Killzone: Najemnik (PS Vita)

ObserwujMam (10)Gram (0)Ukończone (4)Kupię (1)

Killzone: Najemnik (PS Vita) - recenzja gry


@ 18.09.2013, 23:38
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!


Nim przejdę do wad produkcji, słów kilka na temat jeszcze jednego, istotnego jej elementu – rozgrywek wieloosobowych. W porównaniu do wydań gry z konsol stacjonarnych, multi jest ograniczone, lecz i tak oferuje dużo dobrej zabawy. Do dyspozycji mamy 3 tryby zabawy i 6 map, na których jednocześnie szarpie nawet 8 osób. Wolne chwile spędzamy w deathmatchu, drużynowym deathmatchu oraz czymś, co nazwano Warzone, a podstawą jego działania są specjalne cele. Może to być np. wyeliminowanie albo przesłuchanie określonej liczby oponentów. Co ważne, Warzone stawia na współpracę pomiędzy graczami, a samotnicy raczej nie dojdą zbyt daleko. Multi, mimo że dość standardowe, posiada jeden element, który jest w stanie zmienić przebieg całej potyczki – zrzuty zawierające specjalne wyposażenie VAN-Guard, o którym pisałem wcześniej. Są one całkowicie losowe i nigdy nie wiadomo co się trafi, ale osoba, która dotrze do takiego zrzutu jako pierwsza może np. zgarnąć niewidzialność, albo inny gadżet, przechylający szalę zwycięstwa na stronę jego drużyny. Rozwiązanie genialne w swej prostocie i w dużym stopniu uatrakcyjniające, dość standardowy, tryb rozgrywek wieloosobowych.

Na koniec zostawiłem sobie kilka rzeczy, które w Killzone: Najemnik niekoniecznie mi się spodobały. Najbardziej irytujące okazało się sterowanie. Albo inaczej – niektóre jego elementy, jak np. przesłuchiwanie przeciwników. Kiedy podejdziemy do jakiegoś oficera i wydamy Dannerowi komendę przesłuchania, włącza się scenka QTE, w której musimy maziać po ekranie konsoli. Odrywamy wtedy palce od przycisków, co sprawia, że powrót do nich, w razie niepowodzenia jest utrudniony. Niepotrzebnie kombinowano też z ekranem dotykowym podczas przełączania dźwigni (np. w windach) oraz uzbrajania bomb. Wiecznie musimy bowiem skakać pomiędzy przyciskami, a paćkaniem po ekranie, co mnie się nie podoba. Rozwiązanie jest nieintuicyjne i zrobione na siłę. Bardzo dobrze wykorzystano go tylko podczas hakowania. Włącza się wtedy specjalny ekran, w którym dopasowywać musimy symbole. Sterowanie dotykowe sprawdza się w tym przypadku wyśmienicie.

Killzone: Najemnik (PS Vita)

Następna drażniąca sprawa to niedopracowane skrypty. Czasem odpalają się z opóźnieniem, co powoduje, że biegamy po mapie, jak idiota, szukając niedokończonej misji, albo jakiegoś punktu kontrolnego, którego nie udało nam się odhaczyć. Ale to jeszcze wtedy pół biedy, bo wcześniej, czy później, przez przypadek wbiegniemy w niewidzialną linę i skrypt się odpali. Są jednak momenty w misjach, np. na samym początku, w pierwszym zleceniu, gdzie skrypty w ogóle nie ruszały i konieczne było włączenie całej misji od początku. A nie muszę chyba nikomu tłumaczyć jak bardzo irytujące jest spędzenie 40 minut na cichej, metodycznej eksterminacji wrogów tylko po to, by później okazało się, że dalszy progres jest niemożliwy. Myślałem, że mnie krew zaleje. Ale cóż, trzeba się przyzwyczaić, albo nie eksperymentować za bardzo.

Ostatni zarzut dotyczy samych misji. Mimo że od czwartego zadania jest względnie interesująco, to i tak potrafi się wedrzeć nuda. Deweloper po prostu zbyt często wykorzystuje te same schematy działania, polegające na przedzieraniu się przez oponentów, docieraniu do jakiegoś istotnego punktu, a następnie jego obronie. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby misje były mocniej połączone fabularnie, a historia bardziej zakręcona. W obecnej postaci jest po prostu zbyt mała zachęta do tego, aby brnąć bez ustanku do przodu. Po spędzeniu z grą około godziny, musiałem ją odkładać, bo nie miałem ochoty dalej szarpać. Zapał powracał dopiero po jakimś czasie, a tak nie powinno być. Przypuszczam, że gdyby fabuła była bardziej spójna, grałoby się znacznie przyjemniej.

To byłoby na tyle. Killzone: Najemnik, jak widać, nie jest grą idealną. Są rzeczy, które wymagają doszlifowania, ale tak, czy tak, mamy do czynienia z najlepszą strzelanką przeznaczoną dla konsoli PlayStation Vita i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższej przyszłości miało się to zmienić. Studio Guerilla po raz kolejny pokazało klasę, a my dostaliśmy grę, dla której warto posiadać kieszonsolkę Sony.


Długość gry wg redakcji:
7h
Długość gry wg czytelników:
6h 6min

oceny graczy
Genialna Grafika:
Bardzo dobra oprawa graficzna, wykorzystująca chyba pełnię możliwości konsoli.
Świetny Dźwięk:
Dźwięki i muzyka najwyższych lotów. Ku mojemu zaskoczeniu nieźle wypadł też polski dubbing.
Dobra Grywalność:
Są momenty lepsze i gorsze. Ogólnie bawiłem się nieźle, ale spójniejsza fabuła uczyniła by rozgrywkę dalece bardziej wciągającą.
Dobre Pomysł i założenia:
Nic nowego nie ma - standard gatunku.
Dobra Interakcja i fizyka:
Interakcja z otoczeniem jest dość skromna, ale cudów się nie spodziewałem, w końcu mowa o PlayStation Vita.
Słowo na koniec:
Killzone: Najemnik to najlepsza strzelanka na PlayStation Vita. Jeśli posiadacie konsolę, to powinniście także kupić grę. Jeśli rozważacie zakup konsoli, to jest ku temu dodatkowa zachęta.
Werdykt - Świetna gra!
Screeny z Killzone: Najemnik (PS Vita)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?