Pikmin 4 (SWITCH)

ObserwujMam (1)Gram (1)Ukończone (1)Kupię (0)

Pikmin 4 (SWITCH) - recenzja gry


@ 31.07.2023, 17:58

Pikmin 4 to kolejna odsłona popularnej serii strategii czasu rzeczywistego od Nintendo. Czy cykl nadal ma do zaoferowania coś świeżego? O tym w naszej recenzji.

Switcha mam stosunkowo niedługo, a zatem nie mam jakiegoś przesadnie dużego doświadczenia, jeśli chodzi o gry, które na nim do tej pory zadebiutowały. Nie grałam też w trzecią część cyklu Pikmin, a więc nie miałam punktu odniesienia w przypadku dostępnej od kilku dni „czwórki”. Dzięki uprzejmości Nintendo otrzymałam jednak tytuł ten do testów i mogłam sprawdzić co dokładnie przygotowali Japończycy. Obiecywano mi też, że znajomość poprzedników nie jest konieczna i na szczęście faktycznie okazało się to prawdą. Jeśli rozważacie zakup Pikmin 4, zapoznajcie się z niniejszą recenzją i pamiętajcie, że napisana jest ona z perspektywy osoby, która na świeżo wkroczyła do tego wyjątkowego uniwersum.

Sklasyfikowanie Pikmin 4, a w zasadzie także całej serii, nie jest zbyt łatwe. Teoretycznie mamy tu do czynienia ze strategią czasu rzeczywistego, ale zabawa nie polega na wydawaniu komend grupie podwładnych. Protagonistę kontrolujemy w sumie bezpośrednio, a pośrednio wydajemy polecenia jego pomocnikom, czyli tytułowym stworkom. Po tym, jak rozpoczęłam zabawę, praktycznie natychmiast Pikmin 4 przywiodło mi na myśl inną grę. Wydane dawno, dawno temu – bo w 2007 roku – przeurocze Overlord. Myślę, że projektowi temu najbliżej założeniom Pikmin 4 i jeśli graliście w wydany przez Codemasters tytuł, powinniście już wiedzieć czego mniej więcej się spodziewać.

Fabularnie jakiegoś szaleństwa tu nie ma. Widzimy jak kapitan Olimar (kluczowa postać całego uniwersum) ponownie wpada w tarapaty. Na domiar złego, ma to miejsce na obcej planecie, a statek kosmiczny, którym podróżuje niestety ulega zniszczeniu. Wysłana mu na ratunek grupa także nie odnosi sukcesu i dopiero gdy do akcji wkracza gracz – samodzielnie wykreowaną postacią – los rozbitków może się odmienić. Warunkiem jest oczywiście to, jak sprawnie będziemy eksplorować pełne niebezpieczeństw lokacje i jak skutecznie wykorzystywać dostępne stworki. Scenariusz jest banalny, ale niestety Nintendo nie przewidziało polskiej wersji językowej, a rozmaitych dialogów, tudzież opisów jest całkiem sporo. Szkoda, bo rodzime dzieciaki będą miały problem ze zrozumieniem tego wszystkiego, ale cóż zrobić...

Jeśli chodzi o gameplay, jest on dość prosty. Naszym zadaniem, jak wspomniałam, jest kontrolowanie głównego bohatera, a przed wyruszeniem na misję, dobieramy do niego mające go wspierać stworki. Początkowo ich lista nie jest szczególnie porywająca, ale w miarę upływu czasu pojawiają się kolejne pozycje. Każdy rodzaj stworka dysponuje odmiennymi cechami. Jedne są odporne na ogień, inne poradzą sobie wyśmienicie pod wodą, jeszcze inne władają lodem, a kolejne będą mogły oświecić nam spowite mrokiem obszary (dostępne są one tylko w misjach nocnych). Jak nie trudno się domyślić, nasi podopieczni nie są szczególnie dopakowani i choć potrafią uprzykrzyć życie nawet dużo większemu od siebie przeciwnikami, należy o nich dbać.

Przede wszystkim, dostępne stworki należy dobierać do stojących przed nami wyzwań. Jeśli mamy do czynienia z oponentem spowitym ogniem, nie możemy rzucić w jego kierunku podopiecznych, których cechą unikatową jest wysokie skakanie. W takiej sytuacji musimy skorzystać z grupy pikminów odpornych na ogień. Co innego, jeśli musimy się gdzieś wysoko dostać, albowiem wtedy sprawdzą się albo podopieczni skaczący, albo nawet potrafiący latać. Źle dobrane zadania kończą się dla stworków źle, a my musimy od nowa zajmować się ich gromadzeniem. Niedobrze kończy się też opieszałość i brak wyczucia czasu. W Pikmin 4 mamy bowiem progresję dnia i nocy, a gdy nastaje mrok musimy być z powrotem w bazie wypadowej, bo inaczej stracimy całą swoją armię.


Screeny z Pikmin 4 (SWITCH)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?