Offline
Próbowałem wciągnąć trylogię Williama Gibsona w klimatach Cyberpunka: Neuromancer, zaczęło się rewelacyjnie, chłonąłem, potem zaczęły się schody i koniec końców porzuciłem knigę na 50 stron przed końcem. Dziwna to pozycja, skrajnie oceniana. Albo jako arcydzieło albo grafomania. Nie rozumiem autora, jego stylu pisania, straszne skróty myślowe, przeskoki z wątku do wątku. Czytając z uwagą gubiłem się, co teraz robi bohater, gdzie jest, jaki jest jego cel. No słabo wyszło.
Próbuję teraz Głębię, Skokowiec Podlewskiego. Zobaczymy, zaczyna się ciekawie.
Próbuję teraz Głębię, Skokowiec Podlewskiego. Zobaczymy, zaczyna się ciekawie.