Balatro swego czasu zrobiło furorę za pośrednictwem dema. Zdołało ono oczarować wielu graczy na całym świecie i niejako z automatu stało się jedną z bardziej wyczekiwanych premier wśród tytułów niezależnych, mających pojawić się w 2024 roku. Chociaż o projekcie usłyszałem dosłownie w dniu debiutu wersji 1.0, którym był 20 lutego, to z miejsca postanowiłem dać mu szansę i sprawdzić czym tak strasznie wszystkich w sobie rozkochuje. Z dużym zadowoleniem stwierdzam, że - podobnie jak Vampire Survivours z 2022 roku oraz Pizza Tower z roku 2023 - Balatro to mocne otwarcie dla produkcji indie w roku 2024. Dlaczego tak uważam? Po szczegóły zapraszam do recenzji.

Balatro to karcianka, która bierze zasady znane z pokera, wrzuca do nich mechaniki i motywy znane z gatunku roguelike, tworząc w ten sposób prawdziwie świeże i ciekawe połączenie. Za jej opracowanie odpowiada jednoosobowe studio LocalThunk, dla którego jest to również debiut w game devie. I to dosyć mocny, trzeba przyznać, bo produkcja ta przyciągnęła do siebie masę ludzi, a od jej premiery na Steamie regularnie czas z nią spędza średnio kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi jednocześnie. W czym tkwi siła tej stosunkowo prostej gry?

W prostocie. Balatro oferuje nam jedynie zabawę w karty, choć uchwyconą w dość unikatowy sposób. Deweloper nie kombinował, nie dodawał co rusz kolejnych warstw rozgrywki. Postawił na pokera i jedynie przyprawił go mechanizmami, które każdą rozgrywkę czynią wyjątkową i świeżą. Nadal jest to jednak przede wszystkim karcianka. Trzeba myśleć, planować, wiedzieć jak wykorzystać karty, które otrzymujemy, i walczyć do samego końca.

Rozgrywka na pierwszy rzut oka wydaje się być banalna. Na początku podejścia dostajemy do ręki karty i staramy się zdobyć jeden z układów znanych z zasad pokerowych. Mamy więc wysoką kartę, parę, dwie pary, trójkę, karetę, strita, kolor, fula oraz pokera. Po zgromadzeniu układu zdobywamy punkty, które są niezbędne do dalszej progresji i pokonywania kolejnych wyzwań. Głębi oraz unikatowości rozgrywce dodają karty specjalne, które kupujemy za pieniądze zdobyte w czasie przechodzenia poszczególnych rund. Mamy tu jokery - oferujące unikalne zdolności oraz potrafiące diametralnie zmienić runa; karty tarota - zmieniające właściwości standardowych kart w talii; karty astralne (planet) - ulepszające poszczególne rozdania; a do tego karty spektralne - dające nam trwałe losowe ulepszenia na czas trwania naszego podejścia, ale mogące również aktywować utrudnienia. Po ukończeniu rundy możemy zakupić nowe karty specjalne za zdobyte wcześniej pieniążki, przy czym dochodzi tu kolejny ważny aspekt, jakim jest planowanie.

Balatro, choć jest proste w swych założeniach, wymaga od gracza myślenia oraz planowania. Opisy kart ze zdolnościami trzeba czytać, analizować i wyciągać wnioski dotyczące tego, co będzie przydatne w szerszej perspektywie, a czego nie potrzebujemy na ten moment. Dla przykładu po rozegranej rundzie możemy kupić w sklepie jokera, który da nam mnożniki do zagrywanych układów kart. Mimo że na początku podejścia brzmi to dobrze, na dłuższą metę przydatniejsza okazuje się np. karta dodająca nam jedno bonusowe odrzucenie kart z ręki w każdej rundzie (co sprzyja budowaniu silnych układów pod kolor). Albo karta, która zmieni kolor wybranych kart z naszej talii na czas trwania całego runa, co ułatwi zdobycie lepszego układu i wygrywanie kolejnych rund. Warto tu wspomnieć przy okazji, że talia w pokerze składa się z 52 kart, a tych specjalnych - dodanych do recenzowanej pozycji - modyfikujących przebieg rozgrywki jest ponad 200. To chyba najlepiej świadczy o tym, jaką różnorodnością cechuje się Balatro, mimo pozornie banalnej struktury i zasad.