Jeśli chodzi o projekty poziomów, wygląd monstrów, modele broni itd. jest raczej standardowo. Raven Software nie wybija się niczym wyjątkowo ambitnym, trzyma jednak poziom konkurencyjnych produkcji. Bestiariusz jest bogaty, wystarczająco zróżnicowany i każda kreatura wymaga odrobinę innego podejścia. Okazyjnie wpadamy też na jakiegoś bossa, którego eliminacja przysparza większej ilości problemów. Levele są całkowicie liniowe i przebiegają w kanałach, fabrykach, osadach. Wszystkie prowadzą do jednego z trzech zakończeń. Ciekawy jest też koncept zmieniającego się otoczenia w momencie podróżowania w czasie. Miło popatrzeć jak w ciągu zaledwie kilku chwil zmienia się całe pomieszczenie. Na stal wypływa rdza, drewno zamienia się w drzazgi, a z urządzeń elektrycznych lecą iskry. Ponownie jednak należy wspomnieć, że nie ma tego wiele i za każdym razem użyte jest w ten sam sposób, co natomiast ostatecznie przestaje robić wrażenie. W kwestii uzbrojenia, widzimy dziwacznie wyglądające karbiny, pistolety, strzelby oraz broń energetyczną, która w późniejszych etapach wpada w nasze ręce. Pakiet uzupełniają granty i inne, bardziej mordercze środki zagłady – jest w czym wybierać.
Raven Software znane jest z tego, że lubi wykorzystywać silnik graficzny Unreal Engine. Singularity nie jest w tej kwestii odstępstwem, wszak produkcje napędzają narzędzia opracowane przez studio Epic Games. Oprawa graficzna i dźwiękowa jest niemniej jednak, nierówna. Niektóre elementy prezentują się wspaniale (efekty odmładzania i starzenia), inne średnio (identyczne korytarze), a jeszcze inne przeciętnie (eksplozje beczek). W sumie nie ma na czym oka zawiesić, z drugiej strony, nie można się też szczególnie do niczego przyczepić. Jest w porządku, z drobnymi wpadkami i okazyjnymi akcentami na plus. Osobiście, drażnił mnie trochę kiczowaty Sowiecki akcent w scenkach przerywnikowych. Nie jest to jednak minus, a jedynie pewien niuans, który jednym przypadnie do gustu, a innym nie. Naturalnie, podczas zabawy pogrywa w tle muzyka. Gdy na ekranie jest jakaś akcja – szybsza, kiedy nie dzieje się nic ciekawego – stonowana, spokojna. W sumie zawsze pasuje do przebiegu rozgrywki.
Na koniec nie mogę nie wspomnieć o trybie rozgrywek wieloosobowych. Model zabawy w większym gronie, choć w zasadzie nie wprowadza żadnych nowości i jest całkowicie sztampowy, pozwala przedłużyć o kilka nocy żywotność Singularity. Niestety będzie to tylko kilka nocy, gdyż do dyspozycji gracza oddane zostały wyłącznie dwa sposoby spędzania wolnego czasu: coś w rodzaju team deathmatch oraz wariacja conquest. Oba są całkiem w porządku przez pewien czas, aczkolwiek szybko na jaw wychodzi brak balansu pomiędzy poszczególnymi klasami postaci oraz obiema walczącymi rasami. Akcja jest chaotyczna i nieprzewidywalna, a przez to zabawa ocieka frustracją. Na papierze mogłoby to działać. Wszak dodatkowe umiejętności ludzi oraz specjalne cechy mutantów nadają rozgrywce nietypowego charakteru. Widać jednak teoria, nie zawsze sprawdza się w praktyce.
Singularity jest grą dobrą. Ale niestety tylko dobrą, a miało szansę być w czołówce tegorocznych shooterów. Pomysł ciekawy, pomimo tego, kuleje wykonane, a potencjał drzemiący w manipulowaniu czasem nie został praktycznie w ogóle wykorzystany. Miast głównego filaru rozgrywki, stanowi jedynie drobną podpórkę, a to właśnie TMD stanowiło o unikatowości Singularity. Nadzieja, na lepszą, bardziej dopracowaną kontynuację.
Dobra |
Grafika: Prezencja Singularity ustępuje takim hitom jak Crysis, Far Cry 2, czy BioShock 2. Nie jest jednak źle. Nic nie straszy z ekranu. |
Dobry |
Dźwięk: Kiczowate dialogi mogą rozśmieszyć. Niektórych nawet odrzucić. Warto jednak przez nie przebrnąć. Reszta oprawy dźwiękowej jest w porządku. |
Dobra |
Grywalność: Kampania dla jednego gracza jest dobrze prowadzona i ciekawa. Multi jest natomiast chaotyczny i mało porywający. |
Genialne |
Pomysł i założenia: Koncept TMD spodobał mi się bardzo, aczkolwiek nie został odpowiednio wykorzystany. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Dzięki TMD wpływamy na otaczający nas świat. Fizyka jest całkiem dobrze zaaplikowana. Minusem jest natomiast fakt, iż ograniczeni jesteśmy tylko do wcześniej zdefiniowanych przez producenta przedmiotów. |
Słowo na koniec: Mogło być naprawdę świetnie. Najbardziej boli niewykorzystany potencjał TMD. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler