Risen 2: Mroczne wody - już graliśmy (PC)
System rozwoju postaci, jak również pozyskiwania nowych umiejętności stanowi wariację tego, co mieliśmy wcześniej. Za wszystkie wykonywane w grze czynności gromadzimy tzw. chwałę. Są to niejako punkty doświadczenia, które następnie służą do poprawiania pięciu współczynników: sprytu, wytrzymałości, posługiwania się mieczami, robienia użytku z broni palnej oraz korzystania z Voodoo. Te kilka wymienionych cech wpływa w zasadzie na wszystkie pozostałe. Dla przykładu, nie mając odpowiednio wysoko sprytu nie możemy nauczyć się otwierania zamków. Kiepskie zdolności machania bronią białą wykluczają bardziej zaawansowane techniki walki, kopanie itd. Przeglądając talenty znalazłem też jeden niezwykle interesujący: tresurę. Robiąc z niego użytek możemy np. wytresować małpę i używać jej jako podręcznego złodziejaszka. Naturalnie, wcześniej trzeba znaleźć nauczyciela, który przekaże nam tajniki tresury.
Jeśli jesteście tacy, jak ja, to pewnie waszą uwagę przyciągnęło Voodoo. Spieszę wyjaśnić, iż jest to po prostu odpowiednik wcześniejszej magii. Voodoo podzielone zostało na trzy kategorie: magię, kult śmierci oraz rytuały. Pierwsza z wymienionych, to po prostu zaklęcia magiczne, przy pomocy których osłabiamy oponentów, lub wzmacniamy własną osobę. Druga to przywołanie ducha, którego zadaniem jest oczywiście wspieranie nas podczas potyczek. Trzecia kategoria, czyli rytuały, wpływa na skuteczność spożywanych przez gracza mikstur. Można rzec, iż jest ona odpowiednikiem wcześniejszej alchemii.
Na koniec jeszcze słów kilka na temat fabuły oraz aspektów technicznych. Opowiedziana w grze historia, do momentu, do którego doszedłem jest zdecydowanie ciekawsza aniżeli w pierwowzorze. Deweloper umiejętnie serwuje kolejne fragmenty opowieści, a dzięki temu naprawdę ciężko jest się oderwać. Gdyby nie to, że miałem do czynienia z betą, to pewnie z chęcią ukończyłbym produkcję już teraz. Ciekawe dialogi, dużo zadań pobocznych, zróżnicowane frakcje, intrygujące lokacje – czy trzeba czegoś więcej? Zdecydowanie nie. Jak dobrze pójdzie, to Risen 2: Mroczne wody ma szansę stanąć w szranki z Mass Effect 3 i Kingdoms of Amalur: Reckoning o miano najlepszego RPG bieżącego roku.
Technicznie szpila trzyma poziom. Jest dużo lepiej, niż w pierwowzorze, szczególnie jeśli chodzi o ilość wielokątów, z których zbudowane są modele postaci oraz o optymalizację. W Full HD, z wszystkim włączonym na maksimum produkcja śmigała wyśmienicie na moim niekoniecznie wypasionym kompie i nie zauważyłem żadnych zająknięć. Pole widzenia jest imponujące, bestie z którymi walczymy trzymają wysoki poziom, a ciągle zmieniające się otoczenie sprawia, że zawsze jest na czym zawiesić oko. Oczywiście nie miałem do czynienia z wersją finalną, tak więc z ewentualną oceną jeszcze się wstrzymam. Tym bardziej, że nie mam możliwości posłuchania polskiego dubbingu, który przecież obiecał polski dystrybutor – firma Cenega. Zatem dopiero bliżej premiery pokuszę się o jakąkolwiek ocenę.
Reasumując, Risen 2: Mroczne wody zapowiada się na prawdziwie zacne RPG. Nie widzę tu potencjalnego ryzyka spadku formy, czy czegoś w tym stylu, a w rezultacie, jestem przekonany, że dostaniemy grę z najwyższej półki, przyprawioną charakterystycznymi dla Piranha Bytes rozwiązaniami. Rozwiązaniami, które tak bardzo lubią polscy gracze.
Jest raczej znikoma szansa na to, że Risen 2: Mroczne wody zawiedzie. Wydaje mi się, że dostaniemy rasowe RPG. Takie, do jakich przyzwyczaiła nas ekipa ze studia Piranha Bytes.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler