jakąś osłoną i zmienią strategię, zawracają i znowu na Ciebie biegną na wprost nie zważając na nic.
Polska wersja językowa jest bardzo słaba. Częstokroć lektor mówi co innego, niż głoszą napisy. Poza tym jakość nagrań jest fatalna: nawet w jednym ciągu wypowiedzi są z różną głośnością, co staje się szczególnie irytujące, gdy głos lektora jest nazbyt cichy.
ODBIERZCIE IM PRAWA DO FALLOUTA! ZWŁASZCZA TEMU LANSUJĄCEMY SIĘ KOLEŻCE, KTÓRY BREDZI I ŚMIE ŻĄDAĆ MILIONA DOLARÓW ZA FALLOUT 4. Jeśli wydadzą kolejnego OblivioFallout to robię zbiórkę na płatnego...
Odradzam zakup![/b:306f56e086]
Pozdrawiam,
wierny fan Fallout 1 i 2.